"Przez niewielki parczek przeszli do starej cerkiewnej dzwonnicy. Na parterze dzwonnicy urządzony był przystanek pekaesu, część w której znajdowały się schody prowadzące na górę była zamknięta. Ukręcenie kłódki było kwestią chwili. Naszykowano ukradzione z gospody kieliszki. Specjalna mieszana komisja napełniła je wódką.
- Tylko jak spadniemy i stanie nam się jakaś krzywda to pamiętajcie, żeby nie chować tego bolszewika obok mnie - zapowiedział Jakub swoim nowym sekundantom.
Ruszyli. Schody były strome a oni mieli w sobie już po kilka litrów. Ruski po przebyciu dwu kondygnacji położył się na podeście i zapadł w sen. Jakub był już na tyle zalany, że nawet tego nie zauważył. Wdrapywał się coraz wyżej i wyżej. Wreszcie zatrzymał się wysoko tam, gdzie kiedyś wisiał cerkiewny dzwon, zakopany obecnie na austryjackim cmentarzu. Wypił swój ostani kieliszek i wyjrzał przez wąskie okienko. Miasto spało. Czekał przez chwilę na ruskiego ale widząc że nie nadchodzi ruszył na dół wypijając po drodze jego kieliszki. Gdy osiągnął poziom ziemi był już tak pijany, że poruszać się mógł jedynie na czworaka. Jego sekundantów już nie było. Kawałek dalej starali się przywrócić pułkownika do życia. Niezbyt im to wychodziło. Jakub zaszczekał do księżyca i ruszył na czworaka do swojej chałupy na Starym Majdanie, oddalonej o bagatela osiem kilometrów."
Kroniki Jakuba Wędrowycza - A. Pilipiuk
Ru...........tQ
2012-03-07, 16:07
4:42 "raz, dwa, trzy" To ten z filmiku z tymi trollami na ventrillo