Aż mi si przypominają stare czasy z podstawówki, gdy jaruzelski był sekretarzem KC. Klasa IV, zmiana popołudniowa, w ten sposób skracaliśmy sobie w zimie lekcje, po 15 popołudniu już robiło się szarawo. Kumpel miał wtyczke z połączonymi wtykami plus minus. A korków nie miał kto wbić, bo o tej porze woźny był już napie**olony jak messerschmitt.
Longstory:
Ja tak zrobiłem gdy miałem kilka lat. Rozebrałem na części pierwsze (zresztą ze wszystkim tak robiłem) zabawkowy samochód, taki długości ja wiem z 40 cm. Miał plastikowe koła połączone metalowymi osiami. Wyjąłem taką oś i wsadziłem do dziurki (zboki), pie**olnęło mnie jak sk***esyn i już w takim wieku nauczyłem się szacunku do elektryczności.
Shortstory:
Gdyby jakiemuś pomysłowemu szwagrowi przyszło do głowy tak się bawić to przewody trzymać jedną dłonią i siedzieć na drewnianym krześle z nogami w górze..., a tak na serio, jeśli czyta to jakiś dzieciak, a na 100% tu wchodzą, to: