Kroczenie rumuńską zebrą w celu przejścia przez ulicę skutkuje wypadkiem przez wyłonienie się zza zasłony jaką był autobus, przez co samochód nie był w stanie wyhamować, a miał zielone więc mógł jechać.
Pieszy ma prawo zejść z pasów nawet i na czerwonym, problem jedyny, że ani jeden ani drugi nie pomyślał..
Problem jest taki, że pieszy to j***ny debil bo wszedł już na czerwonym. Miał wysepkę na której powinien na czerwonym zostać a stary zjeb wolał sobie iść dalej bez rozglądania się.
Wszelkim ekspertom przypominam że to sie dzieje w Rumunii.
Jesteście znawcami rumuńskiego prawa drogowego? W Polsce pewnie by obwiniali kierowcę, ale może tam jest wiekszy nacisk na prawo dżungli.
Na transporcie jeździłem przez rok ciągle na trasie Polska-Rumunia (Petisti i Minevri).
Polecam każdemu, kto myśli że u nas jest cyrk na drogach. To co tam się odpie**ala ze strony tak kierowców jak i pieszych przechodzi ludzkie pojęcie. Tam pieszy potrafi targać na przestrzał przez rondo które ma 3 pasy i ma wyj***ne.
Nieważne jakie tam mają prawo dot. pieszych. Jak k***a jako pieszy przechodzę w takim miejscu to na wysokości autobusu zatrzymuję się i wychylam łeb i sprawdzam czy aby jakiś demon szybkości nie popie**ala za mocno. Sadistic uczy!
Po pierwsze - trolejbus, nie autobus. Po drugie, stary był, w młodości zapewne komunista, dlatego go nie szkoda. Po trzecie, dacia, którą jedzie kierowca z pewnością jest warta dziesięć do piętnastu razy więcej, niż ten dziad.