God Bless America - niemalże sam początek filmu. Aczkolwiek osobiście najbardziej podobała mi się przemowa gościa (gdy mówił "po co cywilizacja?!") i scena z parkingiem...
Film ch*jowy jak nie wiem co. Prymitywne dialogi, banalne problemy, oklepane patenty. Motyw negacji mediów w niefortunnie nieudolny sposób zerżnięty z Natural Born Killers. Do tego wciśnięte w sposób nachalny "tęczowe", pro gejowskie wątki, które są przecież wszechobecne w dzisiejszych mediach i społeczeństwie, które film niby ma atakować. Reasumując- niespójne gówno, szkoda oglądać.