Jeżeli dla kogoś to było jakiekolwiek zaskoczenie, czy zwrot akcji, to ten ktoś jest chyba ostro opóźniony. Już od samego początku widać o czym będzie odcinek, czyli o gównie w Wiśle. I był tak samo gówno warty jak zawsze. Jedyna śmieszna część to jak Spejson zaczynał tracić równowagę i próbował się złapać niewidzialnego cosia, to im wyszło fajnie.