Trzeba być skończonym cebulakiem polakiem, żeby zabierać swoje gówno-żarcie do (nawet równie gównianej) knajpy. Po prostu k***a robactwo i biedota umysłowa. Jeszcze bym zrozumiał, jakby lubił np. frytki z keczupem, ale nie tym na miejscu tylko innym i wziął swój keczup. Albo nie wiem, sól niejodowaną zamiast zwykłej. Ale z jakimś j***nym pasztetem? k***a ludzie, wszystko ma swoje granice. Jak wchodzicie do jakiegoś baru to na starcie wyjmujecie zza pazuchy vipa z biedry i walicie na hejnał, żeby było taniej? Aż mi usta ostatnio piechrzną, ale nie od zimna tylko od plucia na te wasze polackie, ubogie mordy.
Dlatego ja ze swojej piwnicy nie wychodzę i wszystko zamawiam, żeby mnie jakiś debil z telefonem nie nagrał... pie**olić taki świat. Niech już jebną tą atomicą i niech to się skończy...