Dzisiaj usłuszałem historię niewiarygodną lecz prawdziwą. Dekarz opowiedział o swoim kumplu, który podczas obróbek blacharskich spadł z windy na 1o pietrze.
-Nie żyje - mówię.
-A skąd!!!! Na wysokosci pierwszego piętra zahaczył o antene telewizyjną (taka z drutów - nie talerz) Ta spowolniła spadanie haratając go jednak co nieco. Skończyło się na szwach i mocnym poobijaniu. To dopiero dziecko szczęścia.