18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Projekt Orion

bimbastah • 2012-12-19, 15:05
Zastanawialiście się kiedyś czy szybkie podróże w naszym układzie słonecznym czy nawet podróże między-gwiezdne są w ogóle możliwe?

Okazuje się że potrzebna do tego technologia istnieje od prawie 60lat ! a jednym z jej ojców jest Polak Stanisław Ułam.
Cytat:

W projekcie uderza prostota zastosowanych rozwiązań, solidność konstrukcji



Program Orion – amerykański program budowy rakiet nośnych o napędzie nuklearnym, oparty na koncepcji jądrowego napędu pulsacyjnego, opracowanego w 1955 roku przez współtwórców bomby wodorowej, Stanisława Ulama i Corneliusa Everetta.

Jądrowy napęd pulsacyjny

Napęd pulsacyjny w swoich założeniach pozwalał na wykorzystanie energii jądrowej do napędu pojazdów kosmicznych przy minimalnych nakładach projektowych. Projekt zakładał napędzanie pojazdu przez bomby atomowe wyrzucane z rufy pojazdu i detonowane w pewnej odległości za statkiem. Otaczająca bombę woda lub wosk (możliwe byłoby również zgromadzenie całej substancji napędowej w obrębie bomby) w chwili detonacji tworzyłyby wysokoenergetyczną plazmę, która uderzając w płytę na rufie pojazdu popychałaby go naprzód.
System zakładał wyposażenie pojazdu w potężne dwustopniowe mechaniczne amortyzatory, oraz umieszczone na samej płycie poduszki powietrzne, które rozkładałaby w czasie wynikające z powtarzających się uderzeń plazmy, trwające milisekundy, ruchy płyty, na trwające sekundy ruchy pojazdu, ograniczając przeciążenia do możliwych do zniesienia przez konstrukcję pojazdu oraz pasażerów (zakładane 1 – 3G). Na podstawie konstrukcji atomowych zapalników do ładunków termojądrowych (konstrukcja bomby termojądrowej typu Ulama – Tellera) opracowano koncepcję atomowych ładunków napędowych, w których ładunek termojądrowy zastąpiono by warstwą boru, lub polietylenu, otoczonymi odpowiednio ukształtowanym opakowaniem z wolframu.
W trakcie eksplozji ładunku rozszczepialnego opakowanie to ogniskowałoby strumień neutronów i promieniowania X – w odróżnieniu jednak od bomby typu Ulama – Tellera nie na ładunku termojądrowym, lecz na ww. warstwie polietylenu lub boru – powstałaby w ten sposób wysokotemperaturowa plazma o kształcie cygara która po przebyciu kilkudziesięciu metrów rozprężyłaby się i ostygła do ok. 14 tys. stopni C. Po uderzeniu w płytę napędową następowałaby gwałtowna (ok. 0,3 milisekundy) rekompresja plazmy i wzrost jej temperatury do ok. 40 tys. stopni C. Przy tak wysokich temperaturach plazma emituje głównie promieniowanie ultrafioletowe, które słabo przenika przez samą plazmę oraz materiał tarczy, co tłumaczy dlaczego tarcza nie ulegałaby stopieniu ani wyparowaniu (potwierdziły to eksperymenty Plumbbomb, oraz eksperymenty ze stalowymi kulami umieszczanymi w odległości kilkudziesięciu metrów od eksplodujących ładunków jądrowych – kule znajdowano nienaruszone – patrz poniżej). Płyta napędowa mogłaby być wykonana ze zwykłej stali lub nawet aluminium. Obliczono że po każdej eksplozji wyparowałoby jedynie ok. 1 mm powierzchni płyty. Jeden z mózgów programu – genialny fizyk i matematyk Freeman Dyson obliczył jednak, że zetknięcie plazmy z materiałem parującym z płyty napędowej mogłoby powodować powstanie turbulencji, które niebezpiecznie rozgrzałyby płytę (efekt konwekcji) w związku z tym na płytę natryskiwano by ww. wosk, olej, grafitowy smar lub wodę – chodzi o to, że węgiel lub wodór zawarte w ww. substancjach bardzo silnie pochłaniają promienie ultrafioletowe, co wyeliminowałoby parowanie płyty.
Kolejny problem stanowiło szybkie umieszczenie ładunków kilkadziesiąt metrów od płyty (w początkowej fazie lotu ok. 4 ładunki na sekundę) – rozwiązano by go po prostu poprzez zastosowanie działa wystrzeliwującego ładunki przez otwór w płycie – pod pojazd (w latach 50. skonstruowano jądrowe pociski artyleryjskie). Początkowo obawy budziło niezbyt precyzyjne umieszczanie ładunków pod płytą – obawiano się braku stabilności lotu, jednak Freeman Dyson obliczył, że przy większej liczbie ładunków wynikające z tego odchylenia lotu uśredniają i znoszą się (potwierdził to stabilny lot modelu pojazdu napędzanego chemicznymi ładunkami wybuchowymi – na wysokość 180 m).
W projekcie uderza prostota zastosowanych rozwiązań, solidność konstrukcji, zastosowanie zwykłego aluminium i stali w odróżnieniu od supermateriałów stosowanych w klasycznych pojazdach kosmicznych (projektanci jako wykonawcę projektu rekomendowali firmę Electric Boat Company zajmującą się budową okrętów podwodnych), niemożliwe przy innych systemach napędowych osiąganie jednocześnie wysokiej siły ciągu i wysokiej wydajności napędu, oraz wynikające z natury jądrowych ładunków wybuchowych (im silniejsze tym wydajniejsze) wzrost wydajności konstrukcji, oraz prostoty jej wykonania – w miarę wzrostu wymiarów pojazdu. Obliczono, że zarówno dla pojazdu o masie 2000 ton (wersja międzyplanetarna) jak i Super-Oriona o masie 8.000.000 ton (wersja międzygwiezdna napędzana ładunkami termojądrowymi – mogąca osiągnąć 10% prędkości światła) różnica kosztu jądrowych ładunków napędowych nie byłaby zbyt duża. Ze względu na olbrzymią masę i ładowność pojazdów (wersja międzyplanetarna mogłaby odbywać podróże w tę i z powrotem z ładunkiem użytecznym stanowiącym ok. 50% masy własnej – w porównaniu rakiety chemiczne ok. 5% – w jedną stronę i 5% z tych 5% z powrotem) pomimo wysokiej ceny jądrowych ładunków napędowych (większość kosztów realizacji programu Orion) – koszt wyniesienia kilograma ładunku (w przeliczeniu na ceny z 2005 r.) na niską orbitę okołoziemską stanowiłby kilka- kilkadziesiąt dolarów dla wersji międzyplanetarnej i ok. 30 centów dla Super Oriona (w porównaniu do kilku- kilkudziesięciu tysięcy dolarów dla chemicznego napędu rakietowego).
Ze względu na zanieczyszczenie radiologiczne wywoływane przez serię eksplozji jądrowych, starty odbywałyby się z istniejących poligonów jądrowych. Jako że większość odpadów radioaktywnych związane jest z zasysaniem i napromieniowaniem pyłu z powierzchni ziemi przez kulę ognistą wybuchu jądrowego start odbywałby się z wysokich na kilkadziesiąt metrów wież. Podczas startu pojazd napędzałyby odpalane co sekundę bomby o mocy 0,1 kilotony. Wraz ze wzrostem prędkości i wysokości zastąpiłyby je odpalane znacznie rzadziej ładunki o mocy 20 kiloton. Innymi rozwiązaniami tego problemu byłby start z wyłożonej stalą i grafitem niecki (minimalizacja cyrkulacji powietrza)lub oceanicznej platformy startowej. Dalszą redukcję zanieczyszczenia atmosfery można by osiągnąć stosując start z okolic polarnych (naładowane radioaktywne cząstki uciekłyby w przestrzeń kosmiczną przez dziurę w magnetosferze) lub stosowanie w trakcie wznoszenia czystych ładunków atomowych (np. o typie bomby neutronowej – ok. tysiąckrotna redukcja zanieczyszczeń). Jak podkreślają zwolennicy tego typu napędu byłoby to znacznie mniej niż napromieniowanie atmosfery przez emisję radioaktywnych popiołów z elektrowni opalanych węglem – do produkcji paliwa dla jednego startu wahadłowca.

