Nowy rekrut armii amerykańskiej – Johnson – został przydzielony do biura w którym namawiano żołnierzy do wykupienia ubezpieczenia na życie. Po pewnym czasie okazało się, że udaje mu się sprzedać ubezpieczenie każdemu żołnierzowi z którym rozmawia! Nikt nigdy nie miał takich wyników...Zainteresowała się tym kadra. Jeden z oficerów postanowił podsłuchać Johnsona żeby dowiedzieć się jaką ma strategie...
Johnson rozmawia z żołnierzem. Najpierw wyjaśnił jakie korzyści daje ubezpieczenie a na końcu mówi tak:
- Jeżeli masz ubezpieczenie i zginiesz, rząd wypłaci twojej rodzinie 200,000 dolarów. Jeżeli nie masz ubezpieczenia i zginiesz, rząd będzie musiał zapłacić twojej rodzinie maksymalnie 10,000.
A teraz pomyśl, kogo pierwszego poślą na front?
Rząd wyśle na front najpierw tego, za którego mniej będzie później musiał zapłacić. Ergo: warto się ubezpieczyć. Wydaje mi się jednak, że autor postu "poprawił" trochę swój dowcip, bo wcześniej był chyba odwrotnie z tą kasą. Mam rację?
Bongman to, Bongman tamto, nie umiecie naprawdę nic innego napisać? Czy to wszystko na co pozwala wam wasz mózg?
A tak swoją drogą przypomina mi się sprawa rodzin żołnierzy, którzy zginęli w Iraku i Afganistanie, że wygrali proces i dostaną te same odszkodowania co rodziny ofiar ze Smoleńska. [250 000?]. Podobno przeliczyli sobie statystyki: odszkodowanie na przewidywalne straty w ludziach i uznali, że wciąż nie opłaca się modernizować sprzętu, lepiej płacić odszkodowania za trupy, psia ich k***a mać.
PÅ...........un
2013-01-21, 03:12
@UP: Nikt nie każe chadzać na wojny. Chce się kasy i adrenaliny, trzeba się liczyć z ryzykiem. Kogo jak kogo, ale żołnierzy walczących za ropę mi nie szkoda. Mimo że sam mam kilku takich kumpli.