Podszyw samotny vol.2
Depiluję sobie włosy wokół ch*ja i zostawiam je w wannie żeby mama myślała że się z dziewczyną umówilem
W sobotni wieczór zakładam odświętną koszulę, psikam się perfumami z allegro i wychodze do piwnicy. Wracam rano i mowię mamie że byłem na dyskotece
Wychodząc z domu biorę ze sobą szminkę i maluję sobie usta na policzku, uwielbiam ten wzrok przechodniów
W nocy włączam na maxa jakiegoś pornola żeby sąsiedzi myśleli ze uprawiam seks a następnie wyrzucam przez okno na balkon sąsiadów kondona do którego wlewam śmietanę
Na gg mam opis: "kocham moją myszke :* :* :*" żeby pochwalić się kolegom
Na gg mam tylko numery facetów z którymi gadałem na czacie dla gejów
Kupuję sobie prezenty, ostatnio kupiłem maskotkę i postawiłem przed kompem, mama myślała że od dziewczyny
Kupuję kwiaty i mowię że będę rano, mama pyta czy się zabezpieczam, ja całą noc siedzę w piwnicy i trzęsę portami żeby tylko sąsiedzi mnie nie zobaczyli
Mama mi daje kasę na bilety do kina, ja wydaję tą kasę na loda w agencji
Po przesiedzeniu wielu godzin przy kompie mame wygania mnie na świeże powietrze. Siadam na ławce przy której jest najwiecej pestek i wyobrażam sobie że jem slonecznik z kumplami
Próbuję zawierać nowe znajomości przez domofon
Walę czołem w piwniczną ścianę a potem chwalę się tacie, że się biłem z kolegami
Staję przed blokiem i wołam na całe gardło PIOOO-TREEK PIOOO-TREEEK chociaż nie znam żadnego Piotrka
Kupiłem sobie ilustrowaną Kamasutrę i teraz co noc wypróbowuję z moim wałem nową pozycję.
Ostentacyjnie chodzę do wenerologa udając, że posiadam życie seksualne
Podpisuję jedzenie choć nie mam się z kim o nie klócić. Mame zwiała z domu, a tate je tylko u dziadków.
zaczepiam ludzi którzy ściągaja odemnie muzyke z emula
Często jestem dostępny na gg żeby nieliczni znajomi myśleli że zatraciłem się w rozmowach
Czasem na gg mam opis zaraz wracam żeby nieliczni znajomi mysleli że mam coś do załatwienia- w tym czasie zmywam spermę
Całymi wieczorami obmyślam jaki pseudonim wpisać sobie w danych gg żeby sprowokować jakąs laske do dyskusji
Na przerwach między zajęciami gram w węża na komórce udając że piszę sms do znajomych, od czasu do czasu dzwonię żeby sprawdzić ilośc darmowych minut i porozmawiać z syntazatorem
Gdy usłyszę dźwięk sms-a nigdy nie idę odebrać bo na 200% to reklama
Chodzę na piesze pielgrzymki do Częstochowy Przynajmniej raz w roku nie czuję się samotny
Wczoraj w końcu przedstawiłem rodzicom moją narzeczoną (wał z kołdry). Mama i tata przyjęli ją ciepło. Spytali kiedy poznają jej rodziców.
Teraz w sklepie z pościelą szukam teściów.
Po udanym seksie z wałem z kołdry zapaliłem papierosa i przysnąłem. Wypaliła się w nim dziura. Płakałem cały dzień.
Tydzień temu uformowałem wał z kołdry i współżyłem z nim. Dopiero po pewnym czasie zorientowałem sie że że wał był płci męskiej. Zrobiło mi sie niedobrze. Zwymiotowałem.
Ostatnio prawie nie czytam maili, bo to albo spam, albo potwierdzenie kupna maści na powiększenie penisa z allegro, którą kupuję na wszelki wypadek
Wychylam się przez okno i krzyczę: "kup mi gazete!"
