18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Sprzedana do Burdelu

Vof • 2013-08-24, 00:01
Po niemal 6 latach gehenny uciekła z niemieckiego burdelu



Miała 17 lat, kiedy chłopak sprzedał ją w Berlinie. Przez prawie sześć lat zmuszali ją do prostytucji, faszerowali ją heroiną. Bili, gwałcili szczotką do czyszczenia sedesu, a ciało cięli żyletkami. Uciekła w lutym z dwiema innymi dziewczynami
W 2007 r. Olga chodziła do drugiej klasy liceum. W kwietniowy weekend wyszła z koleżankami na imprezę do klubu. - Pamiętam tylko, że bałyśmy się, czy nas wpuszczą. Ktoś nam wcześniej powiedział, że sprawdzają dowody - tłumaczy.

Dziewczyny tańczyły, wypiły trochę alkoholu. Potem dosiadł się do nich szczupły brunet. Olga od razu wpadła mu w oko. - Był miły i przystojny. Nie miałam oporów, kiedy zapytał, czy dam mu numer - opowiada. - Powiedział, że ma na imię Rafał i kończy studia na politechnice.

Zadzwonił po paru dniach. Spotkali się kilka razy, potem chłopak zaproponował wspólny wyjazd do Berlina. - Zbliżała się majówka. Mieliśmy mieć dłuższy weekend, bo były matury. Dali nam w szkole wolne na czas egzaminów z polskiego i angielskiego - mówi Olga.

Wróciła do domu i o nowym chłopaku opowiedziała rodzicom. Kategorycznie się sprzeciwili jakimkolwiek wycieczkom. Olga była pewna, że Rafał ją zostawi, jeśli z nim nie pojedzie. Wzięła kilka potrzebnych rzeczy i wyszła z domu. Wiedziała, że wraca za kilka dni. A rodzice może się pogniewają, ale wcześniej czy później na pewno wybaczą.

Wycieczka do Niemiec zamieniła się w koszmar

- Powiedział, że jego kolega ma mieszkanie w kamienicy. Mieliśmy się u niego zatrzymać. Przywitało nas dwóch czy trzech starszych facetów. Jeden zaczął łapać mnie za piersi. Drugi klepnął w tyłek. Rafał zniknął w dużym pokoju. Zaczęłam ich odpychać. Wtedy wzięli mnie za ręce i zamknęli w jakiejś obskurnej sypialni. Przywiązali do łóżka i gwałcili. Jeden po drugim. Nie wiem, ile to trwało. Krzyczałam, rzucałam się. Wtedy mnie bili. Wyszli, jak byłam cała zakrwawiona. Słyszałam potem resztki ich rozmowy. Rafał był zły, bo nie wiedział, że byłam dziewicą. Wtedy bym kosztowała więcej - opowiada.

Olga nie wie, ile czasu spała. Obudziła się brudna, z krwią pozasychaną na twarzy, piersiach i udach. Pokój był zamknięty na klucz. Oprócz łóżka stało w nim tylko jedno krzesełko. - Przez cały czas byłam przywiązana do poręczy. Nie mogłam się ruszyć. Miałam siniaki na nogach i rękach. Było mi niedobrze, miałam krew w ustach. Wtedy chyba najbardziej bałam się, że zacznę wymiotować i się tym uduszę - dodaje. - Potem wrócili. Nie wiem, po jakim czasie. Nie miałam pojęcia, jaki jest dzień i która godzina. Założyli mi coś czarnego na głowę i wrzucili do samochodu. Znalazłam się w innym mieszkaniu.

Po roku zobojętnienie

- Przyszła kobieta, może ok. czterdziestki - opowiada Olga. - Zaprowadziła mnie do łazienki i wsadziła do wanny. Uczesała, mocno pomalowała. Nie rozumiałam nic, co do mnie mówiła. Po niemiecku znałam tylko kilka słów. Przyniosła do pokoju jakieś sukienki, czerwone mini i zapas prezerwatyw. To są rzeczy, o których czytasz w gazetach. I jesteś wtedy pewna, że dotyczą wszystkich, ale nie ciebie. Na drugi dzień przyszedł pierwszy klient. Miał z 60 lat. Jak zaczęłam płakać, kilka razy uderzył mnie w twarz. Wiesz, co się wtedy myśli? Żeby zabił cię następny, który przyjdzie. Przez dobę potrafiło przyjść nawet dziesięciu. Nie widziałam innych dziewczyn z mieszkania. Tylko słyszałam ich jęki przez ścianę. Czasem przeraźliwie krzyczały albo płakały. Ja już potem nie mogłam wyć. Leżysz tam i czekasz, kto będzie następny. Obojętność przyszła po jakimś roku. Już mnie nie obchodziło, co będzie dalej. Czy mnie stąd wypuszczą, czy zdechnę w tym burdelu. Wtedy już wiesz, że stąd nie wyjdziesz. Wiesz też, że nawet nie masz jak się zabić. I myślisz. Co z mamą, z ojcem? Przecież oni na pewno na mnie czekali. Jestem jedynaczką. I kogo mam teraz przeprosić?

Dziewczynom jedzenie przynosiła kobieta, która się nimi zajmowała. Nie było noży czy widelców, same łyżki. - Pewnie dlatego, żebyśmy nic sobie nie zrobiły. Wiedzieli, że byśmy tego chciały - tłumaczy Olga. - Dlatego robiła nam co dwa- trzy dni zastrzyki. Potem od jednej z dziewczyn dowiedziałam się, że to była heroina. W pewnym momencie przestała przychodzić. A my byłyśmy na zjeździe. Miałam omamy, cały czas mnie trzęsło. Próbowałam wbijać paznokcie w ścianę. Wtedy przez jakiś miesiąc nie miałam klientów. Pierwszy raz przyszła nadzieja, że może mnie w końcu wypuszczą. To straszne, ale wierzyłam, że znaleźli sobie następną nastolatkę i nie będę już im potrzebna. Że przyjdzie jakaś ładniejsza i zgrabniejsza, może będzie bardziej chętna. A może po prostu młodsza.

Lekarz uśmiechał się z politowaniem

Czasem do mieszkania wpadali faceci, których poznała jako pierwszych. Byli pijani. Ledwo trzymali się na nogach. Jeden z nich przyniósł z łazienki szczotkę. Taką, którą czyści się sedesy. Próbował zgwałcić nią Olgę. - Wyłam z bólu. Całe łóżko było zakrwawione. Chyba straciłam przytomność. Obudził mnie jeden z nich. Był z nim lekarz, który się mną zajął. To jedyny facet w Berlinie, który przyszedł do tego pokoju i nie zdjął spodni. Kiedy zostaliśmy sami, zaczęłam go prosić, żeby mnie stąd zabrał. Nie wiem, czy rozumiał. Uśmiechał się z politowaniem. Na koniec pogłaskał mnie tylko po głowie - mówi.

Po wizycie lekarza Olga nie miała klientów przez jakieś dwa-trzy tygodnie. Potem znowu zaczęli przychodzić. - Krwawiłam po każdym stosunku. Rany były jeszcze chyba świeże. A oni mnie wyzywali. Czasem bili. Modliłam się, żeby wszystko się zagoiło. Wiedziałam, że nie przestaną - tłumaczy.

Przez ten czas dziewczynami zajmował się jeden z oprawców. Potem zaczęła przychodzić inna kobieta. Starsza od poprzedniej. Była gorsza. Mogły korzystać z łazienki tylko w jej obecności. Wypuszczała z pokoju, kiedy się załatwiały lub myły. I stała nad nimi. Krzyczała, biła po twarzy. Jak zobaczyła zakrwawione łóżko, rzuciła w Olgę wazonem. Uchyliła się w ostatniej chwili.

