Przy jednej z uliczek warszawskiej Starówki straszliwy Bazyliszek, ciemną nocą złapał posła na Sejm RP i studencinę z UW.
- Aaaaaaa!!!! - ryknął - Jednego z was muszę zjeść. Ale żeby było sprawiedliwie dam wam zadanie. Widzicie Pałac Kultury? Macie pobiec co sił tam i z powrotem. Tego, który przybiegnie ostatni zjem.
Ustawił wystraszonych na środku ulicy, machnął ogonem i wystartowali. Po godzinie przybiega zdyszany poseł.
- A gdzie student? - pyta smok
- Powiedział - dyszy ciężko parlamentarzysta - że on to pie**oli i poszedł do domu
Dżoszua, według jakich wierzeń? Ja słyszałem tylko o jednym bazyliszku i bardzo daleko mu do smoka.
Być może masz rację, ale nigdy nie słyszałem o tym.
Wybaczcie mi ten błąd. Ten kawał opowiadała mi siostra, w jej wersji był smok. W necie znalazłem z bazyliszkiem ale końcówkę musiałem przerobić bo była w wersji dla przedszkolaków . Stąd ta rozbieżność, mając w pamięci to co powiedziała siostra dopisałem końcówkę o smoku.
jakby to byl student to by od razu powiedzial bazyliszkowi, ze go poj***lo i wpie**olil go razem z poslem na jednego gryza. wiem co mowie, odkad w KFC za 4 kawalki j***nego kurczaka trzeba dac 20ziko to takiemu bazyliszkowi bym k***a nie przepuscil. najwyzej 2 dni na kiblu spedze ale nie bede glodny, a takto jeszcze cieply śpiwór bede mial z łuski, trza sobie w zyciu radzic i ch*j, pozdro