18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#syntetyczna

Hydrierwerke Politz Aktiengesellshaft

Dziua • 2014-03-01, 01:02
328
Wehrmacht, Luftwaffe, Kriegsmarine... zagadnienia dość znane na sadolu, prawda? Otóż te właśnie elementy potęgi militarnej III Rzeszy, w latach 1940-1944 były zaopatrywane przez wspomnianą w tytule fabrykę benzyny syntetycznej z węgla - Hydrierwerke Politz Aktiengesellshaft, która była jednocześnie największą i najbardziej wydajną fabryką spośród 12 funkcjonujących na terenie nazistowskich Niemiec. Ogromny obiekt, mieszczący się w Policach, "zatrudniał" blisko 30 tysięcy robotników, spośród których 13 tysięcy zmarło na skutek chorób, braku opieki lekarskiej, ciężkich warunków, wycieńczenia lub po prostu zostało zamordowanych.

Tyle w kwestii wprowadzenia, przejdźmy do krótkiego przybliżenia ciekawych, ogólnikowych faktów o fabryce:





Pierwsza fotografia jest autentycznym zdjęciem lotniczym, wykonanym przez aliantów podczas nalotów w ostatnich miesiącach wojny. Ukazany tam obszar współcześnie obejmuje zakłady chemiczne, wysypisko śmieci, fragment lasów obok Trzeszczyna, gimnazjum przy ulicy Tarnowskiej, nową linię kolei towarowej i fragment osiedla w Policach. Pozostałości po niemieckich bunkrach, umocnieniach i obiektach industrialnych można znaleźć na terenie całego miasta, które, analogicznie do Szczecina, posiada ogromną ilość podziemi, schronów i tuneli. Istnieją teorie, jakoby najdłuższe korytarze ciągnęły się do Trzebieży, Szczecina, a nawet...do Berlina. W wyniku licznych bombardowań, grabieży dokonanej przez armię czerwoną w tzw. "enklawie polickiej" do roku 1946 i działań saperów, na terenie fabryki pozostało bardzo niewiele konstrukcji naziemnych, których szkielety ostały się tylko dzięki specyficznej metodzie naprawy uszkodzeń po nalotach, polegającej na odbudowie ścian i dachów z materiałów bardziej podatnych na uszkodzenie i łatwiej dostępnych, w szczególności drewna. W ten sposób bomby burzące wpadały przez niestabilne stropy do pomieszczeń rozsadzając ściany, a żelbetonowych szkieletów i fundamentów nie naruszały wcale. Dzięki temu wydajność produkcji benzyny jedynie spadła w latach 1943-1945, ale nie została wstrzymana. Dopiero ostatni nalot z dnia 13 stycznia 1945 roku, podczas którego w 14 minut zrzucono 1600 bomb, 6 min powietrznych oraz bomby z opóźnionym zapłonem, uniemożliwił funkcjonowanie zakładu, a 8 marca odbył się ostatni, decydujący nalot na fabrykę przed wycofaniem się Niemców z zachodniego brzegu Odry. W bombardowaniach brała udział 300 Dywizjon Bombowy Ziemi Mazowieckiej.

Teren fabryki, tak jak wspomniałem, to blisko 1500 hektarów, na których można odnaleźć różne rzeczy, począwszy na niewielkich, jednoosobowych bunkrach, poprzez podziemne schrony dla mężczyzn, oznaczone napisem "Aufenthaltsraum nur fur Maner!", kończąc na kilometrach podziemnych tuneli, ogromnym elewatorze węglowym i elektrowni węglowej.

Odbiegając lekko od tematu przewodniego i rzucając okiem na dostępność zasobów naturalnych w przypadku III Rzeszy, łatwo zauważyć, że ropy naftowej naziści mieli niewiele. Przed zdobyciem rafinerii na wschodzie (do czego ostatecznie i tak nie doszło), Niemcy musieli w jakiś sposób zagwarantować wojskom stały, regularny dostęp do paliw innego typu. Unikalna metoda pozyskiwania benzyny z węgla, którego III Rzesza miała pod dostatkiem, rozwiązała ten problem. Choć mało oszczędna, bo wyprodukowanie tony benzyny wymagało użycia 7 ton węgla w procesie przetwarzania, zaspokoiła ona potrzeby armii Niemieckiej.

