18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Padł rekord zimna - czyli globalne ocieplenie atakuje!

wiesiors4 • 2013-12-10, 18:52
We wschodniej Antarktydzie padł rekord zimna - wynika z danych opublikowanych przez naukowców w poniedziałek. Satelita NASA dokonał pomiarów, z którego wynika, że temperatura spadła do nienotowanych wcześniej -94,7 st. C. Co ciekawe, zaledwie 5 miesięcy temu temperatura zbliżyła się do tego rekordu.

Ted Scambos z Narodowego Centrum Danych ds. Śniegu i Lodu przekazał najnowsze dane na spotkaniu Amerykańskiej Unii Geofizyków w San Francisco w poniedziałek. Naukowcy przeanalizowali temperatury z ostatnich 32 lat.
Biegun zimna

NASA podała, że rekordową temperaturę (-94,7 st. C) odnotowano w sierpniu 2010 roku w rejonie japońskiej stacji Dome Fuji.

Do tej pory najniższa odnotowana temperatura wynosiła -89,2 st. C. Taką wartość wskazały termometry w rosyjskiej stacji Wostok we wschodniej Antarktydzie w 1983 roku.

Co ciekawe, w tym roku do rekordu było równie blisko. 31 lipca br. termometry wskazały -92,9 st. C.
Rekord, ale nie Guinnessa

Ted Scambos wyjaśnił, że pomiar nie trafi do Księgi Rekordów Guinnessa, bo temperaturę zmierzył satelita, a nie termometr.

- Dzięki Bogu nie mam pojęcia, jak odczuwa się taką temperaturę - żartował Scambos. Podkreślił jednak, że człowiek jest w stanie wytrzymać taką temperaturę przez maksymalnie 3 minuty.


900 mld euro nie poszło na marne - lodowce przestały nagle topnieć a temperatura na biegunach spada! Dzielni ekolodzy za niebotyczne pieniędze uratowali świat przed zagładom! :hitler:
Oczywiście globalne ocieplenie to bujda do wyciągania ogromnej kasy i do r*chania w dupsko gospodarki krajów biedniejszych. Bez wazeliny. Nie wierzcie ekopojebusom, globalne ogłupienie tfu ocieplenie to bujda do wyciągania wielkiej kasy.

Szach-mat ekozjeby!

maksym_gorki

2013-12-11, 02:00
protokół z Kioto to największy szwindel wszech czasów, porównywalny chyba tylko z założeniem Banku Rezerw Federalnych i "atakami" z 11 września.

GallAnonim01

2013-12-11, 04:05
Brzydkii napisał/a:

@coby, po prostu istnieją okresy w dziejach Ziemii zwane glacjałami i interglacjałami. Ten pierwszy: robi się bardzo bardzo zimno, ziemie pokrywa warstwa lodu, bla bla, po prostu lodowce są wszędzie. Po paru milionach lat klimat się ociepla i Ziemia wchodzi w okres zwany interglacjałem w którym obecnie żyjemy. Temperatura rośnie aż do pewnego punktu a potem spada ponownie przechodząc w glacjał. Ot takie naturalne oczyszczenie planety z różnych pasożytów.



Łap piwko! wszyscy znawcy a piszą ciągle to samo tylko innymi słowami. Dzięki za nowy termin: glacjał.

Aju86

2013-12-11, 04:38
Przed czym? Przed zagładOM? .....

Seboolek

2013-12-11, 06:38
Po co taka temperatura, wódki sie nie napijesz na zewnątrz bo zamarza, tak jak z resztą wszystko. Waląc konia i tryskając za okno to nim doleci nasienie do sniegu, zamienia się w sopel. Nigdy nie sprawdzałem ale chyba tak jest. Ludzie narzekają na -10 że piździ.

