W pewnej restauracji siedzi Francuz z pewną madame. Ona prosi go, żeby wybrał dla niej jakieś danie. Ten spogląda w menu i zamawia danie o egzotycznej nazwie "Argadon de markiz alojet". Po jakimś czasie, kelner przynosi danie do stołu. Madame zaczyna jeść i pyta:
- Mniam mniam, z czego jest to danie?
- Jakby to powiedzieć... Wie pani co to jest krowa?
- Wiem.
- I pewnie wie pani co to jest byk?
- No tak, wiem.
- To Pani teraz właśnie je tą różnicę.
Do eleganckiej restauracji wchodzi damulka, siada przy stoliku i u kelnera zgietego w ukłonach zamawia kawę. A gdy ją już dostaje kilkakrotnie podnosi do ust i krzywiąc się z niesmakiem opuszcza na dół. W końcu woła kelnera i zniesmaczona mówi:
- Kelner, ta kawa cuchnie brudnym ch*jem!
Ten podnosi filiżankę ze stolika, kilkakrotnie wącha i odstawia mówiąc:
- Pani będzie łaskawa wziąć filiżankę w drugą rękę.
Wchodzi gość do hiszpańskiej restauracji i zamówił z menu "Jaja a la corrida". Kelner przynosi wielkie cojones. Gość najadł się do syta, więc postanowił, że następnym razem zamówi to samo. Po pewnym czasie zawitał ponownie do restauracji i jak postanowił tak zrobił lecz tym razem kelner przyniósł dwa malutkie groszki. Oburzony gość krzyczy:
- Kelner, kelner! Co to jest? Ostatnio były takie wielkie jaja, a teraz jakieś miniaturki!
Na co kelner: - No wie pan jak to na corridzie. Raz pada byk, raz torreador.