Wulkan sinabung znajduje się w północnej części Sumatry, w Indonezji. W 2010 roku po czterystu latach przerwy, wulkan się "przebudził". Wyrzucał w powietrze dym i popioły na wysokość około 1500 metrów, oraz toczyła się z niego lawa. We wrześniu 2013 roku wulkan ponownie dał o sobie znać. Tym razem jednak był "spokojniejszy", więc w jego rejon chętnie przybywali turyści, dziennikarze, którzy chcieli uwiecznić to wydarzenie na zdjęciach(atrakcja Sumatry). Dwa tygodnie temu rozpoczęła się gwałtowna erupcja wulkanu. Ponad 25 000 osób zostało zmuszone do pozostawienia swoich domów i ucieczki(władze wolą termin ewakuacja). Jedenaście osób zostało zabite przez wulkan, setki zachorowała w wyniku wdychania niebezpiecznych gazów i popiołów. Obecnie w ten rejon nie przyjeżdżają turyści, sporadycznie pojawiają się dziennikarze...a życie toczy się dalej.
Podobno jak superwulkan pod Yellowstone pie**olnie to pyły wulkaniczne zablokują słońce na parę lat. A el Herro na kanarach może wywołać megatsunami. I ch*j nam z całej technologii