W Hydrierwerke Politz Aktiengesellshaft odbywało się to na największą skalę. Szczególnie sąsiedztwo bazy okrętów podwodnych i licznych zakładów na terenie Szczecina sprawiło, że lokalizacja, na której obecnie znajdują się pozostałości fabryki, była idealna strategicznie. Niestety, nie tylko dla Rzeszy.

Alianci bardzo szybko skupili swoją uwagę na tym zakładzie. Celne uderzenie w tę potężną machinę, napędzającą armię Niemiecką, mogłoby nie tylko spowolnić ekspansję nazistów na zachód i na wschód, ale niemalże unieruchomić gospodarkę rzeszy. Szczególnie w roku 1944, kiedy Alianci stali już u bram zachodnich Niemiec (a co za tym idzie - zagłębia Rhury), taki manewr mógł zagwarantować przegraną państw Osi w światowym konflikcie. Tak też się stało.

"Ostatni nalot z dnia 13 stycznia 1945 roku, podczas którego w 14 minut zrzucono 1600 bomb, 6 min powietrznych oraz bomby z opóźnionym zapłonem, uniemożliwił funkcjonowanie zakładu, a 8 marca odbył się ostatni, decydujący nalot na fabrykę przed wycofaniem się Niemców z zachodniego brzegu Odry." - ten fragment idealnie obrazuje ogrom całego tego kompleksu. Takie siły były niezbędne do tego, aby całkowicie wstrzymać produkcję benzyny.

Ostatecznie fabryka upadła, do lat 46-47 rozgrabili ją Rosjanie, zabierając nawet tory kolejowe i na koniec cały teren stał się placem zabaw dla saperów, w efekcie czego obecnie fabryka wygląda tak, jak na drugim zdjęciu, sąsiadując z obecnie funkcjonującymi zakładami chemicznymi.

W tej chwili fabryka stoi i niszczeje. Jest objęta ochroną ze względu na bycie miejscem zimowania 8 spośród 23/24 gatunków nietoperzy, występujących w Polsce, w ilości 1500 sztuk (niby ktoś to regularnie podlicza). Istnieje stowarzyszenie SKARB, które organizuje sobotnie oprowadzanie po kompleksie, jak również prowadzi muzeum tego miejsca. Oto bardzo ogólny przegląd tego, co można zobaczyć na terenie Hydrierwerke Politz (same obiekty reprezentacyjne):

Elewator węglowy - dostęp wyłącznie na pierwszy poziom dla bardziej sprawnych fizycznie, rewelacyjna akustyka i widok z poziomu dna zbiorników. Wyżej dostać się można wyłącznie ze sprzętem do wspinaczki, a i to jest bardzo ryzykowne, ze względu na ogólny stan techniczny konstrukcji.



Wieża węglowa(?), sąsiadująca z elewatorem - dostęp również wyłącznie na pierwszą kondygnację dla jeszcze bardziej sprawnych fizycznie, choć wyżej nie ma potrzeby wchodzić (zwyczajny, prostopadłościenny szkielet). Wokół obiektu kilka mniejszych konstrukcji, niewielkie podziemia i schrony jednoosobowe.

(z prawej strony)

Trzy duże "pola" silosów - razem będzie ich kilkadziesiąt(!), pod wieloma odnaleźć można korytarze, którymi można dostać się do podstaw zbiorników. W niektórych miejscach są żelazne drabinki, prowadzące szybem do tych tuneli (polecam, schodzenie nimi to świetne doświadczenie). Nieźle oddają skalę tego, jak ogromne ilości benzyny były tu produkowane.