Tej kobiecie nie warto było pomóc

Wybawienie znalazło się po prawie sześciu latach. - Na korytarzu usłyszałam głośniejsze rozmowy. Potem drzwi od mojego pokoju otworzyła blondynka. Polka. Płakała i mówiła jednocześnie. Kobieta, która się nami zajmowała, zasłabła. Nie wiemy, co jej było. Żadna z nas do niej nie podeszła. Padła pod Aśki drzwiami. Ta zabrała jej klucze i nas wypuściła. Kazała mi się ubierać. Druga z dziewczyn była Ukrainką. Wyglądała na najmłodszą z nas. Wyszłyśmy stamtąd i biegłyśmy. Znalazłyśmy się przy jakimś moście. Ukrainka od nas uciekła. Aśka była spod Piły. Ileś kilometrów szłyśmy pieszo. Nie miałyśmy pieniędzy. Zaczęłyśmy łapać stopa. Zagrożenie? Nic gorszego już nie mogło spotkać. Nie myślałam o tym, że ktoś mnie może zaraz zgwałcić. Bałam się, że za chwilę tamci znowu się pojawią, zapakują w czarnej szmacie do samochodu i wtedy już nigdy nie wrócę do domu - opowiada.

Olga i Aśka czekały przez długi czas przy drodze. W końcu ktoś się zatrzymał. Okazało się, że stoją po złej stronie jezdni. Wcześniej się nad tym nie zastanawiały. Złapały jednego tira, drugiego. W Polsce się rozdzieliły.

Po prawie trzech dniach Olga dotarła do domu.

Przeze mnie matka umarła, ojciec się rozpił

- Pomyślałam, że rodzice się wyprowadzili. Podwórko zarosło, okno były wybite. Stałam chwilę pod furtką. Potem wyszedł mój ojciec. Wyglądał, jakby miał 30 lat więcej. Złapałam się bramy i zaczęłam płakać. Chciałam tylko zobaczyć mamę. A ona umarła dwa lata wcześniej. Ojciec się załamał, zaczął pić, stracił pracę. Patrzył na mnie jak na obcego człowieka. Nawet nie dotknął, nie przytulił. Powiedziałam, że mnie porwali, ale nie opowiedziałam wszystkiego. Nie mogłam. W domu nie było prądu i wody. Położyłam się spać. Kiedy wstałam, ojciec leżał na kanapie pijany. Założyłam jakieś jego rzeczy. Do mamy siostry miałam niecałe 10 km. Nie widziałam innej możliwości. Ludzie po drodze patrzyli się na mnie jak na menelkę. Kiedy usiadłam na przystanku, żeby odpocząć, podeszły jakieś dresy. Któryś mnie popchnął. I wtedy przyszła cała wściekłość. Zaczęłam krzyczeć, drapać, któregoś uderzyłam. Ciotka zaczęła płakać, jak mnie zobaczyła. Nie wierzyła. Wie tylko ona i jej syn. Co bym zrobiła, jakby się ktoś dowiedział? A może lepiej, żeby mnie zlinczowali, zabili. Tak jak ja zabiłam swoją mamę. Przecież ona zmarła przeze mnie. Gdybym wtedy nie pojechała...

Miesiąc po przyjeździe do Polski próbowała popełnić samobójstwo. Boi się każdego samochodu, który wieczorem podjeżdża pod blok. Ma blizny po tym, jak "opiekunowie" cięli ją żyletką. Chodzi w swetrach i długich spodniach. Nawet przy ostatnich upałach. - Sąsiadka zaczepiła ciocię. Powiedziała jej, że coś ze mną chyba nie tak, skoro w polarze wychodzę do kiosku. Ciekawe, jaką miałaby minę, gdyby dowiedziała się, że byłam dz**ką - tłumaczy Olga i po raz pierwszy widzę na jej twarzy krzywy uśmiech.

