Stirlitz poszedl do lasu na grzyby.Chodzil i szukal caly dzien i nic nie znalazl.W koncu zmeczony pomyslal
- Moze to nie sezon?
I usiadl w zaspie.
Gestapo sciga Klossa i Stirlitza.
Aby zgubic poscig wbiegaja w uliczke, ktora okazuje sie slepa.
Kloss jednak wskakuje do smietnika a Stirlitz chowa sie w jakiejs wnece.
Wpadaja gestapowcy, znajduja Stirlizta i aresztuja go.
Gdy go wyprowadzaja mijajac smietnik Stirliz mowi:
- Hans wylaz, zlapali nas.
Na wystawnym balu Natasza podchodzi do Barmana z pytaniem.
- Kim jest ten niezwykle przystojny człowiek w kącie sali ?
- To porucznik Rżewski. Tu bąka puści, tam ch*ja pokaże. Taki bawidamek.
Stirlitz schował się w krzakach w lesie bo zauważył zbliżającego się Bormana
Borman przystanął chwilę i zauważył jak świecą się oczy Stirlitza
-To pewnie sowa. Pomyślał Borman
-Sam jesteś sowa. Pomyślał Stirlitz
Stirlitz idąc przez las wpadł do głębokiej jamy i cudem się z niej wydostał. "Cudów nie ma" - pomyślał Stirlitz i na wszelki wypadek wlazł z powrotem do jamy.
Styrlitz ześliznął się z dachu Kancelarii Rzeszy. Tylko cudem zaczepił o rynnę i nie spadł 10 pieter w dół. Następnego dnia cud zrobił się siny i Styrlitz miał problemy z sikaniem...
Stirlitz umówił sie na spotkanie z tajnym współpracownikiem w polskiej kadrze piłkarskiej. Umówili sie w ciemnym zaułku Berlina, gdzie nikt ich nie zauważy, jak spiskują. Była cicha, bezksiężycowa noc. Stirlitz obawiał sie, ze gestapo ich usłyszy i słusznie. Cisze nocna przerwał głuchy stukot drewna o bruk. Musiał uciekać. Nadchodził Rasiak.