Wieże strażnicze - przynajmniej jedna zachowana niemalże całkowicie, choć wejście na górę "utrudnione" brakiem schodów.



Elektrownia węglowa - chyba najciekawszy obiekt z całego terenu. 2-poziomowy szkielet, obecnie o długości przynajmniej 100 metrów, sąsiadujący z ogromnymi szkieletami hal i magazynów, po których można trochę pobuszować. Dostęp na piętro na dwa sposoby - klatką schodową, która zachowała się całkowicie i prowadzi prosto na górę lub zawaloną klatką schodową, gdzie należy skakać nad małą przepaścią i wspinać się po krzywych schodach (polecam). Pod obiektem cała sieć korytarzy, jedna spora hala, kilka podziemnych pomieszczeń, tuneli technicznych, kanał burzowy i małe piwnice.



Sporych rozmiarów budynek w sąsiedztwie wysypiska - 2 poziomy, wyjątkowo dostęp na dach (klatka schodowa niezabezpieczona, spad z obu stron, radzę uważać), pod obiektem zalane podziemia i nadziemny bunkier w pobliżu.

(widok z dachu budynku)

Opuszczona stacja kolejowa - Również długa, sąsiedztwo silosów, schronu, warsztatu (nieco dalej) i wejścia do kanału burzowego (prawdopodobnie tego 4-ro kilometrowego) w postaci wąskiej rury ściekowej (zaliczone :P ) i pionowej studzienki w dół na środku ścieżki (tę wersję bardziej polecam). Na upartego da się wejść na dach, gorzej z zejściem.



Podziemny schron dla mężczyzn - zejście lekko zasypane, jednak łatwo zejść. Dwa duże pomieszczenia i 3 mniejsze, jedno zakończone zawalonym wywietrznikiem. Setki podpisów i malowideł na ścianach.



Zawalony komin - Sporo gruzów, pod które da się wejść, jednak nie ma tam niczego szczególnego, poza zasypanymi korytarzami o długości maksymalnie kilkunastu metrów.



Łuk/brama wejściowa - można się powspinać i zyskać ciekawe zdjęcie, nic poza tym.



Kanały burzowe - my wiemy o pięciu wejściach. Ile ich jest faktycznie - nie wiemy. Są zalane, jedne po kostki, inne po pas i głębiej. Uwaga na nietoperze.



I wiele, wiele innych.

Teren warto odwiedzić, szczególnie dlatego, że nie jest do końca odkryty. Większość podziemi jest zalanych/zasypanych/zawalonych i nie ma dostępu do niektórych miejsc. Słyszałem od znajomego, że jeden koleś prowadził sporą galerię tego terenu i wchodził ze sprzętem we wszystko, co się dało. Niby pokazywał na fotografiach zdjęcia podstaw maszyn, resztek instalacji elektrycznych i tuneli, których my nigdy nie widzieliśmy, a widzieliśmy ich sporo. Cholera wie, ile faktycznie poziomów mają te podziemia, co się w nich kryje i dokąd prowadzą podziemne korytarze. Cały Szczecin i okolice to jedna, wielka podziemna zagadka.

Wybaczcie beznadziejną jakość zdjęć, robione kamerą, a gdy leżał śnieg wychodziły mocno naświetlone.

Po więcej zdjęć (a w przyszłości serię filmów z fabryki) zapraszam na stronę na facebooku i serdecznie zapraszam każdego, kto nie musiałby przejeżdżać kilkuset kilometrów, do zwiedzenia fabryki. Lepiej zobaczyć to na własne oczy.