McMenel

2013-12-11, 09:02
Echh widać jak dzieci nie potrafią zgłębić tematu i jadą na hasłach , czy jak ja to nazywam "kłamstwach dla dzieci ". Zacznijmy od tego iż atmosfera naszej planety jest dosyć niestabilna czasami niewielkie zmiany potrafią ją rozregulować. Słyszeli o sformułowaniu "efekt motyla". Ale ok teraz przejdźmy do meritum sprawy. Żaden naukowiec nigdy nigdzie nie mówił o globalnym ociepleniu. To "kłamstwo dla dzieci" rozpropagowane przez dziennikarzy i polityków którzy są średnimi debilami i próbują przekazać coś większym debilom. Klimat w ciągu ostatnich 100 lat zmienił się gwałtowniej niż przez ostatnie 300 lat. Kolejnym "kłamstwem dla dzieci" jest stwierdzenie iż jakieś obszary zielone to "płuca" ziemi, miasta. To wierutna bzdura bilans produkcji tlenu obszarów zielonych to mniej więcej 1% in plus w produkcji tlenu. To co w dzień wytworzy las tlenu poprzez fotosyntezę w nocy jest bilansowane przez choćby rozkładające się rośliny które wytwarzają gazy cieplarniane. Ogólnie rzecz biorąc nasza planeta ma wciąż ten sam skład co przed milionami lat. Jest obiegiem zamkniętym co oznacza iż poziom węgla , tlenu i innych pierwiastków jest stały. Problem polega na tym iż owe pierwiastki lubią się łączyć w pary podczas różnorakich procesów fizycznych. Dziś ludzkość uwalnia zmagazynowany węgiel ( przez rośliny i zwierzęta miliony lat temu ) i uwalnia go do atmosfery. Co powoduje jej gwałtowne zmiany. Kolejnym "kłamstwem dla dzieci" jest stwierdzenie iż ratujemy zwierzęta i planetę przed globalnym ociepleniem. Bzdura ratujemy ludzkość i nic innego. Planeta Ziemia była i będzie niezależnie od klimatu. Tak samo życie jako takie dostosuje się do nowych warunków. Problemem jest czy to ludzkość potrafi sama wystarczająco szybko dostosować się do zmian klimatu. Co jest wątpliwe ponieważ jesteśmy wygodnym i samolubnym gatunkiem zwierząt.
PS. sformułowanie zaczerpnąłem z dosyć rozsądnej i ciekawej naukowej książki Nauka Świata Dysku której autorami są Terry Pratchett Jack Cohen i Ian Stewart. Polecam ją wszystkim ponieważ o wiele sprawniej i jaśniej wyjaśnia pewne zagadnienia aniżeli niejeden podręcznik szkolny. IMHO tak własnie powinny być pisane podręczniki. W sposób jasny i czytelny.

le...........65

2013-12-11, 10:06
Globalne zdebilenie...

Sylarr

2013-12-11, 10:15
Z moich super tajnych obliczeń wynika, że jak na Atarktydzie panuje temperatura -50 stopni, to skok temperatury na świecie o 20 stopni nic nie zmieni, bo nadal tam będzie -30 stopni, a my tu mówimy o ociepleniu jednego, dwóch stopni w skali kilkunastu lat.

dy...........nt

2013-12-11, 10:27
Ojtam ojtam, przecież od pewnego czasu nie walczy się z globalnym ociepleniem tylko ze zmianami klimatycznymi. Czyli nieważne czy spadnie czy wzrośnie to jest źle i trzeba z tym walczyć!

Blezzer

2013-12-11, 10:32
Globalne ocieplenie jest procesem naturalnym i tylko w max. kilku procentach zależnym od człowieka. Tyle powinien wiedzieć statystyczny maturzysta. Globalne ocieplenie to szwindel, dzięki któremu na państwach wymusza się haracze w postaci 'klimatycznego', co w rzeczywistości daje ogromne zyski politykom i ekoprzedsiębiorstwom, a przynosi ogromne straty krajom takim jak Polska. To powinien wiedzieć każdy, kto wie, że w TVN i GównoPrawdzie nie piszą w sposób rzetelny. A jak jest? Każdy widzi.

McMenel

2013-12-11, 10:41
Sylarr napisał/a:

Z moich super tajnych obliczeń wynika, że jak na Atarktydzie panuje temperatura -50 stopni, to jej skok temperatury na świecie o 20 stopni nic nie zmieni, bo nadal tam będzie -30 stopni, a my tu mówimy o ociepleniu jednego, dwóch stopni w skali kilkunastu lat.


