Francja powoli budzi się z demoliberalnego letargu. W Paryżu i Lyonie odbyły się w niedzielę manifestacje w obronie tradycyjnego modelu rodziny zorganizowane przez inicjatywę „Manif pour Tous”. We wtorek 4 lutego Parlament Europejski głosował nad przyjęciem rezolucji postulującej przyznanie szerokich przywilejów osobom homoseksualnym, biseksualnym i transseksualnym m.in. odnośnie do adopcji dzieci, zawierania małżeństw i wykonywania zawodów pedagogicznych. Autorką rezolucji jest austriacka eurodeputowana Ulrike Lunacek. Przeciwko zakusom inżynierów społecznych na ulice Paryża wyszło 500 000 tysięcy Francuzów, w Lyonie manifestowało kilkadziesiąt tysięcy.
Obie manifestacje wsparli swoją obecnością działacze francuskich organizacji nacjonalistycznych/narodowo-rewolucyjnych oraz tradycjonalistycznych. W Paryżu policja bez powodów aresztowała 12 aktywistów GUD (Groupe Union Défense).
W tym w telewizji nie powiedzą Ale wystarczy, że będzie spęd kilkunastu lewych ćwoków spod tęczowej flagi i już r*chawka w mediach i mowa o "ruchu społecznym" i "konieczności działania".
Pamiętam sytuację od nas z kraju - parę lat temu (3 lata temu bodajże) w Warszawie szedł Marsz dla życia i rodziny. Zgromadził kilka tysięcy osób. W mediach cisza.
W tym samym czasie na bodajże warszawskiej Pradze lewacy w sile 50-60 osób zrobili pikietę poparcia tego czarnego sk***iela, co handlował bronią, zaczął strzelaninę z policją i został w niej śmiertelnie postrzelony. Chcieli żeby jakieś rondo nazwać jego nazwiskiem. W TVN24 relacja z tego wydarzenia na żywo.
Można mówić o Francji wiele rzeczy ale pamiętajcie jedno, wcześniej zanim chore lewackie ideologie opanowały Europę to właśnie Francja była bardzo tradycyjnym państwem - zwana była nawet Pierwszą Córą Kościoła.
Oby to właśnie był ten moment gdzie obywatele Francji budzą się z tego chorego lewackiego snu.