Stoję popołudniami w rynku pod Empikiem udając że się z kimś umówiłem
Kupiłem dla szpanu wycieczkę do Paryża dla dwóch osób po czym ukradkiem odsprzedałem jedno miejsce w moim pokoju samotnemu gejowi
Mój jedyny przyjaciel nazywa się Marek. W poniedziałek idę z nim do... weterynarza. Mame nie chce, żeby miał wsciekliznę.
Rozmawiam z kupą.
Uwielbiam oglądać Jerry'ego Springera. Kiedy goście mają odpowiedzieć na pytanie Jerry'ego, wyłączam głos i udaję, że to ja gadam z Jerry'm. Gdy nie mogę już wymyślić nic o seksie, włączam głos i macham ustami jak np. biseksualna gruba czarnulka żali się na swoją dziewczynę, która ma wąsy.
1.
Praca, Pracuję w godzinach 7.00 - 15.00 w budżetówce. Chociaż słowo pracuje to chyba za dużo napisane - tu się wegetuje. Nie tylko ja, większość przychodzi, żeby posiedzieć i na koniec pensyjkę zgarnąć. O proszę, koleżanka po lewej przynosi swojego laptopa i pół dnia napie**ala w jakaś farmę, niezdrowo się przy tym podniecając. Koleżanka to temat na oddzielny post, bo codziennie dostarcza mi wytrzeszczu gał, moron j***ny. Wracając do miejsca pracy: nie mamy na własnych kompach internetu z racji na charakter placówki (tajemnice państwowe). Tzn. jest obok w pokoju jeden bezpieczny komp, gdzie można usiąść i odświeżyć to i owo, no ale tak przy ludziach, to co najwyżej pocztę sprawdzę. Dlatego też przyniosłem sobie modemik na usb z iplusa i chwilowo sram do ryja lokalnemu adminowi. Raczej nic mi nie zrobi, bo sam zabunkrował się w swoim centrum dowodzenia i ściąga soft na potęgę. Tak więc koniec z wegetacją, graniem w sapera, układaniem pasjansa, rozwalaniem w Red Alert 2 ruskich po raz 2023232323, czytaniem ebooków, itp, itd. Trochę gierek na czarną godzinę jeszcze mam Ale teraz nadeszła era netu i to się dla mnie liczy w dniu dzisiejszym (szybki rzut oka na zegar - 10.00, jeszcze 5h). Czekają mnie nowe wyzwania, będę mógł wreszcie odświeżać forum, trwać do 15. Wcześniej to tylko czasami, z partyzanta, gdy akurat nikogo w pokoju nie było.
Jeśli chodzi o zakres moich obowiązków, to jest on dwustronicowy. Tymczasem - po tym jak jedna laska wróciła z urlopu i musieliśmy podzielić się obowiązkami - jedyną rzeczą, jaką muszę zawsze zrobić, to czwartkowe pismo dla osoby nade mną. Wcześniej miałem jeszcze jedno pismo - poniedziałkowe, ale przejęła ten obowiązek koleżanka. Oczywiście są też inne polecenia wydawane na bieżąco, typu niech mi pan zrobi xero tego pisma, albo proszę napisać to i to. No ale nie jest to nic wymagającego. Tak więc czasu mam sporo i muszę zacząć go jakoś sensowniej wykorzystywać. Dlatego pozwolicie, że będę opisywał prawdziwe historie z mojego bujnego życia, zwłaszcza kablował na te dwie idiotki-koleżanki.
Tyle na razie. 2. Plecy
W mojej pracy nie ma przypadkowych osób. Każdy kto tu przychodzi został polecony lub trafił z charakterystycznego kręgu wzajemnej adoracji. Tutejsze środowisko jest dosyć hermetyczne i tak naprawdę tylko kolesie mają szansę awansować, zarobić większą kasę. Reszta to wyrobnicy, osoby z polecenia, znajomi kolesi. Były może 2 przypadki, gdy ludzie trafili tu z ogłoszenia. Łatwo nie mieli. Ostra tyrrka - szpiedzy, odmieńcy, brak zaufania, prawie homofobia. Jestem w tej robocie tylko na chwilę, docelowo zamierzam iść gdzie indziej. Ja, człowiek z wyższym wykształceniem, znam angielski (B1), i komputer nawet obsłużę, wcześniej stanowiska kierownicze, praca w max stresie, tak że ciężko było czasami coś zjeść. W tej chwili odpoczywam. Oby nie za długo, bo jednak czas ucieka.