Olga nigdy nie dowiedziała się, za ile została sprzedana do burdelu. Ale od dziewczyn, z którymi uciekła, słyszała, że Polki kosztowały ok. 6-7 tys. euro. Tańsze były np. Ukrainki. Na razie niczego nie planuje. Mówi, że nigdy nie pójdzie na policję, boi się. Od niedawna jest pod opieką psychiatry.



(Imię bohaterki zostało zmienione na jej prośbę)



Handel ludźmi - te dane po prostu przerażają

Handel ludźmi to po broni i narkotykach najbardziej dochodowy przestępczy biznes. Według Światowej Organizacji Pracy każdego roku przynosi przestępcom 32 miliardy dolarów zysku. Holenderscy badacze wyliczyli, że przeciętny alfons na jednej seksniewolnicy zarabia średnio 250 tys. dolarów rocznie. Zorganizowane grupy w Polsce sprzedają kobiety do krajów Europy Zachodniej, inkasując 2,5-5 tysięcy euro za jedną.

Trudno oszacować, ile osób rocznie staje się ofiarami handlarzy ludzi - wśród liczb pada od 700 tysięcy do 2 milionów. Według raportów UE 80 procent z nich to kobiety, z których prawie połowa nie jest pełnoletnia. Statystyki pokazują, że najwięcej z nich pochodzi z Europy Środkowo-Wschodniej.



Jak nie stać się ofiarą handlu ludźmi

Na co powinniśmy zwracać uwagę przy wyjazdach za granicę, co powinno nas zaniepokoić i gdzie szukać pomocy - rozmawiamy z Joanną Garnier z Fundacji Przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu La Strada.

Żaneta Kopczyńska: Zgodzi się pani, że Olga, bohaterka artykułu, to typowy przykład młodzieńczej naiwności, która doprowadzić może do prawdziwej tragedii?

Joanna Garnier: Dokładnie. 17-letnia dziewczyna to jeszcze dziecko, które ma bardzo małą orientację w świecie. Zakochana uwierzyła, że czeka ją z tym chłopakiem świetna wycieczka. Oczywiście, mogło tak być, ale w tym przypadku skończyło się tragicznie. Dziewczyna popełniła bardzo, bardzo poważny błąd! A nawet mnóstwo błędów.

Zacznijmy więc od najważniejszych.

- Nie znała tego chłopaka, pojechała właściwie w ciemno. W Fundacji zawsze odradzamy wyjazdy ad hoc - bo czeka nas super ekstra okazja, ciekawa oferta, fajna praca czy wspaniałe wakacje. Nie ma wówczas czasu na porządne zebranie informacji, a to podstawa przy zmianie miejsca pobytu. Wyjeżdżajmy zawsze wyposażeni w wiedzę, bo to zapewni nam bezpieczeństwo. Rodzinie, przyjaciołom lub znajomym zostawmy adres, pod jaki się udajemy i dane osoby, z którą jedziemy. Wyjeżdżając do pracy, sprawdźmy pracodawcę, pośrednika, nie gódźmy się na pracę bez umowy. Przeczytajmy o naszych prawach - na stronach polskich ambasad znajdują się wszystkie niezbędne informacje o tym, jakie czekają nas formalności przy załatwianiu legalnej pracy. Mówię o pracownikach za granicą, bo to oni najczęściej padają ofiarami handlu ludźmi.

Jak jeszcze możemy się zabezpieczyć?

- Zapiszmy sobie numer do polskiego konsulatu i do naszej Fundacji. Zabierzmy telefon, a nawet dwa - jeden możemy ukryć, na wypadek gdyby ktoś odebrał nam ten pierwszy. Weźmy dodatkowe pieniądze, mogą się przydać przy ewentualnej ucieczce. I jeszcze raz podkreślam - kontaktujmy się z bliskimi! Jest teraz tyle dostępnych środków komunikacji, więc korzystajmy z nich, jeśli tylko możemy. Poinformujmy, że dojechaliśmy na miejsce, powiedzmy, z kim i gdzie jesteśmy. Jeśli nie chcemy komunikować się z rodziną, bo przecież bywa i tak, dajmy znać przyjaciółce, koleżance lub koledze.