Z tymże owe 1-2 stopnie w skali kilkunastu lat spowoduje zmiany w dosyć niestabilnym ziemskim klimacie. Tu nie chodzi o lodowce. Tu chodzi o choćby prądy morskie które szalenie wpływają na warunki na lądach. Szybsze parowanie oceanów doprowadzi do częstszych opadów deszczu i śniegu ponieważ w atmosferze będzie więcej pary wodnej. Więcej pary wodnej to większe zachmurzenie , to oznacza częstsze występowanie opadów , burz i huraganów. Już teraz mamy globalne problemy z powodziami. Za 10 20 lat te dzisiejsze problemy to będzie pikuś. Już nie mówię o czymś tak dyskretnym jak zwiększenie zachmurzenia spowoduje mniejsze ilości energii słonecznej dostarczanej roślinom co oznacza mniejsze zbiory, deszcze oznaczają gnicie roślin. W tym roku obfite deszcze w Polsce spowodowały nieurodzaj ziemniaków. Porównaj sobie ich ceny z zeszłego roku a dziś. Widzę iż naprawdę 90% populacji nie ma ochoty aby przynajmniej trochę zagłębić się w temat i poczytać. Wolicie jedynie przeczytać kretynizmy serwowane wam przez media. Ba zwykle czytanie kończy się u was chyba tylko na tytule i pierwszym akapicie.

@Up Echh poczytaj, pomyśl i rozważ to co napisałeś... Bo k***icy idzie dostać iż maturzysta rzuca takimi hasłami jak globalne ocieplenie jest procesem naturalnym. Nie jest ponieważ natura zawsze dąży do pewnego consensusu. Tworzy warunki optymalne dla wszystkich. W jaki sposób natura miała by niby uwolnić tak ogromne pokłady węgla z martwych organizmów zagrzebanych pod ziemią ?? Pokaż mi jeden naturalny sposób aby nagle 20 mln ton węgla uwolniło swoją energię i w wyniku tego wyemitowało do atmosfery takie ilości dwutlenku węgla. Czas start masz 2 dni.

Machol

2013-12-11, 11:15
Kopnijcie mnie fizycy z dyplomem, jeżeli się mylę, ale jak na mój gust, kluczowa jest tu zasada zachowania energii. Nie można "wytworzyć" energii, można ją co najwyżej "uchwycić", czyli przetworzyć tak, aby była do wykorzystania na sposób jaki chcemy.
Przykład: Wybieramy ropę, rafinujemy i mamy paliwo. Wlewamy do silnika i jedziemy - pewien zasób energii, jaki miała ropa, przetwarzamy na moc która porusza pojazd, ale i na ciepło silnika. Spaliny mają też swoją temperaturę. Oddajemy do środowiska ciepło, czyli wciąż energię, która była wydobyta w innej, nieco zimniejszej ;-) postaci.
Mimo wszystko, zasób energii jest stały, więc wszystko co pobraliśmy z ziemi wyląduje w atmosferze. Może część z niej ucieknie, ale jeszcze mamy słońce, które nam tą energię uzupełni.
Do czego zmierzam? Zanim człowiek wkroczył w erę przemysłową, mieliśmy wybuchy wulkanów itp itd, więc energia tak czy owak się przemieszczała, zmieniała swoją postać. Czasem tej cieplnej było więcej, czasem mniej, mieliśmy susze, mieliśmy epoki lodowcowe.
Wniosek jest taki, że czego byśmy nie zrobili, to nie będziemy w stanie wytworzyć więcej energii niż mamy w zasobach naturalnych, a z regulacją takich jakoś od milionów lat nasza planeta sobie radzi. Nie wygrzejemy bezkarnie atmosfery, kiedyś osiągniemy punkt graniczny i będzie się robić zimniej.
Żeby trwale zaburzyć ilość energii w układzie, musiałoby powstać dodatkowe jej źródło spoza układu, a więc np. dodatkowe słońce a na to się na razie nie zanosi.