Historia programu

W trzy lata po opublikowaniu opracowania Ulama i Everetta firma General Atomics rozpoczęła prace nad zastosowaniem napędu pulsacyjnego w lotach kosmicznych. Programowi, kierowanemu przez dwóch fizyków – Theodora Taylora i Freemana Dysona, nadano kryptonim Orion. Program miał stanowić bezpośrednią konkurencję dla opracowywanych przez zespół von Brauna nośnych rakiet chemicznych – twórcy programu Orion wierzyli, że ich program pozwoliłby na wyniesienie na orbitę tysięcy ton ładunku przy kosztach porównywalnych ze znacznie mniej efektywnymi rakietami chemicznymi. Kres programowi położyły nie problemy techniczne, lecz brak woli politycznej, oraz traktat o zakazie testów jądrowych na ziemi w powietrzu i w przestrzeni kosmicznej w 1963 (w trakcie negocjacji pojawiły się trudności odnośnie porozumienia z ZSRR co do definicji próby jądrowej) – jego kuriozalne w niektórych miejscach sformułowania np. jako uzasadnienie – obawa przed zanieczyszczeniem promieniowaniem próżni kosmicznej (wypełnionej przecież radioaktywnymi cząstkami promieniowania kosmicznego, promieniowaniem X i gamma z rozbłysków słonecznych, i z łatwością rozpraszającej każdą ilość substancji – poprzez swój bezmiar – o czym wiedzieli nawet ówcześni specjaliści (obliczono że produkty eksplozji nuklearnej w kosmosie zostaną np. wymiecione poza układ słoneczny przez cząstki wiatru słonecznego) pozwalają podejrzewać że chodziło o coś innego niż szczytna troska o środowisko. Ostatnio jednak pojawiają się spekulacje, że ze względu na prostotę i niezwykłą atrakcyjność projektu (pozwala na ekonomiczną eksploatację zasobów układu słonecznego), jest tylko kwestią czasu kiedy zrealizuje go jakieś państwo/państwa posiadające broń jądrową, które nie podpisały ww. traktatu (Chiny, Indie, Pakistan).


