Cała sprawa śmierdzi mi ściemą ekobęcwałów z Greenpeace, gdyż 80% palaczy w Polsce wzięłoby tą robotę z pocałowaniem ręki. A za jakieś 20 miliardów zeta deficytu w "budgete" Jeane'a Vincenta ten ułamek skoczy do 90%.
Przecież to nie nikotyna jest rakotwórcza tylko substancje smoliste uwalniane w procesie spalania. To raz.
Rozwój raka jest procesem długotrwałym i u palaczy rozwija się nawet po kilkadziesiąt lat, tyle to psy nawet nie żyją. Takie badanie jak na rysunku nie przekładałoby się na żaden użyteczny wniosek. To dwa.
Inaczej reaguje organizm człowieka na daną substancję, a inaczej zwierzęcia. W przypadku używek stosowanych przez ludzi zwierzęta są bardziej podatne, bo nie są do nich przystosowane, a gatunek ludzki na swojej drodze ewolucji już miał wielokrotnie z nimi styczność. To trzy.
Jakim trzeba być sk***ielem, żeby tak traktować zwierzęta?! Co to są w ogóle za warunki pracy?!
Pewnie te psy muszą wdychać dym przez 6-8 godzin i to pewnie bez przerwy na fajkę.
To co widzę na zdjęciach to nie jest testowanie fajek. Nawet najtwardszy palacz SuperWęglorów udusiłby się z taką maską na twarzy. I nie widzę dymu. Nie chce zgrywać eksperta, ale mam silne wrażenie, że zdjęcie psów nie ma z fajkami nic wspólnego.
Równie dobrze mogę wkleić zdjęcie tych psów z fotką obok z gazem musztardowym i konającymi żołnieżami z dopiskiem jakie to psy są sk***ysyny, bo gazują ludzi ; o
Mi to wygląda na maski tlenowe dla psów. Tak zwane "Pet Oxygen Masks", używane np. podczas wydostania takiego pisaka z zadymionego domu.
Jeżeli chodzi o te zdjęcie, to k***a nie daje racji temu by ono ilustrowało jakoś męczarnie. Ekojeby jak zwykle używają propagandy. Bo kto normalny używałby rasowych psów, do testowania jakiś środków. Tylu murzynów, ciapatych i kundli lata po ulicach, o oni k***a mieli by męczyć takie psy..