Bywa, że ludzie zrywają wszystkie dotychczasowe kontakty, zostawiają swoje życie i wyjeżdżają, by wszystko zacząć od nowa. Wcale nie musi dziać się im krzywda.

- To prawda - mąż bije, brak pracy i perspektyw, emocjonalne załamanie powodują, że niektórzy chcą zerwać ze swoim kiepskim życiem i ułożyć je na nowo. Ucieczka nie jest jednak dobrym pomysłem. Rozwiążmy swoje problemy przed wyjazdem, bo w innym przypadku po prostu zabierzemy je ze sobą. Poinformujmy kogokolwiek o naszej decyzji. Zdarza się, że w tajemnicy wyjeżdżają dziewczyny i młode kobiety. Myślą: "Zrobię karierę! Ja Wam jeszcze pokażę na co mnie stać! Jeszcze wszyscy będą mi zazdrościć" - to się zazwyczaj nie udaje. Stają się za to łatwym kąskiem dla handlarzy ludzi.

Na co powinni zwracać uwagę bliscy osoby, która wyjechała? Co powinno ich zaniepokoić?

- Brak kontaktu. Bliska nam osoba się nie odzywa, jej telefon milczy lub odbiera go obca osoba. Zaniepokoić powinno nas również to, że dziwnie z nami rozmawia - mówi niewyraźnie, jest niekomunikatywna, odpowiada jedynie sylabami, wybucha płaczem.

Co powinniśmy wówczas zrobić, gdzie się zwrócić po pomoc?

- Gdy nie wiemy, co się dzieje i gdzie przebywa bliska nam osoba, pierwszym krokiem powinno być zgłoszenie zaginięcia na policji. Jeśli dotyczy to osoby niepełnoletniej, poszukiwania powinny rozpocząć się natychmiast! W poszukiwaniach pomaga również Fundacja Itaka. Można się zwrócić także do nas - opowiedzieć o tym, co nas niepokoi, co się wydarzyło, a my postaramy się pomóc. La Strada prowadzi również telefon zaufania dla ofiar handlu ludźmi. Czekamy pod numerem +48 22 628 99 99 lub 22 628 01 20.

Jak duża jest skala zjawiska handlu ludźmi i przymusowej pracy?

- Ogromna! Z Polski co roku wyjeżdża kilkanaście tysięcy osób, które stają się ofiarami handlu ludźmi - trafiają do burdeli, są zmuszane do kradzieży i niewolniczej pracy. La Strada pomaga średnio 200-300 osobom rocznie.



Co mówi prawo o handlu ludźmi

Monika Chlebicz, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy: - Handel ludźmi w polskim prawie definiowany jest jako werbowanie, przekazywanie, przechowywanie i przyjmowanie osoby przy użyciu przemocy, groźby, uprowadzenia, podstępu, celowego wprowadzenia w błąd lub wykorzystywania bezradności lub trudnego położenia. Ofiary wykorzystywane są w prostytucji, pornografii, pracach i usługach o charakterze przymusowym, bardzo często jest przy tym poniżana godność człowieka. Mówią o tym art. 115, par. 22 oraz art. 189a Kodeksu karnego.

Osobie, która dopuściła się przestępstwa, grozi pozbawienie wolności na czas nie krótszy niż trzy lata. Karalne są również same przygotowania do handlu ludźmi - osoba taka może się liczyć z karą pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

źródło: torun.gazeta.pl

Pepeee

2013-08-24, 11:09
Szkoda dziewczyny ale do ch*ja nikt z nas jej tam nie wywiózł. Niestety za swoją naiwność zrujnowała sobie życie, jedynym pozytywnym akcentem z tej historii może być jedynie to, że uratuje ona młode dziewczyny przed takimi sytuacjami.