Strona na facebooku z galerią zdjęć m.in. z fabryki
Sapphiron • 2014-03-01, 01:19  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (30 piw)
uwielbiam takie watki :) Taki oddech świeżego sadolowego powietrza wśród smrodu głupoty i popie**olenia które codziennie wrzucane jest na ten zacny portal...
75
Fabryka benzyny syntetycznej w Policach (niem. Hydrierwerke Pölitz)-
- jedna z 12 fabryk wzniesionych przez IG Farben Industrie produkująca paliwo płynne z węgla (benzyna syntetyczna). Produkcja benzyny odbywała się według procesu technologicznego Bergiusa opracowanego w latach 20. XX wieku. Paliwo było produkowane na potrzeby niemieckiej armii, ponieważ Niemcy nie posiadali dostępu do złóż ropy naftowej. W roku 1943 zakład ten produkował 15% niemieckich paliw syntetycznych (577.000 ton). Benzyna najlepszej jakości trafiała na lotniska Luftwaffe, bardzo wysokiej jakości przeznaczona była dla U-Bootów, gorsza – dla okrętów nawodnych Kriegsmarine, natomiast paliwo ciężkie, oleje i smary - dla czołgów i pojazdów Wehrmachtu. Produkty uboczne, takie jak: smoły, sadza, odpadki były przeznaczone dla przemysłu farmaceutycznego.




Jednoosobowy bunkier

Widok fabryki z lotu ptaka, po prawej widoczne kratery od bomb


Reszta w komentarzach
75
Koncerny paliwowe, które na ropie trzepią gruby hajs i de facto rządzą światem, i tak pewnie udupią ten pomysł.
Cytat:

Możemy wytwarzać syntetyczną benzynę i olej napędowy, a do ich produkcji używać dwutlenku węgla. Technologię wymyślił Polak. Został za to nominowany do nagrody włoskiego koncernu energetycznego ENI. Czy ją dostanie, okaże się w kwietniu.

Syntetyczna benzyna i olej napędowy mogłyby uniezależnić Polskę od importu ropy naftowej. Gdyby okazały się od niej tańsze, byłaby to rewolucja energetyczna. A gdyby do ich produkcji udało się wykorzystać dwutlenek węgla, za jednym zamachem rozwiązałoby to problem jego emisji. Taką technologię opracowuje prof. dr hab. Dobiesław Nazimek* z Uniwersytetu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie.

Brzmi niewiarygodnie. Ale światowe koncerny od lat pracują nad podobnymi technologiami. Eksperci włoskiego koncernu ENI uznali, że badania polskiego uczonego są na tyle zaawansowane, że mogą zmienić świat. Nominowali go do prestiżowej nagrody, którą przyznają co roku. W zamierzeniu ma to być „energetyczny Nobel”. Jak dotąd nasz uczony nie zdobył w Polsce aż takiego uznania, a państwo nie wspiera jego badań na większą skalę.

Paliwa z fotosyntezy…

Najważniejszym elementem technologii jest sztuczna fotosynteza. Przypomina naturalną, która odbywa się we wszystkich roślinach na Ziemi. Rośliny pobierają wodę i dwutlenek węgla, a następnie przy użyciu światła słonecznego wytwarzają z nich łodygi, liście i owoce. Jako produkt uboczny wydzielają tlen.

Prof. Nazimek zbudował w laboratorium instalację, w której przeprowadził sztuczną fotosyntezę. Podobnie jak w tej naturalnej użył wody i dwutlenku węgla. Ale przepuścił je przez specjalnie skonstruowany katalizator z tlenku tytanu. Jak w naturze użył silnego źródła światła. W rezultacie otrzymał metanol (alkohol metylowy), który może być surowcem do produkcji syntetycznych paliw. Metodę ich produkcji wymyślił koncern Exxon Mobil. W 1985 r. zbudował w Nowej Zelandii instalację, która z metanolu produkuje syntetyczną benzynę i olej napędowy.

Nie różnią się one niczym od tych, które są wytwarzane z ropy naftowej. Do dzisiaj na świecie powstało około stu takich instalacji. Syntetyczne paliwa nie rozpowszechniły się, bo problemem jest pozyskiwanie taniego metanolu. Niestety to także problem technologii prof. Nazimka. Aby przeprowadzić sztuczną fotosyntezę, potrzeba dużej ilości energii. Aby to się opłacało, energia musi być tania — pochodzić np. z elektrowni jądrowej lub baterii słonecznych. W Polsce to na razie niewykonalne.

