Andrea Antonelli, 25 letni Włoch zginął wskutek wypadku w czasie rundy Superbike World Championship w Moskwie (21.07.2013). Grupa zawodników straciła panowanie nad swoimi maszynami i wpadła w poślizg. Antonelli upadł przy prędkości 250 km/h na swoim Kawasaki ZX-6, kiedy najechał na niego jego rodak Lorenzo Zanetti.
Amatorski film. Od 0:33
Bezpośrednią przyczyną śmierci było uderzenie Hondy Zanettiego w kask Andrea Antonelliego, co potwierdzili lekarze. Wszystkie dalsze wyścigi zostały natychmiast odwołane i nie będą wznowione. Andrea Antonelli kilkanaście razy stawał na podium w klasie European Superstock 1000 oraaz European Superstock 600.
źródło 1: youtube /watch?v=g5bplH-dLIw
źródło 2: http://www.scigacz.pl/Smiertelny,wypadek,podczas,WSBK,w,Moskwie,Andrea,Antonelli,nie,zyje,21315.html
Sam giń, tępy złamasie kutany.
Nie przepadam, za wygłupami "ulicznych" motocyklistów w terenie zabudowanym, ale to jest do ch*ja wacława sport.
To jest pasja zawodników, którzy tam jeżdżą i całego mnóstwa kibiców. Narażają tylko siebie.
Jesteś podłą gnidą, tyle w temacie.
Trudno napisac ze szkoda chlopaka, trudno napisac ze sam sie o to prosill. Sporty "ekstremalne" to specyficzna dziedzina sportu podwyszonego ryzyka. Kazdy wie czym to grozi i dlatego ludzie tam startuja. Kazdy z nich kocha adrenaline krazaca w zylach dlatego startuja, bo lubia zapie**alac i pewnie wiekszosc zdaje sobie sprawe z tego ze bez bezposredniego ryzyka jej nie ma, ale tez zapewne nikt z nich nie prosi o smierc przed kazdymi zawodami.
Poswiecil zycie dla sportu i zginal robiac to co kocha. Zazdroscic mu, czy sie uzalac?