McMenel

2013-12-11, 11:30
Machol napisał/a:

Kopnijcie mnie fizycy z dyplomem, jeżeli się mylę, ale jak na mój gust, kluczowa jest tu zasada zachowania energii. Nie można "wytworzyć" energii, można ją co najwyżej "uchwycić", czyli przetworzyć tak, aby była do wykorzystania na sposób jaki chcemy.
Przykład: Wybieramy ropę, rafinujemy i mamy paliwo. Wlewamy do silnika i jedziemy - pewien zasób energii, jaki miała ropa, przetwarzamy na moc która porusza pojazd, ale i na ciepło silnika. Spaliny mają też swoją temperaturę. Oddajemy do środowiska ciepło, czyli wciąż energię, która była wydobyta w innej, nieco zimniejszej ;-) postaci.
Mimo wszystko, zasób energii jest stały, więc wszystko co pobraliśmy z ziemi wyląduje w atmosferze. Może część z niej ucieknie, ale jeszcze mamy słońce, które nam tą energię uzupełni.
Do czego zmierzam? Zanim człowiek wkroczył w erę przemysłową, mieliśmy wybuchy wulkanów itp itd, więc energia tak czy owak się przemieszczała, zmieniała swoją postać. Czasem tej cieplnej było więcej, czasem mniej, mieliśmy susze, mieliśmy epoki lodowcowe.
Wniosek jest taki, że czego byśmy nie zrobili, to nie będziemy w stanie wytworzyć więcej energii niż mamy w zasobach naturalnych, a z regulacją takich jakoś od milionów lat nasza planeta sobie radzi. Nie wygrzejemy bezkarnie atmosfery, kiedyś osiągniemy punkt graniczny i będzie się robić zimniej.
Żeby trwale zaburzyć ilość energii w układzie, musiałoby powstać dodatkowe jej źródło spoza układu, a więc np. dodatkowe słońce a na to się na razie nie zanosi.


Owszem nie możemy wytworzyć więcej energii niż to jest możliwe na ziemi. Problem jest w czym innym. Wybuchy wulkanów czy inne naturalne zjawiska są stosunkowo rzadkie. Problemem jest to iż w ciągu szalenie krótkiego czasu , z punktu widzenia istnienia planety, przetworzyliśmy ogromne ilości energii. Więc problemem nie jest sama energia czy skutki jej tworzenia. Problemem jest czas w jakim ona jest uwalniana. Jako ludzie widzimy czas w cholernie wąskim zakresie. Dla nas długo to 100 lat. Kiedy dla planety to okres szalenie szalenie krótki. Ustabilizowanie się atmosfery jaką znamy dziś trwało miliony jeżeli setki milionów lat. Teraz ta atmosfera zmienia się w gigantycznym tempie. Wielu osobom nie przychodzi na myśl uwzględnianie czasu jako czynnika. Co jest cholernie głupie.

Gordon

2013-12-11, 12:28
Z globalnym ociepleniem nie wygracie, bo ... NIKT nie wie, co się stanie. Modele tworzone w celu analizy i prognoz są obarczone takimi brakami danych, że nie można przewidzieć ŻADNYCH wiarygodnych danych.

Przykłady:
1. Po emisji CO2 przez wulkany SPADA poziom CO2. Efekt ten doprowadził do stworzenie teorii aerozoli i ich wpływu na poziom CO2. Na razie nie wiadomo co z tego wyniknie.
2. Wulkany odpowiadają za około 240 mln ton CO2 na rok. Ludzie emitują 29 MILIARDÓW ton CO2, czyli 100 razy więcej. A jednak to właśnie po wybuchu wulkanów następuje spadek temperatury na kilka lat, który objawił się brakiem plonów, deszczami, wylaniem rzek - jak w 1816 roku po wybuchu Tambora i uważa się, że deregulacja klimatu była w dużej mierze przez nie spowodowana.
3. CO2 odpowiada za zatrzymywanie promieniowania podczerwonego w górnej części atmosfery - czyli im więcej CO2, tym jest ZIMNIEJ. I tak wynika również z badań rdzeni lodowych. Co zatem podgrzewa ziemię? Paradoksalnie - metan. I to w większości ten, który uwalnia się z lodu na Antarktydzie.
4. Oceany odpowiadają za 94% wchłaniania CO2 z atmosfery. I teraz okazuje się, że coś się stało z tym wchłanianiem. Przewiduje się, że nadwyżka wchłonięta przez ocean zostanie wkrótce uwolniona. Ale ... znowu nikt tego nie wie na pewno.
5. Ostatnie problemy związane z tzw. efektem pauzy czyli obniżeniem trendów wzrostu temepratury wynikały z ... błędu w liczeniu jej. Nie uwzględniono m.in. obszarów Arktyki. I po tym okazało się, że trendy mają się dobrze.

