18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Taki mały przelot

Sudecki • 2014-03-10, 21:14
Całkiem długie, ale jeśli ktoś ma problem z przeczytaniem więcej niż dwóch zdań, to nie ma mamy i może scrollować dalej.

Na wstępie zaznaczę, że historia nie jest koloryzowana. Nie musi, sama się opowiada.
Byłem niedawno zmuszony udać się na ostry dyżur. Jadę więc do najbliższego szpitala, czyli cholernie daleko. Podchodzę do maleńkich, ciemnych drzwiczek z dyskretnym napisem "sor", wyklejonym ciemnymi literami tak, by nikt przypadkiem nie zauważył.
Wchodzę do środka.
Spodziewam się tłumu gorączkujących dzieci, ludzi z gwoździami w głowach, emerytek z katarem. Ale nie. Okazuje się, że tylko ja odnalazłem małe drzwiczki. Nie ma nikogo. W życiu nie widziałem tak pustego miejsca. Co więcej szpital jest w trakcie remontu, który ewidentnie ciągnie się już szósty rok.
Niżej załączam zdjęcie.

Korytarzem idę mniej więcej trzy godziny. Idę, a raczej zapie**alam spocony, bo co chwilę słyszę za sobą jakieś szmery, ale nikogo nie widzę. Wreszcie jest. Recepcja i pielęgniarka na recepcji.
Nie wiem, czy żyje, bo teoretycznie patrzy na mnie, ale nie rusza się i nie odpowiada na "dzień dobry".
Po rejestracji całkiem szybka akcja: tylko godzina czekania i diagnoza. Wiemy co panu jest, ale proszę sobie pojechać na drugi koniec miasta.
Jadę. Taksówką, bo zaraz zwymiotuję z bólu.
Taksówkarz coś cholernie rozmowny jak na piątą rano, a warto zaznaczyć, że moja przypadłość zaatakowała aparat mowy. Także on się obraża, bo mu nie odpowiadam, a ja nie mogę mu powiedzieć, żeby się nie obrażał.
Dowozi mnie do drugiego szpitala. Wchodzę. Tu, sprytnie pomyślane, rejestracja zaraz za drzwiami. Ale w okienku nikogo, nawet martwej pielęgniarki. Za to kilku pacjentów.
Grubawa kobieta kaszle techniką moździerzową (po łuku w górę), za amunicję obierając żółtawe gluty przeciwpiechotne. Jakiś koleś siedzi na drugim końcu poczekalni i patrzy na swoją dłoń, która jest trzy razy większa niż druga.
Pielęgniarki znajduję w pokoiku zwierzeń. Uroczo pieprzą o tym, który lekarz jest najprzystojniejszy. Rejestruję się. No i słodko, tylko trzy godziny czekania. Łażę po poczekalni w kółko.
Ochroniarz pyta mnie grzecznie, czy mogę łaskawie usiąść na dupie. Tłumaczę mu, że "ne hohę, ho hak hohę do mnniiii bohy" (nie mogę, bo jak chodzę to mniej boli). Ochroniarz odpuszcza, ale po chwili wyłania się zza rogu człowiek bez nóg, za to na wózku inwalidzkim, który jeździ moim śladem i mówi mi, żebym zawiązał sznurówkę, bo się wywalę. Nie mam siły nawet na niego patrzeć. Boli mnie tak, że zaraz się zesram.
Jest szósta rano. Pojawiają się sprzątacze. Andrzej i Czesio. Andrzej jest grubym karłem, który ledwo dosięga do maszyny, którą poleruje podłogę. Czesio chodzi za nim z mopem i poprawia to, czego Andrzej niedopolerował.
Otwierają się drzwi do "sali dekontaminacyjnej", która okazuje się więzieniem dla bejów-zombie. Pielęgniarka delikatnym głosikiem każe im wypie**alać, więc oddział nieumarłych żuli ewakuuje się, oczywiście idąc do mnie po szluga i się poprzytulać.
Mam dosyć.
To cholernie boli, ale chyba wolę cierpieć w domu, niż dać się zjeść. A jednak nadchodzi ten moment. Słyszę swoje nazwisko (oczywiście z dwoma błędami). Biegnę.
W "gabinecie" stoi on. Ma zakrwawiony fartuch i zardzewiałą czołówkę, którą świeci mi w twarz. Już wiem, że tylko ja dzielę go od powrotu do domu (on mnie właściwie też) i że jego największą ambicją jest zadanie mi cierpienia.
Siadam.
Rozglądam się po odchodzącym linoleum, po rdzawych zaciekach na ścianach i zastanawiam się, jaki sens ma sterylizacja tych wszystkich narzędzi.
Właśnie, narzędzia. Lekarz pcha mi do ryja nożyczki wielkości mojej ręki i rozcina pół języka. Bryzgam mu po gabinecie krwią, jakbym wpadł twarzą na minę-pułapkę. Wtedy on oznajmia, że jestem wyleczony.
Jest ósma rano. Stoję na parkingu szpitala i pluję dookoła siebie krwią. Wszystkie chore emerytki patrzą na mnie i wiedzą, że nie mam Boga w sercu.
Pisząc to jestem już zdrowy. Dziękuję panie doktorze, pomogło.

