Obrona pracy inżynierskiej w Polsce. Nie będę się rozpisywał nad niższością studiów w PL on tych we Francji czy Hiszpanii. Taka sadystyczna anegdotka na dobry koniec dnia
Drugi murzyn wchodzi w 01:01
Na niektorych egzaminach mozna było miec nawet naukowy a i tak wiekszosc oblewała(u mnie np. polprzewodnikowe przyrządy mocy, teoria sterowania) a na innych nie mozna było a zaliczali(analiza mat, algebra).
kalkulator to jeszcze trzeba umiec uzywac, pewnie spora czesc z was nie wiedzialaby jak obliczyc procenty na kalkulatorze, na ktorym nie ma przycisku "%".
I tez mam historyjke znajomego, ktory był w anglii (blackpool), w jakiejs fabryce cukierkow. Był tam jeden z pracowników z długim stażem, ogarniety w tym co robił itd i miał awansować na brygadziste. Musiał spełnić tylko jeden warunek - podstawowa obsługa kalkulatora ( i nie mówie tu pierwiastkach, procentach itd), po prostu dodawanie odejmowanie, mnozenie i dzielenie, ale niestety przerosła go ta wiedza i awansu nie otrzymał...
Jak ktoś ma głowę nie tylko od noszenia czapki to czy studiuje w Polsce, czy we Francji lub jakimkolwiek innym kraju na w miarę szanującej się uczelni, tzn. takiej, że nie wystarczy co semestr zrobić przelew i ma się dyplom, to sobie poradzi i się nauczy. Jestem w trakcie sesji po pierwszym semie i już widzę jak na wylocie są ludzie, którzy na ćwiczeniach sobie ściągali, na laborkach przynosili gotowce lub ktoś im robił zadanie, wiadomo, że zawsze się ktoś taki prześlizgnie, niektórzy nawet dyplom jakimś cudem dostaną, ale rynek pracy i tak wszystko weryfikuje.
Nie będę się rozpisywał nad niższością studiów w PL on tych we Francji czy Hiszpanii.
No to się nie rozpisuj bo pie**olisz od rzeczy
Bu...........oR
2015-02-06, 16:12
k***a nie macie lepszych spraw na głowie niż możliwość obsługi kalkulatora :v? Osoba na uczelni technicznej chyba jest na tyle ogarnięta żeby dodać pare ułamków, a kogoś kto chce zostać inżynierem nie ominie LICZENIE (tak, to ważne). Jak pozwolą to spoko, jak nie to nie widzę problemu w wykorzystaniu wiedzy którą posiadam od wczesnego gimnazjum. Pewnie są przedmioty na których jest niezbędny, nawet ktoś je tam wcześniej wymienił, ale po ch*j drążyć?
A wracając do tematu filmiku... napisy mijają się z prawdą ale są zabawne. Oryginalne słowa moim zdaniem też są zabawne i chociaż rzecz dzieje się w Houston (o ile dobrze zrozumiałem) to tych zabawnych murzynków można z powodzeniem podpiąć pod większość inwestycji realizowanych w Polsce. Wrzucam oryginalny tekst (angielski wymagany)
We were sent out here to do a story
To do a story about what?
As you can see there's construction under way here
They've dug out a little bit
There's water that's accumulated, traffic's backed up
In the city the size of Houston there's always traffic
So what's the big fuckin deal?
What the fuck are we doin out here?
I ask you -
What in the fuck are we doing here?
What really happened on that Thursday
Here at Augusta High School
That led to Chris Wood's Death
Thbbbth - the fuck is that?
SHIT!
Shit flyin in my mouth
The fuck - I can't see
let's get the fuck out this country motherfucker
I can't even see where
Shit flyin in my mouth
The fuck - I can't see
let's get the fuck out this country motherfucker
(chorus)
Fucked up town
Shit flyin in my mouth
The fuck - I can't see
let's get the fuck out this country motherfucker
Kubacz zgodzę się z tobą, że Polska edukacja ssie ale nie zgadzam sie, że swiatową bije na łopatki. U nas problemem jest przestarzaly system przekazywania wiedzy na zasadzie zakuj zdaj zapomnij, nie przywiazuje sie żadnej wagi do praktyki. Konczy studia taki absolwent i nie potrafi nic oprócz wyrecytowania z pamieci kilku regułek, a nie o to w tym chodzi, kończąc studia masz być specjalista w jakiejś dziedzinie, czyli jesli ktoś ciebie zatrudni to nie tylko masz posiadać wiedzę ale pewne umiejętności do rozwiazywania problemu, czego u nas niestety sie nie uczy. Natomiast w krajach zachodnich tak wlasnie wygladaja studia, rozwiazywanie problemow jest ważniejsze niż sucha wiedza, dlatego zamiast marnowac czas na liczenie w glowie używa sie kalkulatora
Po raz kolejny uogólnienie wszystkiego, czyli polskie szkolnictwo ssie. Świadczy to tylko o tym ilu jest prawdziwych ścisłowców na porządnych technicznych uczelniach. Moim zdaniem; nauka dużej części matematyki wyższej, kompletnego programowania w danym języku, tworzenie baz xls xsd itp, oraz projektowanie układów cyfrowych w jeden semestr, to najlepszy dowód na to, że Polska nadal kształci konkretnych fachowców
Jeżeli chodzi o edukację w Polsce to nie jest na najgorszym poziomie. Teoretycznie jesteśmy przygotowani bardzo dobrze z podstaw nauk- jak matematyka chociażby, jeżeli chodzi o prowadzone laboratoria, to też nie jest źle- ale bądźmy szczerzy... Nie trzeba wiele, żeby dać studentom do zabawy jakieś laboratorium. Problem z Polską nauką bierze się dopiero na szczeblu badań naukowych. Bardzo często brakuje pieniędzy i pracy z przemysłem- nie we wszystkich dziedzinach oczywiście. Polscy naukowcy naprawdę mają olbrzymi potencjał, jednakże ograniczani są finansowo, albo przez swoich zwierzchników.
Kolejnym problemem jest wada starego systemu- jakimi są instytuty- tak, to jest głównie wytwór komunistyczny. Zaraz ktoś się doczepi, że przecież za granicą też są... Tak, ale działają na zupełnie innych zasadach. Najczęściej w Polsce nie ma współpracy pomiędzy katedrami/instytutami- a w szczególności jeżeli należą do tego samego wydziału. Niekiedy prowadzone są badania o bardzo przybliżonej tematyce, ale trwa wyścig szczurów... Zamiast połączyć siły, to trwa niezdrowa konkurencja.