Leżąc pod nim nieruchomo patrzy w sufit
On głaszcząc jej twarz czule do niej mówi
On zawsze lubił zimne śmierć go podnieca
Erosramazotti i kolacje przy świecach
Była kobieca pomimo że zmarła
Całując sine usta wciskał język do gardła
Martwa kochanka szczyt jego marzeń
Nocami zwiedzał pobliskie cmentarze
Miejscowi grabarze skitrali się w krzakach
Już nie por*cha powinęła mu się łapa
Jak już dał się złapać nikt nie chciał dać wiary
Że lokalnym trupo-jebem okazał się Wikary.