RudyGay

2014-03-12, 22:17
Usuwanie piercingu pewnie

JezTuptajacyNoca

2014-03-12, 22:17
tomek24ster napisał/a:

brakowało mi jakiejś puenty.. a w ogóle to co to za choroba, gdzie przecięcie jęxyka pomaga?



Niepohamowana chec opie**olenia palki kazdego faceta, ktorego autor tekstu spotykal. Takze tego...

INOGIEKSA

2014-03-12, 22:18
@tomek24ster

gdy kobieta za dużo pie**oli to się tnie język

Imper3838

2014-03-12, 22:23
Gość trochę podkolorował i całkiem fajna mroczna historyjka wyszła. Jak widać niewiele naszą służbę zdrowia oddziela od horroru.

pi...........ja

2014-03-12, 22:29
Te wszystkie pieprzenia o SOR-ach są dziełem jaśnie panów oburzonych, że nie zainteresowano się z miejsca ich jakże pilnymi przypadkami, z pewnością ponad siły lekarzy rodzinnych. Zwłaszcza emerytowanych jaśnie panów.

Destez

2014-03-12, 23:06
Zdjęcie z piły gry podajże -.-

Mercury001

2014-03-12, 23:13
wkleiłem do ivony, bo za dużo liter, wracam do swojej bacówki w minkrafcie :D

koolowsky

2014-03-12, 23:16
Nawet spoko styl, ale historia gówniana przeokropnie.

Janóż

2014-03-12, 23:17
ale co ci w końcu k***a było

JezTuptajacyNoca

2014-03-12, 23:47
pietras_ja napisał/a:

Te wszystkie pieprzenia o SOR-ach są dziełem jaśnie panów oburzonych, że nie zainteresowano się z miejsca ich jakże pilnymi przypadkami, z pewnością ponad siły lekarzy rodzinnych. Zwłaszcza emerytowanych jaśnie panów.



A widzisz. Moja dziewczyna wyszla we wtorek po prawie dwoch tygodniach z kliniki. Na SORze co powiedzieli? 'Byla Pani u lekarza rodzinnego?' Pierwsze bole pojawily sie 8 dni przed zgloszeniem, myslelismy, ze sie zatrula, w piatek czula sie dobrze, w poniedzialek tez, we wtorek cos bolalo, w czwartek jak strzelilo, to tylko raz. Oczywiscie co z tego, ze stala ledwo zywa przed okienkiem, co z tego, ze byla godzina 16.00, co z tego, ze zapisujac sie kilka dni wczesniej KUREWSKA wizyte miala miec dopiero dzien po tym zdarzeniu. Oczywiscie odpowiedz - prosze jechac do innej przychodni, tutaj sa czynne od 18 i dali nam liste. Fajnie, bol byl na tyle silny, ze od razu poszla na kibel rzygac i nie bylo najmniejszych szans, zeby ja gdziekolwiek ruszyc. W kazdym razie im dalej, tym ludzie byli normalniejsi (dochodzac do kolesia, z ktorym mozna bylo normalnie pogadac, czy ekipy robiacej jej badania - Ostre zapalenie trzustki) - oprocz fantastycznej recepcji opie**alajacej paczki w tlusty czwartek i znikajacej na 10 minut, zeby przyjsc na 5 minut i znowu gdzies wyk***ic na 10 minut, oprocz kolesia, ktory jeszcze mial waty, ze bylby sie o nia zabil, bo siedziala pozniej skulona na korytarzu z bolu, koles okazal sie jej pierwszym lekarzem - komoreczka, smiania sie do telefonu, pacjentka sie nie zainteresowal. Az szkoda, ze go tam nie obrzygala. BEZCZELNY ch*j nawet wolajac po nazwiskach potrafil sie smiac, no k***a bez jaj. Skonczy taki medycyne na UJ, zatrudnia go w uniwersyteckim szpitalu i ma sie k***a taki za nie wiadomo kogo.
Coz, lipazy miala ponad 5 tysiecy, nietrudno wygooglac jaka jest norma. Ale oczywiscie miala czekac na rodzinnego. Gosc, ktory przyszedl z czyms wbitym w oko, male dziecko mial - tez k***a mial czekac na rodzinnego. Powaznie? Wiec te 'bajki' z dupy sie nie biora.

Domorad

2014-03-13, 00:07
Historia ciulowa, render "zdjęcia" spoko.

hogg

2014-03-13, 02:22
mataleo1337 napisał/a:

To jest to pomieszczenie z piłu?



Nie, to zdjęcie z Soczi. Nie widzisz kibli obok siebie?