Testy


Koncepcja programu Orion była częściowo oparta na wynikach testów przeprowadzanych podczas wczesnych prób bomb atomowych na poligonie Eniwetok. Podczas testów stalowe kule pokryte powłoką grafitową zawieszano 30 stóp (ok. 9 metrów) nad centrum eksplozji jądrowej. Kule znajdowano w nienaruszonym stanie z częściowo odparowaną powłoką grafitu.
W ramach programu Orion wybudowano serię modeli mających przetestować czy aluminiowa płyta jest w stanie przetrwać wysokie temperatury i ciśnienie spowodowane odpaleniem w jej pobliżu konwencjonalnych materiałów wybuchowych. Po kilku nieudanych próbach udało się przeprowadzić stabilny lot – urządzenie osiągnęło maksymalną wysokość 100 metrów.
Jedyną weryfikację możliwości wykorzystania bomb jądrowych do wynoszenia ładunków na orbitę zapewnił wypadek podczas serii testów ograniczania zasięgu eksplozji jądrowych w ramach programu Operation Plumbbob. W 1957 roku bomba jądrowa niskiej mocy spowodowała wyrzucenie 900-kilogramowej stalowej pokrywy. Obliczenia wskazują, że płyta osiągnęła prędkość co najmniej dwukrotnie większą od prędkości ucieczki (według innych obliczeń – nawet sześciokrotnie większą). Najprawdopodobniej nie opuściła jednak ziemskiej atmosfery i wyparowała na skutek tarcia.

Od siebie dodam jeszcze - Technologia jądrowa mimo wszystko od tamtego czasu poszła naprzód - wyobraźcie sobie taki statek 'zasilany' car-bombami :-P
Cytat:

W pierwotnych założeniach ładunek miał mieć moc 100 megaton.


Hornet

2012-12-19, 23:49
Dla mnie w celu eksploracji Układu Słonecznego to ten projekt się kupy nie trzyma. Jedyny sensowny sposób wykorzystania to wylot jakąś kolonią ludzi do zasiedlenia innej planety ale trzeba najpierw mieć gdzie latać. Mamy taką sytuację że nie opłaca się wysyłać tak szybkich statków bo nie ślemy w kosmos ludzi w odległe regiony. Koszt wyprodukowania samych bomb atomowych w takiej ilości jest dla mnie zatrważający nie tylko z punktu widzenia kosztów. Poza tym wybudowanie tak ogromnej płyty, o ile dobrze rozumiem projekt, jest praktycznie nie do zrobienia nie tylko z powodu wytworzenia i spojenia samych elementów takiej konstrukcji ale także z wytrzymałości takiego elementu. Ciekawe ale to jak mrówki musielibyśmy rzucić się i wspólną pracą coś takiego postawić bo żadna firma w to raczej nie zainwestuje bo nie ma co z tym póki co zrobić.

Lasarr

2012-12-20, 00:04
@up wiesz, ten projekt to tak naprawde relikt starych czasow zimnej wojny, kiedy to trwal wyscig zbrojen, nie ma najmniejszego sensu podejmowania jakichkolwiek dzialan zeby go wdrazac teraz. Jest szereg projektow nowoczesniejszych, nad ktorymi trwaja badania od jakiegos czasu. Pozatym niema co sie oszukiwac, tak naprawde nikomu w tej chwili nie zalezy na zalogowym eksplorowaniu kosmosu nie mowiac juz o kolonizacji czegokolwiek, rzady wola nas trzymac tutaj na ziemi w jednym miejscu. Na marginesie naukowcy juz od dawna wiedza (prawdopodobnie utajone prace sa prowadzone), ze zrodel duzej, taniej i bezpiecznej energii do napedzania roznych rzeczy nalezy szukac w implozjii a nie eksplozji.