@Idiomistic takimi ''Olgami'' jest jakieś 80% dzisiejszych kobiet za taką kasę jaką dostawali za te dz**ki (była mowa o 5 tys. euro) nie musiałbyś ich gwałcić, same by Ci wskakiwały do łóżka a tak ciągneły by Ci druta że odkurzacz z Teletubisiów to pikuś ;)

kazzek94

2013-08-24, 11:11
wiecie ile jest takich przypadków na świecie ? co najmniej w ch*j

pm...........mn

2013-08-24, 11:16
terefere nudne i naciągane :D heheszki :D

NR...........er

2013-08-24, 11:30
Jej i tylko jej wina. Kto normalny sam coś takiego robi jak ona? Strzeliła sobie samobója i tyle.

Robertp

2013-08-24, 11:47
Za głupotę trzeba płacić, więc szkoda mi jej ale to jej wina. Jak się udaje dorosłą i ucieka się ze starszym facetem to tak czasem jest.

Shaggy93

2013-08-24, 11:57
no nie wierze . dz**ek bronią :D

Leginek

2013-08-24, 12:13
Wszystkich za to odpowiedzialnych powinno się sprzedać też do burdelu... tylko dla gejów bdsm

thekedzior

2013-08-24, 12:30
Jakoś nie smutno mi z powodu tak debilnego zachowania tej dziewczyny. Jeżeli to jest na faktach to to tylko selekcja naturalna. Jezeli rodzice mowią " nie pojedziesz z nowo poznanym chłopakiem 7 lat starszym do Berlina bo cie tam moga sprzedać do burdelu i gwałcic" to sie k***a nie jedzie z nowo poznanym chłopakiem do berlina bo najpewniej skonczy się w burdelu. Ile było przypadków gwałtów nawet bez wywiezienia do innego kraju. Za swoje błędy się płaci.

Drogie gówniary, które myslicie ze jesteście takie dorosłe słuchajcie się rodziców bo zostaniecie zgwałcone. Wiem, że myślenie może Wam sprawić trudność ale czasami warto.

Lifemaster

2013-08-24, 13:23
Moim zdaniem kary za taki proceder powinny byc znacznie surowsze.

Severitus

2013-08-24, 13:32
tataPszemka napisał/a:

ciekawe
Obrazek



Ja ci k***a dam "Did't" :homer:

artson

2013-08-24, 13:49
Przypiec sk***ielowi "fiutka" tosterem i zgwałcić piłą mechaniczną. Taka p*zda nie zasługuje na życie,a jeśli to w męczarniach.

Arkadiusz90

2013-08-24, 14:00
Idealna kandydatka do pracy, 6 lat doświadczenia w niemieckiej korporacji, poznany język i obyczaje.
Wróżę, jej świetlaną przyszłość na Polskim rynku pracy.

Xilion

2013-08-24, 14:20
Dobra z niej k***a. Nie ma zamiaru iść na policje. Nie pomyślała chyba, że są tam też inne dziewczyny i cierpią tak jak ona xD. Lepiej k***a zostawić sprawę w spokoju zamiast pomóc innym.

avic

2013-08-24, 15:03
Zamiast pisać: "dobrze jej tak" zastanówcie się jakie siano mieliście w głowie w wieku 15-18 lat. Byłbym zapomniał - przecież jakże duża część szanownych sadoli swoją osiemnastkę dopiero planuje :)
A tym zakompleksionym, którzy się ciskali, że panna poleciała na przystojnego, starszego od niej faceta polecam, acz nie z doświadczenia - maść na ból dupy w ilości hurtowej. I tak nie por*chacie, przykro mi.