O rzesz w mordę, co tu się dzieje…
Chyba teraz czas, bym i ja podzielił się z wami doświadczeniami - a raczej ich brakiem - mego koncertowo przegranego życia. Mam 30 lat i mieszkam w małym mazowieckim miasteczku (nawet nie jest siedzibą powiatu). Mieszkam tylko z mamą i babcią - ojciec nieznany O. Prawdopodobnie to właśnie ich nadopiekuńczość stała się przyczną mej klęski...
Mam około 30 kg nadwagi, tzn. przy wzroście 1,62 ważę 97 kg i zapewniam was, że to nie masa mięśniowa Smutas. Mama i babcia zawsze mówiły mi, że muszę dużo jeść, by urosnąć dużym i silnym. Słuchałem się ich, więc wpie**alałem na potęgę. Myślałem, że wszystko ze mną OK, dopóki nie poszedłem do szkoły (do zerówki mnie nie puściły w obawie o me zdrowie). Ta szkoła to był istny koszmar: grubas, dynia, spaślak, świniak, j***ny tłuścioch, sk***iała locha - to były najdelikatniejsze przydomki, którymi z właściwą dla młodego wieku delikatnością obdarzali mnie rówieśnicy. Za każdym razem, gdy to słyszałem, zaczynałem się mazać, co dostarczało im jeszcze większej satysfakcji - musielibyście to zobaczyć - ja - spasły, w wełnianej kamizelce (tak, KAMIZELCE O) zrobionej przez babcię z j***nym bałwankiem naszytym na plecach, spocony, mażę się, gluty lecą mi z nosa, łzy spływają po grubych okularach, a wokół rozwrzeszczana tłuszcza szturcha mnie, kopie, popycha i ulatnia się, gdy tylko widzi nauczyciela. Oczywiście mama i babcia intereweniowały na wywiadówkach, ale to przynosiło jeszcze gorszy efekt, gdyż bachory poinformowane przez rodziców o aferach rozkręcanych przez babcię robiły się jeszcze okrutniejsze...
Mógłbym długo o tym pisać, o tym jak przywiązali mnie po WFie (który był moją zmorą) nagiego do drzewa na boisku i wszyscyto widzieli, jak dostałem wpie**ol marchewami na zielonej szkole, jak nasrali mi do tornistra, jak wybrandzlowali się nad moim zeszytem do polskiego przed lekcją, na której polonica sprawdzała zeszyty...ale pominę to przechodząc do kolejnej tragedii, jaką przyniósł mi wiek dojrzewania. Jakby niewiele było nieszczęść, w wieku 15 lat dostałem tak kurewskiego trądziku, że mój tłusty ryj zaczął wyglądać jak jeden wielki ropny strup. Błagałem mamę i babcię, żeby posłały mnie do lekarza, ale one chciały mnie leczyć domowymi sposobami, co przynosiło efekt dokładnie odwrotny, do tego doszedł tłusty łupież, egzema i oczywiście permanenty smród potu sprawiający, że ludzie odsuwają się ode mnie na 5 metrów...
Niedostatki fizyczne nie były niestety zrównoważone w moim przypadku jakimkolwiek innym talentem Smutas. W podstawówce jechałem na trójach i prawie repetowałem 8 klasę z powodu ZPT - typ chciał mnie uwalić, bo gdy mieliśmy robić domki dla ptaszków, i trzeba było zbić prosto 4 deseczki, najpierw zaj***łem sobie młotkiem w czoło (sam nie wiem jak) a następnie przybiłem sobie rękę do ławki... Oczywiście nie miałem szans na liceum, do technikum się nie dostałem, więc została zawodówa Smutas.
