18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Pechowy sylwester

Autor • 2013-12-29, 20:41
Tak jak i teraz wielkimi krokami zbliża się sylwester więc podzielę się z Wami moją historią sprzed parunastu lat...

Dobre 12 lat temu na przełomie 2001/2002 poznałem dziewczynę marzeń, z którą wiązałem nadzieje na wspólną przyszłość, a że było to wieku gdzie hormony przesłaniały zdrowo - rozsądkowe myślenie ta przyszłość mogła się ograniczyć tylko i wyłącznie do sylwestrowej nocy.
Zbliżał się 31 więc poprosiłem ją, czy poszła by ze mną do klubu, dawne bydgoskie Bravo później Vanila Club.
Około godziny 20/21 nie pamiętam dokładnie; podjechałem pod jej dom taksówką i udaliśmy się razem na sylwestrową balangę.
Po godzinie stania w kolejce przed wejściem i dostaniu się do środka usłyszałem dobiegające złowrogie dźwięki z mojego brzucha, które nie nastrajały optymizmem. Początkowo to zlekceważyłem mając nadzieję, że po pierwszym kielonku przejdzie...
Niestety nie przeszło. Dziewczyna niecierpliwie spoglądała na mnie „zapraszając” wzrokiem do tańca. Oczywiście miałem taki plan, z tym że kupa miała go zamiar pokrzyżować.
Przeprosiłem ją na chwilę i udałem się do toalet w klubie, a tam kolejki jak za komuny po pomarańcze - myśl ( nie wytrzymam ), więc po chwili zastanowienia i coraz bardziej napierającym luźnym stolcu wpadłem na pomysł by udać się na dworzec główny PKP, który znajduje się nie opodal klubu. Chcąc wyjść z lokalu zostałem zatrzymany na bramce - ochrona stwierdziła, że przed 24 nikogo nie wypuszczają, a że dużo wiary się dobijało i stało przy kasach nie chciałem o tym na głos mówić. Druga genialna myśl; to żeńska toaleta - no to biegnę do kibla spotykam moją wspaniałą Izę po drodze i w biegu tłumaczę, że źle się poczułem. Dobiegam do toalety żeńskiej a tam k***a "białe miasteczko" z 200 głupich pind stoi w kolejce. Wiedziałem, że to już koniec zesram się w gacie i w dodatku nie wyjdę z klubu .
Zebrawszy w sobie resztki sił, biegnę ponownie do wyjścia i bez ceregieli mówię, że jak mnie nie wypuszczą to zabrudzę lokal, tłumacząc to ściskiem w toaletach; dali mi pieczątkę i wypuścili. Biegnę kurde na ten dworzec wbiegam do kibla mijam faceta w okienku, który coś tam krzyczał zdejmuję porty i walę na spadochroniarza . Tylko co on ode mnie chciał, to już po chwili wiedziałem, że wydawał papier - tak na dworcu PKP w tamtych czasach nie było papieru w kabinach, był wydawany w okienku po uiszczeniu opłaty. Pech luźna kupa już opuściła moją dupę, a ja się zastanawiam co teraz. W kieszeni banknoty i dwa bilety w zasadzie połówki biletów, bardzo sztywna emaliowana tektura. Potargałem ten papier, ale i tak był sztywny więc się nie nadawał, wciągnąłem lekko majty i idę w rozpiętych porach do dziada z okienka i mówię, że papieru brak - a on, że najpierw kasa potem papier, daję złotówkę i dostaję całe 30 cm. Mówię, że to stanowczo za mało to wydarł jeszcze z 15. Wracam na klop podcieram i z powrotem do klubu.
Podchodzę do mej luby i proszę ją do tańca, po niecałych 30 sekundach czuję, że to znowu nadeszło - grzecznie przepraszam i ponownie na dworzec, za piątym razem gość z okienka trzymał już papier w ręku i w biegu mi podawał.
Niestety nie potańczyliśmy tego wieczoru. Po odwiezieniu mej sympatii do domu bez perspektyw na wspólną przyszłość udałem się do domu, ale wychodząc z taksówki zauważyłem, że żaróweczki ozdobne na choince się nie świecą. Widzę rozłączoną wtyczkę, więc podłączę to się zaświecą, a że wtyczka leżała na śniegu ( pewnie trochę była mokra ) przy próbie podłączenia poczułem bardzo silne kopnięcie. No nic wchodzę po zewnętrznych schodach nieco oblodzonych i pechowych zdarzeń ciąg dalszy - już w tym momencie nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje, przecież nie można mieć takiego pecha, najpierw stolec wysysa z człowieka wszelkie siły i chęci na wszystko, później razi mnie prąd, a teraz leżę i myślę, że świetnie rozpoczynam nowy rok.
Dotargałem się do drzwi i pukam, pukam, walę, napie**alam i nic. Przecież to sylwester, a wszyscy mocno śpią. Schodzę po tych oblodzonych schodach kurczowo trzymając się poręczy i wpadam na pomysł by pozbierać jakieś małe kamyczki i będę nimi pukał w okno ( sypialnia rodziców piętro 1 ) .
1 kamyczek - cisza, 2,3,4,6,10 nic. Skończyły się kamyczki bo w ogóle ciężko było znaleźć coś pod śniegiem, rozglądam się i pod schodami widzę większy kawałek płytki tej samej śliskiej dz**ki, która leży na schodach i przez którą leżałem przed chwilą na ziemi. Biorę w rękę rzucam na tyle skutecznie by zbić termometr.
Uchyla się okno i słyszę wk***iony głos Matki co ty wyprawiasz.
Już nie miałem siły odpowiadać, że stoję godzinę na mrozie i jestem po 3 samobójczych próbach.
Takiego miałem sylwestra :samoboj:

