18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Syrop Łowicz - cała prawda

straatveger • 2013-04-11, 17:24
Dałem się podejść jak sześcioletnie dziecko… Jak przedszkolak! Taka wtopa! Muszę chyba zastanowić się, czy nie powinienem powierzyć prowadzenia Maltretingu komuś mniej łatwowiernemu.


Zacznijmy jednak od końca. Albo od prawie końca.

Zastanawialiście się może kiedyś, jak to się dzieje, że z tak drogich owoców jak maliny robi się całkiem tani syrop do rozcieńczania? Bo ja ostatnio zacząłem się zastanawiać.

Bo weźmy na przykład takie jabłka - całkiem niedrogie owoce, powiedzmy jakieś 2-3 zł za kilogram w sklepie. Z jabłek można robić sok, na przykład taki 100-procentowy. Litr takiego soku kosztuje jakieś 4 zł. W tym samym sklepie.

Z drugiej strony są maliny. Powiedzmy, że kosztują 5 zł - ale nie za kilogram, tylko za 100-gramowe opakowanie. Za kilogram wychodzi 50 zł. A powstaje z nich syrop - czyli über-sok, sok skoncentrowany - w cenie jakichś…. 10 zł za litr.

Oczywiście ktoś mógłby się przyczepić i stwierdzić, że porównywanie cen detalicznych nie ma sensu. Rzeczywiście, w skupie różnice są zdecydowanie mniejsze (o tutaj - strona 39), ale tak naprawdę nie o ceny tu chodzi, tylko o impuls, który każe Ci pomyleć: “cholera, coś tu nie gra” i sprawdzić dokładniej to, co wcześniej wydawało Ci się oczywiste.

No więc czy zastanawialiście się, jak to się dzieje, że z tak drogich owoców jak maliny robi się całkiem tani syrop do rozcieńczania?

Odpowiedź jest prosta. Nie robi się.

***

W tym miejscu zbliżamy do środka wpisu, skoro więc koniec mamy już za sobą, czas przejść do początku.

Od dłuższego czasu jestem fanem syropu malinowego. Nie dlatego, że jest malinowy, ale dlatego, że można wlać do niego gazowaną wodę mineralną i otrzymać fajny, orzeźwiający napój, smakujący zupełnie jak napoje z saturatora za komuny.

Obecność malin nigdy co prawda nie była argumentem, który przekonywał mnie do zakupu, ale z drugiej strony był to miły bonus, w którego prawdziwość raczej nie wątpiłem. Przez długie, długie miesiące byłem przekonany, że być może nie jest to babciny syrop, w którym znajdują się maliny, całe maliny i tylko maliny, ale jest to syrop, w którego składzie maliny zajmują miejsce poczesne.

Wierzyłem w to mimo sygnałów, jakie dostawałem od moich Czytelników, że syrop malinowy malinowy jest jedynie z nazwy. Że jest klasycznym przedstawicielem nurtu marketingu homeopatycznego. Chciałbym móc powiedzieć, że sygnały te zignorowałem. Niestety, nie zignorowałem: skonfrontowałem je z rzeczywistością.

I uznałem je za fałszywe.

Nie uwierzyłem moim Czytelnikom. Uwierzyłem firmie Agros Nova. Tej samej, która próbowała przewieźć mnie na czarnej porzeczce.

“Uwierzyłem firmie Agros Nova”. Sam widok tego zdania powoduje, że człowiek chce się pukać w głowę.

W ten sposób dochodzimy wreszcie do sedna mojej koszmarnej kompromitacji. Produkt, który jest jej przyczyną to syrop Malina marki Łowicz, należącej właśnie do Agros Nova. Na jego froncie jak wół widnieje napis “Malina”. Na rewersie z kolei bez trudu wyczytamy, że jedną z pozycji na liście składników jest “65% zagęszczony sok malinowy (0,3%)”
W swoim prostolinijnym postrzeganiu świata, po sygnałach Czytelników, które koncertowo pokpiłem, ba - nawet broniłem producentów syropów! - uznałem, że skoro:

na frontowej etykiecie syropu Malina widnieje napis Malina…
…oraz piękne owoce maliny…
…a wśród składników - fakt, że na odległym miejscu - pojawia się pozycja “65% zagęszczony sok malinowy (0,3%)”
to znaczy, że Czytelnikom coś się popierdzieliło, bo zagęszczony sok malinowy stanowi 65% masy lub objętości produktu, a owo nieszczęsne 0,3% to zapewne jakaś techniczna charakterystyka.

***

Teraz zróbmy sobie małą przerwę, by pozwolić wyjść spod stołu tym, którzy podeń wpadli, nie mogąc opanować spazmatycznego śmiechu wywołanego tak rozbrajającą naiwnością.

***

Oczywiście zapis “65% zagęszczony sok malinowy (0,3%)” został obliczony na to, żeby takie łosie jak ja uznały, że zagęszczony sok malinowy stanowi 65% produktu, a owo nieszczęsne 0,3% to jakaś techniczna charakterystyka. Oczywiście jest dokładnie na odwrót: to właśnie 0,3% jest masą soku malinowego w produkcie. A właściwie 0,2%, bo owo 65% to najprawdopodobniej tzw. ekstrakt ogólny - czyli ilość ekstraktu w ekstrakcie. Tak więc nawet w owych mizernych 0,3% soku malinowego, sam sok stanowi zaledwie 2/3.

0,2%. Na każdy kilogram czystego, zagęszczonego soku malinowego zużytego do produkcji tego syropu przypada pół tony różnych innych rzeczy.

Pół tony.

Rozumiecie chyba, że poczułem się nieco zrobiony w bambuko. I to jeszcze tak tanim trikiem: liczba 65%, sama w sobie prawdziwa, została zaserwowana tak, żeby klientów robić w balona. I dałem się na nią nabrać jak dziecko.

Tak na marginesie - być może jeszcze w którymś z Was tli się nadzieja, że sok malinowy stanowi 65% składu syropu Malina. Być może zauważyliście, że tak naprawdę nie podałem żadnego powodu, dla którego nie mogłoby tak być.

Zatem podaję. Tym powodem jest rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 10 lipca 2007 r. w sprawie znakowania środków spożywczych. Zgodnie z nim, składniki na “środkach spożywczych” powinny być podawane w kolejności odpowiadającej ich udziałowi w masie gotowego produktu, począwszy od składnika, którego jest najwięcej, skończywszy na tym, którego jest najmniej (z zastrzeżeniem, że dla składników, których udział wynosi 2% lub mniej, kolejność jest dowolna).

Sok malinowy jest wymieniony na odległej pozycji na liście składników, dlatego nie może go być 65%. Drogą prostej eliminacji dochodzimy do wniosku, że musi go więc być 0,3%. (Jakby ktoś wciąż nie był przekonany, to sugeruję wybrać się do sklepu i przestudiować składy innych niż łowiczowe syropów malinowych: wartości rzędu 0,3% będą się na nich pojawiać w sposób… jakby to napisać, żeby nie napisać “mniej kłamliwy”? O, mam! W sposób budzący mniejsze wątpliwości.)

***

I w ten sposób po raz kolejny w tym wpisie zbliżamy się do końca. Zanim jednak ów koniec definitywnie nastąpi, dajmy możliwość wypowiedzenia się przedstawicielowi Agros Nova. Tym bardziej, że mamy o czym rozmawiać: pomyślałem sobie, że byłoby ciekawie policzyć maliny w butelce syropu Malina. Być może nie była to tak benedyktyńska praca jak liczenie ziarenek słonecznika w jogurcie Bakomy (w końcu przeliczenie malin w 125-gramowym opakowaniu z marketu nie jest wielkim wyzwaniem - jak się okazało, było tych malin 46 sztuk), ale efekty okazały się równie ciekawe.

Oddajemy głos przedstawicielowi producenta:

A teraz wyobraźcie sobie, że z tej jednej maliny, postępując zgodnie z zaleceniami producenta, czyli rozcieńczając syrop w proporcjach 1:9, otrzymamy prawie 20 szklanek gotowego napoju.

Gwoli sprawiedliwości: ilość malin w butelce mogłem oszacować błędnie, bo nie wiem, jaka jest “syropowa wydajność” malin. Ale policzyć, ile jest soku malinowego w szklance gotowego (czyli rozcieńczonego z wodą w proporcjach 1:9) napoju można dość dokładnie, o ile tylko przyjmiemy dla uproszczenia, że 1 gram = 1 mililitr.

Wychodzi 0,05 grama na szklankę. Tak, tak - pięćdziesiąt miligramów.

Zgoła aptekarskie ilości, prawda? Jakby ktoś chciał te malinki pić dla zdrowia, to dla porównania podam, że 50 mg to jakieś 10 razy mniej niż ilość substancji czynnej w tabletce Aspiryny.

No to co? Do dna! Wszak jest blisko…
Pomimo znikomej ilości malin w syropie Łowicz, nadal jest ich więcej niż dowcipu w tekstach BongMana

cenius

2013-04-11, 21:39
Cytat:

@up to lecisz z tłumaczeniem, słucham



ale co mam tłumaczyc?

ze gościu mając na etykiecie podstawowe dane wystarczające do tego aby wiedzieć że zawartośc malin to 0,3%
sądzi że jest 65%?

i dopiero pod wpływem innych osób doszedl do wniosku że jest kretynem?


takich ludzi jest od ch*ja, widzą co chcą widzieć, nie potrafią czytac ze zrozumieniem i wierzą w sobie jedynie znaną prawdę

a guru takich osób jest macierewicz

poza tym jak można wierzyć że sok z jakiegokolwiek owocu będzie kosztował tak mało?

te wyciskane - jedyne prawdziwe kosztują kilka złotych za 0,3 litra

Yasiu99

2013-04-11, 21:51
Kolego to nie tak. Maliny brat kontraktował w polherbie po 2 zł za kilogram, marchew w horteksie po 22 grosze za kilogram, Jabłka w detalu kupisz po 2 zł ale... w skupie dostaniesz najwyżej 50 groszy. Nie sugeruj się ceną z miasta. Ludzi z miasta na ceny r*chają bo oni o takich rzeczach nie mają pojęcia. Żywiec ze świni kosztuje 6 zł, Cielęcina 9-11 zł a w sklepie? no dobra odlicz kości jakieś 20-30 procęt i tego czego nie da się zjeść. Ale ciągle w sklepie kosztuje (w mieście) jakieś 40 zeta za cielęcine, podobnie stosunek ma się z większością rzeczy spożywczych. Ceny nalatują na tych j***nych pośrednikach którzy by chcieli kasę trzepać i tylko za biurkiem siedzieć.

Firlex

2013-04-11, 22:35
Nie wiem co robi tekst o malinach na sadolu, ale dam piwko... za samą długość artykułu.

borisklinga

2013-04-11, 22:37
chyba cie poj***lo, kto będzie czytał 3 strony tekstu o malinach

D4ro

2013-04-11, 22:41
Może byś złodzieju chociaż dał odnośnik do bloga autora ....

kainwar88

2013-04-11, 22:42
pisze w żywe syrop owocowy o smaku maliny. wiec o co te wąty. masz lepszy syrop ? prosze podziel sie. Mi tam smakuje mimo 0.32% malin.

finkreth

2013-04-11, 22:45
Ale jakby sok z malin zawierał 65% malin to byłby tak kurewsko drogi że nikt by go nie kupował. A ten droższy łowiczowski ma przynajmniej cukier a nie słodziki i tym wygrywa.

Malix

2013-04-11, 22:47
Dlatego, gdy tylko jest okazja, załatwiam sobie koncentrat z jabłek z zakładu przetwórstwa tychże owoców.
Jest on konsystencji mniej więcej miodu. Dodajesz trochę tego koncentratu do dzbanu wody, wkładasz mięte(taki krzak, nie herbatę) i masz na lato idealny napój(pamiętaj by dosłodzić - koncentrat jest kurewsko kwaśny)

kothletino

2013-04-11, 22:47
Jak się ma babcie z gospodarstwem to ma się wyj***ne na marketowy syf, smacznego.

mmmarcin

2013-04-11, 22:50
Malina max 5zł za kg - wystarczy wyjechać 50 km z warszafki. I (jak się przypadkiem ma warszawskie) zakryć tablicę.
Bierzesz 5 kg malin, wsypujesz 3 kg cukru, gotujesz, przeciskasz przez sitko i masz sok malinowy że pała mała. 3 litry soku czyli 6 butelek za max 35zł. Wychodzi 6zł/butelkę.

A Ty kupujesz gó...o za 2zł/0,5l i oczekujesz jakości. Kup przynajmniej Herbapol to będzie ok.

Ar...........ch

2013-04-11, 22:51
pie**olicie Hipolicie. Ameryki nie odkryłeś, a nawet przekazałeś to w sposób ośmieszający samego siebie.

Frytka

2013-04-11, 22:55
Aż się zalogowałem by się podzielić,

Pewnego poranka wstałem z pustym żołądkiem i lekką suchotą w ustach. Nie chciało mi się nawet czekać 3min na zagotowanie wody na herbatę więc wziąłem sok malinowy z szafki. Czułem się dobrze do czasu, po 15min od wypicia soku rzygałem przez 6 godzin około aż wypłukałem z siebie wszystko co mogłem mimo iż prawie nic nie miałem. I tutaj widzimy jaką truciznę na codzień spożywamy. Ostatnio tu był artykuł o tym jak typek zatruł się herbatnikami z biedronki, pośmieli się z niego i tyle ale tak naprawdę w takich momentach gdzie organizm nie ma jak tego stłumić(innym żarciem w żołądku) to widać tego skutki.
I mimo, iż dobrze wiem jak to nas zabija to na co dzień wpie**alam.

Darkstep

2013-04-11, 22:56
A ch*j nas to obchodzi.

Biker50

2013-04-11, 22:58
To smutne, że ludzie nie mają nic ciekawszego do roboty jak pisania epopei narodowej na temat soku malinowego. Przyznam że nie doczytałem do końca z braku chęci.