Koszmar, który tam przeżyłem był po stokroć gorszy od podstawówki: wpie**ol prawie codziennie, w kiblu zawsze wodnik szuwarek, na WFie nauczyciel z prawdziwą przyjemnością znęcał się nade mną... najgorsze były zawsze zaliczenia. Np skok przez kozła...kazał mi powtarzać po 30 razy...Wyobraźcie to sobie. Cała klasa siedzi na ławkach w sali gim. i dosłownie zdycha ze śmiechu a ja tłusty, zapryszczony, spocony, rozpędzam się próbując wskoczyć na kozła. Oczywiście za każdym razem sp***alałem się na mordę lub waliłem moim tłustym kałdunem centralnie w kozła...wzbudzając kolejne salwy rechotu ... wf-ista przestał mmnie męczyć jak mu narzygałem na buty po 31 skoku... Po tym, jak zawlekli mnie do kibla i wsadzili ryj prosto w gówno leżące w muszli i dostałem histerii, mama zdecydowała o zakończeniu mojej edukacji. Od tamtej pory wegetuję właściwie bez zmian. Wstaję rano (jeśli 14.00 to jest rano), wchodzę na kilka bezpłatnych stronek porno (najbardziej lubię te z biciem kobiet - to chyba coś mówi o moich kompleksach) szarpię bagietę (o ile mojego kutanga ze stuleją, o długości 9,235 cm we wzwodzie można określić mianem bagiety), potem siedzę na F23 (dopiero dziś odważyłem się coś napisać, po 4 latach), mama woła mnie na obiad - jem, znowu f23, bagieta, podwieczorek, f23, bagieta i tak mniej więcej do 3 rano. Oczywiście nigdzie nie pracuję, nie mam żadnego dochodu. Mama płaci za net (neostrada 50 kb/s - jest taka opcja dla regionów wiejskich). Kontaktów z kobietami - ZERO. Psiochę widziałem jedynie na jpg'ach. Nigdy nie odezwałem się do dziewczyny. Wstydzę się nawet zagadać na czacie... Zarejestrowałem się na forum "dla puszystych" myśląc, że może tam coś wyrwę i zakiszę chociaż w jakimś pasztecie byle miał p*zdę ale odezwał się do mnie jedynie jakiś gej, który lubił grubasów i podszywając się pod dziewczynę zaprosił mnie do siebie...
To miał być najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Ubrałem się w garniak (oczywiście z lumpeksu) przyczesałem tłuste kudły - nawet wymyłem pindola i poszedłem do - jak sądziłem naiwnie - Donaty. Otworzył mi jakiś koleś w rajstopach, powiedział, że jest kolegą Donaty i że ona zaraz przyjdzie a ja się mogę czegoś napić. Zaproponował sok, który wychłeptałem momentalnie nie wiedząc niestety, iż Robert (bo tak się przedstawił) wsypał tam tabletkę gwałtu. Dalej pamietam jak przez mgłę - jestem ubrany w rajstopy i klęczę na łóżku a Robert posuwa mnie w dziurę waląc mnie smyczą po plerach...robię Robertowi lachę...znowu anal, bicie po ryju, przypalanie owłosienia łonowego zapalniczką, spust Roberta na moje czoło...obudziłem się rano tylko w rajstopach na jakimś polu...nie pytajcie jak wróciłem do domu Smutas. I to by było na tyle doświadzeń seksualnych.... Nie wiem, po co to piszę, może poprostu mam nadzieję, że ktoś mi będzie współczuł...no, ale kończę teraz, babcia woła na podwieczorek - zrobiła pyszną goloneczkę - moje ulubione danie UsmiechLapka. Jeśli chodzi o moją opowieść, to niestety jest ona w 100% prawdziwa.