Czy zatem gra jest warta świeczki? Z pewnością tak. Syntetyczne paliwa, wyprodukowane z 10 proc. dwutlenku węgla, który co roku wypuszczają do atmosfery polskie zakłady, zaspokoiłyby całkowicie potrzeby kraju. Wynoszą 21-22 mln ton paliw. Dlatego to technologia przyszłości, ale potrzebne są dalsze badania.

… albo z łupków

Prof. Dobiesław Nazimek nie skapitulował. Ale równolegle rozpoczął prace nad inną technologią. Surowcem do produkcji metanolu jest w niej metan (główny składnik gazu ziemnego) — stąd nazwano ją MTM („methane to methanol”). Polega na spalaniu metanu w kontrolowanych warunkach, a następnie na przerwaniu tego procesu w końcowej fazie.

W wyniku niecałkowitego spalenia nie wydzieli się dwutlenek węgla, a zamiast niego powstanie metanol. Taka technologia, wprowadzona do przemysłu, miałaby trzy zalety. Po pierwsze, nie wymagałaby energii, przeciwnie — spalanie samo ją wytwarza. Po drugie, całkowicie wyeliminowałaby wydzielanie dwutlenku węgla. Po trzecie, otrzymany metanol byłby tani i mógłby służyć do produkcji syntetycznych paliw.

— Udało nam się tego dokonać w laboratorium. Oszacowaliśmy, że 1 litr wyprodukowanego w ten sposób paliwa kosztowałby 2,97 zł z akcyzą — twierdzi prof. Nazimek.

Uważa, że ta technologia ma w Polsce szanse na szybkie wykorzystanie.

— Będzie można ją zastosować do produkcji paliw z gazu łupkowego — mówi. Polska ma duże zasoby tego gazu. Pierwotnie szacowano je na 5,3 bln metrów sześciennych. Ostatnio okazało się, że gazu może być znacznie mniej. Ale i tak wiele firm chce wydobywać go na masową skalę.

Kto wykorzysta wynalazek

Prof. Nazimek zaczął badania na początku lat 90. w Krakowie. Dymiły tysiące domowych pieców węglowych, ustawionych w mieszkaniach w każdej kamienicy. Wszyscy zastanawiali się jak wyeliminować nadmierną emisję dwutlenku węgla. Prof. Nazimek wymyślił rodzaj brykietu z odpowiednim katalizatorem.

— Nie wszedł do produkcji, bo ci, którzy chcieli go produkować, żądali dla siebie zbyt wysokich marż. W rezultacie brykiet okazał się zbyt drogi — twierdzi.

Do dziś rozwinął tę technologię. Dzięki unijnym dotacjom na przełomie marca i kwietnia tego roku wejdzie w użycie w przemyśle. Według naszych nieoficjalnych informacji będzie testowana w największej polskiej elektrowni węglowej Kozienice. Prof. Nazimek przedstawiał ostatnio stan badań nad produkcją syntetycznych paliw w Warszawie na konferencji Giganci Polskiej Wynalazczości.

— W Polsce łatwiej pozyskać pieniądze na produkcję ciastek niż na nowatorskie pomysły. Pracujemy nad strategicznymi technologiami, które powinny być objęte mecenatem państwa. Dlatego wciąż liczę na dotacje — mówi.

Niestety, na razie nic nie wskazuje na to, aby je dostał. We wrześniu odchodzi z uniwersytetu na emeryturę. Z pewnością pracę zaproponują mu zachodnie koncerny energetyczne.


http://weekend.pb.pl/2588388,75318,metanol-trysnie-nad-wisla

Mistrzowska reklama

Mather789 • 2011-02-03, 14:56
810
Poczuj ten rytm! :banany: