Ciapak, czy nie – zachował się co najmniej tak jak ten gówniarz. Od wychowywania dzieci są ich rodzice. Powinien go zignorować i co najwyżej, gdyby sprawa się parę razy powtórzyła, zawiadomić rodziców. Po pracy, żeby się nie przyczepili, że rzeczywiście nie robi. Do tego ten dziecinny upór: "nie puszczę go, nie i już", "ja mam czas". Nie wspominając o tym, że cała sprawa z punktu widzenia rodziców mogła wyglądać na molestowanie dziecka. Na ich miejscu wbiłbym kosę delikwentowi w plecy i zgłosił go na policję.
Ciapak, czy nie – zachował się co najmniej tak jak ten gówniarz. Od wychowywania dzieci są ich rodzice. Powinien go zignorować i co najwyżej, gdyby sprawa się parę razy powtórzyła, zawiadomić rodziców. Po pracy, żeby się nie przyczepili, że rzeczywiście nie robi. Do tego ten dziecinny upór: "nie puszczę go, nie i już", "ja mam czas". Nie wspominając o tym, że cała sprawa z punktu widzenia rodziców mogła wyglądać na molestowanie dziecka. Na ich miejscu wbiłbym kosę delikwentowi w plecy i zgłosił go na policję.
czas płyną, nadepną mi na rękę
Fake.
A swoją szosą, moje doświadczenia są 50/50. Raz trafiam na kretynów, którym należałoby zrobić lewatywę z kultury i szacunku, a innym razem na normalnych ludzi.
A do komentarzy powyższych -- jak ktoś się nie nauczył szacunku dla pracy intelektualistów, to nie zasługuje nawet na pracę fizyczną.
Ciapak, czy nie – zachował się co najmniej tak jak ten gówniarz. Od wychowywania dzieci są ich rodzice. Powinien go zignorować i co najwyżej, gdyby sprawa się parę razy powtórzyła, zawiadomić rodziców. Po pracy, żeby się nie przyczepili, że rzeczywiście nie robi. Do tego ten dziecinny upór: "nie puszczę go, nie i już", "ja mam czas". Nie wspominając o tym, że cała sprawa z punktu widzenia rodziców mogła wyglądać na molestowanie dziecka. Na ich miejscu wbiłbym kosę delikwentowi w plecy i zgłosił go na policję.
Ciapak, czy nie – zachował się co najmniej tak jak ten gówniarz. Od wychowywania dzieci są ich rodzice. Powinien go zignorować i co najwyżej, gdyby sprawa się parę razy powtórzyła, zawiadomić rodziców. Po pracy, żeby się nie przyczepili, że rzeczywiście nie robi. Do tego ten dziecinny upór: "nie puszczę go, nie i już", "ja mam czas". Nie wspominając o tym, że cała sprawa z punktu widzenia rodziców mogła wyglądać na molestowanie dziecka. Na ich miejscu wbiłbym kosę delikwentowi w plecy i zgłosił go na policję.
k***a, wydało się.jakieś kiepskie wspomnienia z dzieciństwa ?