Także w zakresie "spotkania z Robertem"...miałem wam tego nie mówić, ale co tam...po tym jak obudziłem się na tym polu, jedynie w rajstopach, z anusem rozciągnietym przez bagietę Roberta, najpierw oczywiście się poryczałem...w sumie to musiał być komiczny widok: w szczerym polu leży 100 kg spaślak odziany jedynie w rajstopy z dziurą na wysokości anusa i płacze rzewnymi łzami. Niestety to chyba nie trafiło w poczucie humoru bab wybierających się polną drogą na niedzielną sumę. Zaczęły drzeć ryje i pognały przed siebie. Ja w międzyczasie próbowałem się wygramolić na drogę nie wiedząc w sumie gdzie ona prowadzi. Nie minęło 10 minut a na miejsce przyjechała: policja, karetka, straż pożarna no i pismaki z lokalnej gadzinówki. Pominę perypetie w szpitalu - powiem tylko, że babcia dowiedziawszy się, co się stało, dostała wylewu a mama spuściła mi gorszy wpie**ol niż Robert swoją smyczą O.
Za namową mamy wniosłem o ściganie Roberta za zgwałcenie...niestety ten ch*j jest kuzynem naszego wójta i całej sprawie szybko urwano łeb - najpierw prokurator odmówił wszczęcia postępowania, po złożeniu zażalenia (napisanego przez babcię) wprawdzie zostało wszczęte, ale szybko je umorzono, bo Robert w swoich wyjaśnieniach powiedział, że ja sam chciałem z nim uprawiać seks a potem, gdy nie chciał zapłacić zacząłem go szantażować - nawet nie postawiono mu zarzutów Smutas, w moją „pigułkę gwałtu” nikt nie uwierzył O. Ta sprawa miała szereg dalszych smutnych konsekwencji... Pismaki zrobili mi zdjęcie w tych rajstopach na polu i następnego dnia ukazał się artykuł „Transwestyta z widoczną nadwagą znaleziony na polu Iwony G.” Oczywiście mojej twarzy nikt nie zamazał Smutas. Ale nie to było najgorsze...Okazało się, że Robert wszystko filmował...Wyobraźcie sobie jak się czułem, gdy szukając porno z grubymi laskami trafiłem na...ten film... Chciałem się zabić...nawet przestałem jeść (no może nie całkiem - w każdym razie zrezygnowałem z podwieczorka i babcia myślała, że umieram).
Po tym wszystkim (a było to rok temu) ANI RAZU NIE WYSZEDłEM Z DOMU - ten film mają wszyscy w naszym miasteczku, a wycinki z tego artykułu do tej pory przylepiają gównem do naszych drzwi. W każdym razie dalej szukam kobiety, która zaakceptuje mój wygląd i wtajemniczy mnie w świat seksu. Dlatego daję maila - może któraś napisze Serduszko.
Zwykle moje siedzenie na tym forum ogranicza sie do odswiezania co 3 sekundy i zżynania czyichś co lepszych podszywów, a potem wpisywania ich i rajcowania sie, ze niby ja bylem taki blyskotliwy.
No ale nic, opowiem troche o swoim życiu. Mieszkam w podwarszawskiej miejscowosci, w bloku. Ogólnie jestem pośmiewiskiem wszystkich z dzielnicy. Do około pół roku wstecz musiałem co wieczór grzebać z mama w śmietniku, a potem sprzedawać puszki i kombinować na różne sposoby, żeby mieć na jedzenie i jakieś ciuchy od czasu do czasu na wage. Mam siostre, jest starsza o dwa lata i juz dwa razy przyłapała mnie w kiblu, jak targam skóre z jej majtkami założonymi na gębe. Nawet nie umiem sie dobrze z tym kryć... Poza tym, co utrudnia sprawe, jestem przygłuchy, od kiedy dostałem cegła w łeb od gościa, ktorego jeszcze minute wcześniej uważałem za najlepszego kumpla
Nie mam kolegów, jak juz wspomniałem, wszyscy i w szkole, i na dzielnicy maja ze mnie beke. Sadze, ze jest to troche wina mojego charakteru. Ale mam tez pewna wstydliwa przypadlosc... Gdy bylem mlodszy, eksperymentowalem z analnym uzywaniem dezodorantu - wpychalem go sobie w tylek, bo chcialem poczuc, jak czuje dziewczyna Niestety, przez to zrobily mi sie problemy ze zwieraczem i teraz od czasu do czasu mam tendencje do popuszczania goowna. Pol biedy, jak zrobie to w domu przed kompem, ale gorzej w szkole, czy na miescie.