Tekst własny przeklejony z innego forum, na którym pare lat temu opisałem tą z perspektywy czasu zabawną historię, starałem się nieco poprawić styl, ale to chyba nie wyszło. Wybaczcie jestem umysłem ścisłym, absolutnie nieuzdolniony literacko więc powieści pisać nie będę - obiecuję...

nieruchaj andrzej

2013-12-29, 20:52
stary nic się nie stało, gorzej jakby Ci matka powiedziała z tego okna , że jesteś adoptowany. po każdej porządnej imprezie wraca się obsranym, porażonym łącznie z wyj***niem się na schodach. niekoniecznie śliskich.

mimo wszystko w tym roku życzę Ci udanego sylwestra ;)








żartowałem. całą noc męcz turboptysia i pij piccolo.

Autor

2013-12-29, 20:54
nier*chaj andrzej napisał/a:

stary nic się nie stało, gorzej jakby Ci matka powiedziała z tego okna , że jesteś adoptowany. po każdej porządnej imprezie wraca się obsranym, porażonym łącznie z wyj***niem się na schodach. niekoniecznie śliskich.

mimo wszystko w tym roku życzę Ci udanego sylwestra ;)








żartowałem. całą noc męcz turboptysia i pij piccolo.



Patrząc na Twój nick masz gorzej niż ja :-D

nieruchaj andrzej

2013-12-29, 20:58
hah :-D czasem się zdarza. powodzenia w tym roku! ; )

BongMan

2013-12-29, 21:01
Autor napisał/a:

Po godzinie stania w kolejce przed wejściem


Autor napisał/a:

udałem się do toalet w klubie, a tam kolejki jak za komuny po pomarańcze


Dlatego ja pie**olę masówki z jakąś obcą hołotą. Jak się bawić, to się bawić, a nie stać w kolejce do k***a sracza.

FatboyFat

2013-12-29, 21:32
Weźcie załóżcie jakiś zbiorczy z cylku "historie z życia które nikogo nie obchodzą" czy coś takiego...

bodek1974

2013-12-29, 22:23
iście zajebiste , ale nie zazdroszczę

WujekAdolf

2013-12-30, 00:21
Że tak zażartuję, miałeś przesranego sylwka

disvision

2013-12-30, 01:01
Mnie dopiero opuściła starożytnych egipcjan. Schudłem przy niej pięć kilo i nauczyłem się sikać dupą.

an...........96

2013-12-30, 01:06
Gówniana sprawa :D

gadom

2013-12-30, 01:14
Dawno się tak nie uśmiałem. Piwo i szczęśliwego nowego roku!

Spiritus_Sancti

2013-12-30, 01:19
Czekam na przygodę z nadchodzącego Sylwestra !! :D

Ne...........es

2013-12-30, 01:27
ale beka ^^ zajebiste masz przygody. juz czytajac ze znalazles lubą myslalem ze cie zdradzi na imprezie... ale ja mam zj***ny mozg przez tego sadola xD

GalganisTa

2013-12-30, 01:27
Przesrany sylwester stary...

mi6chal

2013-12-30, 01:36
Uśmiałem się czytając ten tekst. Ja akurat zachorowałem dwa dni temu a sylwester tuż tuż i aż mi się myśleć o tym nie chcę, że sylwka spędzę w domu. Powodzenia w tym roku! :)