"h*jlett packard" - czyli zaraz mu się te pomalowane na złoto plastiki stopią.
Rok miałem szitbóka z "ch*jletta", straszne gówno.
Na płaskim stole grzał się jak poj***ny, bez podkładki chłodzącej można smażyć jajecznice na procku. Sprzedałem go za pół ceny, niech się inni wk***iają.
Jedyne co było w nim dobre, to bateria która długo trzymała i fajna matowa matryca.