Pewnie velture by wszystkie wykupił.
Tajemnicze ciężarówki przyłapane na wywożeniu tysiący nieotwartych prezerwatyw na puste ziemie w północnych Indiach
Mieszkańcy pobliskich wiosek wpółnocnych Indiach złapali kilka ciężarówek zrzucających kolorowe małe paczki na pustą ziemię w dniach 26 - 29 grudnia.
Wieśniacy z wioski Sohramau niedaleko Unnao, nie mogli się zorientować, że ładunek to tysiące nieotwartych prezerwatyw.
Pracownicy, którzy zrzucali prezerwatywy, nie mieli jasnej odpowiedzi, dlaczego je wyrzucali.
Podobno jeden pracownik powiedział, że została wysłana przez firmę, aby pozbyć się prezerwatyw, inny powiedział, że prezerwatywy pochodzą od rządu.
Po otrzymaniu informacji lokalna policja poszła na miejsce i zajęła prezerwatywy. Sędzia pododdziałowy Pradeep Kumar zarządził śledztwo w sprawie incydentu.
Urzędnik skomentował, że prezerwatywy prawdopodobnie miały być rozdawane bezpłatnie biednym w ramach rządowego programu kontroli populacji.
„Ktoś nie rozprowadził ich i starał się ich pozbyć. Prawdopodobnie zakopaliby prezerwatywy lub spalili je w pobliskim ceglanym piecu - dodał.
Do zdarzenia doszło w miasteczku Schoeppingen w Nadrenii Północnej-Westfalii. Według policji mężczyznę trafił w głowę odłamek stali w chwili, gdy wycofywał się do samochodu i nie zdążył jeszcze zamknąć jego drzwi.
Poszkodowany stracił przytomność; jego dwaj wspólnicy pojechali z nim do szpitala w pobliskim mieście Ahaus, przedstawiając go na izbie przyjęć jako ofiarę upadku ze schodów. Podjęta reanimacja okazała się bezskuteczna.
Wybuch nastąpił w pierwszym dniu świąt Bożego Narodzenia. Zaalarmowani przez jednego z okolicznych mieszkańców policjanci znaleźli na miejscu zdarzenia rozbity automat oraz porozrzucane wokół pieniądze i prezerwatywy, co świadczyło o tym, że rabusie nie zdołali niczego zabrać.
Nieco później policja otrzymała ze szpitala z Ahaus zgłoszenie wypadku. Przesłuch*jąc tam obu mężczyzn, którzy przywieźli poszkodowanego, funkcjonariusze szybko zorientowali się, że rzekomego upadku ze schodów w ogóle nie było. W końcu jeden z przesłuchiwanych ujawnił prawdziwy przebieg wydarzeń. Obaj wspólnicy zmarłego, 29-letni mieszkaniec Bielefeld i zamieszkały w samym Schoeppingen 27-latek, będą odpowiadać za swój czyn z wolnej stopy.