18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#lecznictwo

że też Anglicy nie wygineli.

mongolskazielarka • 2014-04-10, 16:26
151
Mieszkam w Anglii prawie rok. No i traf chciał, że dopiero teraz zachorowałam. Więc udałam się do przychodni na swoją pierwszą w życiu wizytę. Nie powiem, byłam poddenerwowana - nasłuchałam się niemało o "kompetencji" Brytyjskich łapiduchów. Ale mając do wyboru wizytę w prywatnej polskiej praktyce (która kosztowałaby mnie 60 funtów + 30 funtów za zwolnienie lekarskie), zdecydowałam się iść do "mojego" GP u którego zarejestrowałam się tuż po przyjeździe.

Wysoka gorączka, ból gardła, migdały wielkości jabłek i niemożność przełknięcia czegokolwiek gęstszego od herbaty - to mi w skrócie dolega.

(Pomińmy już fakt, że chora jestem od niedzieli, a wizytę udało mi się umówić dopiero na dzisiaj.)

Udałam się do "XYZ Surgery" na spotkanie z lekarzem, którym okazała się starszawa hiduska pani.

Wizyta wyglądała mniej więcej tak: - Co pani dolega? To ja jej mówię, że gardło, migdały, że gorączko itp. Ona tylko pokiwała głowa. Zmierzyła temperaturę i obejrzała gardło. To właśnie ta ostatnia czynność mnie rozwaliła. Stanęła jakiś metr ode mnie, zaświeciła latarką i stwierdziła, że nic tam nie widzi. No, ale że mam stan podgorączkowy to zaleciła mi brać (jakże tutaj słynny) paracetamol. I tyle. Wizyta trwała dosłownie pięć minut i po wypowiedzeniu diagnozy lekarka pokazała mi drzwi.

Prawie padłam z wrażenia. Pomyślałam: ch*j, pójdę do polskiego lekarza, najwyżej stracę tą kasę. Diagnoza była zupełnie inna, okazało się, że mam anginę i nie obędzie się bez antybiotyku.

Wśród polaków, których tutaj poznałam, krąży wiele podobnych historii. Niektóre z nich są o niebo gorsze, niż moja. Ale tak naprawdę zastanawia mnie tylko jedna rzecz - jak oni do cholery przeżyli w tym kraju mając taką służbę zdrowia? :shock:
bziktheblue • 2014-04-10, 17:11  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (147 piw)
I prawidłowo. Stan zapalny leczy się paracetamolem lub ibuprofenem, a nie antybiotykami. To polscy lekarze stosują na wszystko antybiotyki. Przeziębienie - antybiotyk, grypa - antybiotyk, ból palca - antybiotyk. choroba szalonych krów - antybiotyk. Nic dziwnego, że Polacy nie są na nic odporni skoro z byle powodu aplikuje się im antybiotyki. W większości zachodnich krajów antybiotyki stosuje się tylko w przypadku stanów zagrażających życiu.

Wiem to wszystko bo jestę ekspertę.

A teraz pokaż cycki.