Pewnie gdy na najwyższym piętrze wybierze się najniższy poziom, to podłoga windy działa jak zapadnia.
Co do kolesia, tak to jest jak się siedzi cały czas z p*zdą wlepioną w telefonie.
Takiego jakby wpuścić do labiryntu podobnego jak się testuje gryzonie, to pierwszy lepszy szczur wyszedłby z niego w parę minut,
a taka p*zda błąkałaby się pewnie trzy dni.
Ustawione jak ch*j. Światło jakie pada z otwartych po drugiej stronie drzwi obudziłoby trupa. Poza tym żadne drzwi windy nie otwierają się AŻ TAK cicho, żeby nie było tego słychać.