... i tak można byłoby wymieniać dalej, ale co z tego? To, że było cieplej w średniowieczu wiemy od dawna - zielona Grenlandia, winorośla pod Zieloną Górą i było równie ciepło jak ... w XX wieku :) A jeszcze wcześniej było znowu zimniej, przez co wybuchła wędrówka ludów. A potem też było zimniej i zamarzał Bałtyk. Czy mamy taki wpływ, jak nam się wydaje? NIKT TEGO NIE WIE.

McMenel

2013-12-11, 12:54
Cytat:


1. Po emisji CO2 przez wulkany SPADA poziom CO2. Efekt ten doprowadził do stworzenie teorii aerozoli i ich wpływu na poziom CO2. Na razie nie wiadomo co z tego wyniknie.


Pyły wulkaniczne wiążą węgiel z CO2.
Cytat:

2. Wulkany odpowiadają za około 240 mln ton CO2 na rok. Ludzie emitują 29 MILIARDÓW ton CO2, czyli 100 razy więcej. A jednak to właśnie po wybuchu wulkanów następuje spadek temperatury na kilka lat, który objawił się brakiem plonów, deszczami, wylaniem rzek - jak w 1816 roku po wybuchu Tambora i uważa się, że deregulacja klimatu była w dużej mierze przez nie spowodowana.


Pył wulkaniczny powoduje zagęszczenie atmosfery przez co do podłoża dociera mniej energii słonecznej. Co za tym idzie jest chłodniej.
Cytat:


3. CO2 odpowiada za zatrzymywanie promieniowania podczerwonego w górnej części atmosfery - czyli im więcej CO2, tym jest ZIMNIEJ. I tak wynika również z badań rdzeni lodowych. Co zatem podgrzewa ziemię? Paradoksalnie - metan. I to w większości ten, który uwalnia się z lodu na Antarktydzie.


Paradoksalnie metan uwalnia się tez z twojej kupy i z kup zwierzątek które wpie**alamy niemal codziennie.
Cytat:

4. Oceany odpowiadają za 94% wchłaniania CO2 z atmosfery. I teraz okazuje się, że coś się stało z tym wchłanianiem. Przewiduje się, że nadwyżka wchłonięta przez ocean zostanie wkrótce uwolniona. Ale ... znowu nikt tego nie wie na pewno.


Nie przez oceany per se ale poprzez organizmy w nim żyjące. Poprzez fotosyntezę wiążą one węgiel w komórkach i uwalniają tlen. Po śmierci biomasa w odpowiednich warunkach może przemienić się w pokłady węgla. Ale to długa droga. Bilans pierwiastków w Ziemi jest równy 0. Raczej nic nie ucieka w przestrzeń kosmiczną. OFC naturalnie.

Cytat:

... i tak można byłoby wymieniać dalej, ale co z tego? To, że było cieplej w średniowieczu wiemy od dawna - zielona Grenlandia, winorośla pod Zieloną Górą i było równie ciepło jak ... w XX wieku :) A jeszcze wcześniej było znowu zimniej, przez co wybuchła wędrówka ludów. A potem też było zimniej i zamarzał Bałtyk. Czy mamy taki wpływ, jak nam się wydaje? NIKT TEGO NIE WIE.


To tak nie do końca. Bo wpływ jakiś mamy. Problem jest taki iż zakłócamy równowagę którą natura ( fizyka ) wypracowała. Zużywamy nagromadzony węgiel , on wiąże się z tlenem i skład atmosfery się zmienia. W skal krótkiej jesteśmy jakoś w miarę przewidzieć co się może stać ale za 100-200 lat już nie. Problem w tym jak bardzo atmosferyczny "efekt motyla" , wywołany przez ludzkość , wpłynie na oblicze ziemi. Należy pamiętać iż czasami niewielkie aberracje mogą prowadzić do poważnych zmian.

lapps

2013-12-11, 14:35
pin napisał/a:

Tak w ogóle, to bardzo dziwne, że jeszcze parę lat temu proeko straszyli, że będzie ciepło od tego efektu cieplarnianego (chociażby film "Niewygodna prawda"), a od jakiegoś czasu straszą, że ma się zrobić zimno.



a w latach 60 straszyli, ze sie zbliza epoka lodowcowa i tak w kolko