Keepo

2012-12-20, 00:13
Jestem tak naj***ny że to przeczytałem i nawet zrozumiałem! Piwo bądź błogosławione!

rafau300

2012-12-20, 00:40
Taki napęd byłby ciekawą alternatywą dla napędów chemicznych. Pozwoliłby na znacznie szybszą eksplorację naszego Układu Slonecznego, a przde wszystkim Marsa.

Lasarr

2012-12-20, 01:18
Shatter napisał/a:

j***ć promieniowanie.Ciekaw jestem jak by taki statek miał wyhamować w razie nagłej potrzeby przy prędkości 29979 km/s



Tutaj to by trzeba z ruskimi pogadac, moze oni maja jakis pomysl...

korinogaro

2012-12-20, 02:02
Problem z promieniowaniem jest mały. Wystarczy na rufie statku umieścić barierę wodną i tyle. Większy problem widzę gdzie indziej. Powiedzmy, że statek ten rozpędził się do 0.1c, powstaje tu pewien bardzo istotny problem, otóż jak uniknąć zderzeń z drobinami znajdującymi się w przestrzeni kosmicznej. Przy takiej prędkości byle drobina wielkości drobnego żwirku przebijałaby solidne stalowe płyty jak papier. Co istotniejsze, gdyby wykorzystano go do eksploracji naszego układu słonecznego to do zawracania zapewne wykorzystywano by studnie grawitacyjne (bo to ma największy sens) tyle, że w pobliży planet lata najwięcej śmiecia i wracamy do problemu opancerzenia statku.

TheByQ

2012-12-20, 07:14
@up W jakimś programie na Discovery rozwiązali problem opancerzenia statku. Zrobili materiał który... Sam się łata. Nie, nie zrobili pancerza którego te drobiny by nie przebiły. Po prostu w przypływie geniuszu stwierdzili że wszystkie obiekty które przebiją poszycie nagle znikną i nic nie zrobią załodze, elektronice lub innemu wyposażeniu statku.

bimbastah

2012-12-20, 13:12
Mam nadzieję że przeczytacie co tu zaraz wypocę :P

Niektórzy chyba nie do końca zrozumieli tekst :P Promieniowanie czy temperatura w przypadku takiego statku nie miała by większego znaczenia i bardzo łatwo by było się przed tym zabezpieczyć - sam zaznaczyłem cytat "
Cytat:

w projekcie uderza prostota

". Technicznie ten projekt był już w latach 60-tych w 100% wykonalny,jedynym mankamentem był i jest rozmiar samego 'statku'.

Do tego taki statek nie musiałby być napędzany cały czas,o ile pamiętam wystarczyło by około 10 dni aby osiągnął te 10% prędkości światła a dalej zasuwałby sam z tą samą prędkością - w końcu w próżni kosmicznej nie ma tarcia :-P
Co do podróży między gwiezdnych to przy takiej prędkości statek dotarłby do najbliższej nam gwiazdy - Alpha Centauri w czasie około 80 czy 60-lat (już nie pamiętam dokładnie),to i tak zajebiscie szybko :-P

No i najważniejsza sprawa... w pierwotnym projekcie (przypominam że obecnie oficjalnie zarzuconym) nie uwzględniono napędu przy pomocy bomb o większej mocy niż kilka-kilkadziesiąt kiloton dlatego wspomniałem o car-bombie która mogła osiągnąć moc 100MEGATON to jest BARDZO znacząca różnica :P wykorzystanie takich ładunków znacząco zwiększyło by prędkość statku - kto wie może nawet 50% prędkości światła albo i więcej,a przy dzisiejszej technologi byłoby to jeszcze prostsze do zrealizowania niż w latach 60-tych.

Ten projekt ma niesamowity potencjał i spełna oczekiwania rodem ze sci-fi - zarzucono go głównie ze względu na traktat o zakazie testów z bronią jądrową i nie rozwijania jej ale też z innych nieznanych względów.
Powiem pół żartem - kto wie może ufole zakazali nam eksploracji kosmosu haha :lol: a może i Ruscy już w sekrecie popylają po galaktyce :lol:

dagothar

2012-12-20, 18:18
Z zatrzymywaniem problemu nie ma, taka technologia już dawno istnieje. Jest taka specjalna procedura, która nazywa się 'lithobraking': http://en.wikipedia.org/wiki/Lithobraking

Pomysł może i fajny, ale osobiście wolałbym nie lecieć takim statkiem kosmicznym :P
Wolałbym, żeby rozwinęli technologię rakiet z napędem jądrowym.

aleks2002

2012-12-20, 22:55
Moim zdaniem nie ma to racji bytu; ile musiałyby ważyć same bomby zdolne do nadania tej prędkości statkowi?

RumAczek

2012-12-21, 00:09
Problem z taką tzar-bombą jest taki że ni ch*j nie zamortyzujesz siły przeciążenia do tych 1-3G przedstawionych w projekcie. Zgniotłoby chłopkapów.