Psalm. Dawidowy. Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię. Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza. Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników; namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity. Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.
Rozjebie • 2020-03-23, 19:57 Najlepszy komentarz (86 piw)
Normalnie jak murzyny w Mozambiku... Po kiego ch*ja on lata z tym szamańskim artefaktem po okolicy, skoro bóg jest wszędzie? Musi latać helikopterem, bo na ziemi w kościele bóg go nie wysłucha czy jak to jest? Musi być te parę metrów wyżej, bo bóg niedosłyszy na jedno ucho? A może moc artefaktu lepiej działa z góry, a z kościoła gorzej?
Jest tu jakiś katol, który wyjaśni trochę prawidłowości zaklęć?