@remind25 - śmiechłem. Od kiedy istnieje coś takiego, jak śmierć z przyczyn naturalnych? Zawsze dochodzi do jakiś niedrożności, bądź innych szmerów bajerów w organizmie pod wpływem starzenia się organów, ale każdy z tych przypadków nie jest naturalny. No chyba, że chcesz wciskać teksty, że człowiek ginie ze starości. Gdyby jednak życie takie łatwe było, by na wszystko mieć tak proste odpowiedzi.
A co ma pogotowie zrobić? Ich zasranym obowiązkiem jest przyjąć zawiadomienie w normalny sposób i wysłać ekipe zero, by ratowała to, co może. Od tego są, jak twoja dupa do naparzania twardą gejowską pałą.
Co to za pie**olenie. Przecież nie muszę znać się na medycynie żeby określić czy ktoś potrzebuje pogotowia, czy umiera czy cholera wie co jeszcze. Jeśli to jest jedyny sposób że mogę spróbować pomóc człowiekowi to dzwonię po karetkę.
Po takiej odpowiedzi wybuchła kłótnia, odwiózł go do szpitala sąsiad.
Na miejscu nie przyjęto go na izbę przyjęć... zmarł 3 godziny później.
Przecież dzwoniąc na pogotowie telefonu nie odbiera w szpitalu lekarz tylko dyspozytor pogotowia gdzieś p*zdu indziej. Jaką ciemną masą trzeba być, żeby wierzyć, że karetkę wzywa się ze szpitala, a do odbierania zgłoszenia potrzeba faceta z dyplomem sześcioletnich studiów medycznych?
@faurin
@remind25 ma rację - jak ktoś jest umierający to pogotowie nic nie zrobi. Rozumiem nerwy rodziny, ale pogotowie nie jest od ratowania osób z przewlekłymi chorobami w stanie agonalnym.
Jak umierał na raka mój ojciec to poszedłem po pigułę do najbliższej poradnii, żeby przyszła i dała jakieś prochy. Można było dzwonić po pogotowie tylko oni nie są od tego, a mogli być faktycznie potrzebni gdzie indziej. Przeczytaj sobie w poprzednim urbanowym NIE był artykuł do jakich debili karetki jeżdżą. Typu - babcia bo nie ma transportu do szpitala, ktoś poczuł się gorzej, albo i jest umierający (na kacu).
Około 30% nakładów na służbę zdrowia służy ratowaniu ludzi w ostatnich kilku tygodniach życia. Zasadniczo jest to pieniądz wyrzucony do trumny, bo miliardy idą w sumie na zaspokojenie sumień żyjących, aby na stypie powiedzieć, że MY i lekarze zrobiliśmy co się dało.