Cóż za pech - załamanie pogody podczas ataku szczytowego.
Nadzwyczaj silne wiatry pokonały naszego alkohimalaistę
Długo opierał się wichurze, ale ta ostatecznie zdmuchnęła go do obozu pod szczytem.
Wyczerpany padł na twarz, nawet nie ściągnął butów i zasnął.