To bardzo mnie oniesmiela.
Kiedys mialem dwoch kumpli, jak bylem sporo mlodszy, ale nasza przyjazn trwala do wspolnego wypalenia fajki w kiblu. Mialem potem wyrzuty sumienia i chcialem poradzic sie w tej sprawie wychowawczyni, a ona rozdmuchala sprawe. Dostalem pozniej jeden z lepszych w-p-i-e-r-d-o-l-ó-w w moim zyciu. Najpierw od starej, koncowka pasa, potem od bylych kumpli. Od tej pory juz nikt sie ze mna nie kolegowal, oprocz drugiego rownie gnojonego chlopca z mojej klasy, tory powszechnie uwazany byl za pedala. Ale trzymalem sie go, z przymusu. Znosilem to, ze czasem macal mnie pod lawka, czy ocieral sie o mnie. Z czasem zaczelo mi sie to nawet podobac.
Te gejowskie aluzje zryly mi troche psyche i zaczalem sie dobierac do naszego psa, ktorego siostra dostala na urodziny. Byl maly i wlochaty. Troche_za_maly. Obwiazalem go sznurkiem, zeby nie pekl i ladowalem, wyobrazajac sobie, ze to ten moj kolega - gej. Niestety, psu pekly kiszki i dostalem kolejny lomot od starej. Moze by sie nie wydalo, gdyby nie to, ze zdazylem sie obficie spuscic na chwile przed ta tragedia...
Kiedys odwazylem sie odezwac do jednej dziewczyny z mojej klasy, jeszcze w podstawowce. Byla naprawde piekna. Odezwalem sie do niej na dyskotece, najdelikatniej jak umialem proszac ja do tanca. Nie wiem, co zrobilem zle, moze zrazila ja moja koszulka z sekend hendu z niezmywalna plama troche nad krokiem, ale to byla i tak najlepsza, jaka mialem. Laska powiedziala mi wtedy, ze takiego chodzacego gowna jak ja, nie dotknelaby patykiem przez szmate. To mnie zrazilo do dziewczyn na dalsze lata, no, poza moja siostra, a raczej jej majtkami. Kiedys wychowawczyni, podpuszczona przez klase, wybrala mnie do recytacji wiersza przed cala szkola. Bylem przerazony, spocilem sie jak swinia juz godzine przed wystepem. I wtedy wydarzylo sie cos dziwnego. Koledzy z klasy, ktorzy normalnie w najlepszym razie nie pluli mi w twarz przechodzac obok, zawolali mnie do siebie do szatni.
Mieli jakas swinska gazetke. Wolalem co prawda sex ze zwierzetami, ale i tak podniecilem sie niesamowicie, gdy mi ja pokazali. Niestety, tej podjary nie wytrzymaly moje zwieracze i zessralem sie w majtki, rzadkim kalem. Kumple mieli beke nie z tej ziemi, jeden tez z tego wszystkiego sie zesral, tarzajac sie w konwulsjach po ziemi.
To byl dla mnie koniec swiata, bo tak, czy siak musialem wystapic. No i wyszedlem przed widownie, spocony jak dzika swinia i z wielka brazowa plama na tylku i nogawkach. Zrobiono mi zdjecia, ktore poszly potem do szkolnej gazetki i znalazly sie w internecie. W trakcie wystapienia, z powodu potwornego wstydu, bezwiednie sie rowniez zsikalem, przodem do wszystkich.
Czulem sie naprawde przegrany, chcialem popelnic samobojstwo. W domu polknalem garsc jakichs tabletek. Niestety przezylem - okazalo sie ze to byly antykoncepcyjne mojej starej.