8 grudnia 2012 roku odbyła się długo wyczekiwana walka dwóch świetnych bokserów. Było to ich już 4 starcie. W ich dotychczasowej rywalizacji lepszy bilans ma Filipińczyk Pacquiao , który dwukrotnie minimalnie wygrywał na punkty z meksykaninem Marquezem. Trzecia walka zakończyła się remisem. Obaj bokserzy zaliczani są do czołówki bokserów tej dekady.
A na filmie potężny i brutalny nokaut w szóstej rundzie. Ciekawostką jest, iż do czasu nokautu Pacquiao wygrywał na punkty.
Dawno nie widziałem tak emocjonującej walki, momentami wyglądała jak uliczny młyn i wielka szkoda ze żywa legenda boksu tak kończy. Starcia tych 2 panów były jednymi z najlepszych widowisk w historii sportu ale nie chce żeby doszło do kolejnej bo taki finisz serii ich walk jest idealnym zakonczeniem w hollywoodzkim stylu.
Wszystkie ich walki to mistrzostwo świata. Wielki szacunek dla obu pięściarzy. Według mnie Many jest - mimo wszystko lepszy. Lepszy, ale to już taki poziom boksu, że trudno mówić w tych kategoriach lepszy/gorszy. Po prostu bardziej go lubię.
T-Will nawet jakby Pacquiao wygrał to walki z Floydem bym się nie spodziewał, oni negocjują ją od lat. Mayweather miał szanse już parę lat temu walczyć, jednak bal się filipińczyka który był wtedy w swoim najlepszym okresie i przejechał by po nim jak walec.