Do starego bankiera Srula (nazwisko ponoć autentyczne), przychodzi syn Moszek.
-Tate, jak to jest? Ludzie dają pieniądze i wyjmują. Dostają to co włożą. A u nas i mercedes, i jacht, i willa...
-Dam ci przykład, synu - mówi Srul. - Idź do kuchni. W lodówce leży kawałek słoniny. Przynieś go.
Mosze poszedł i przyniósł.
-A teraz go odnieś - rzekł Srul.
Mosze odnosi i wraca:
-Odniosłem i co?
-Odniosłeś, przyniosłeś a paluchy tłuste...
uuu - kogoś stać na Angorę.. ja przeczytałem na miejscu i odłożyłem na miejsce
Tw...........ir
2012-10-15, 00:26
a książkę " Srul z Lubartowa" w szkole nie czytałeś? jakbyś uważał w szkole to byś wiedział że na pewno istnieje takie nazwisko. a jak slyszę że czytasz angore to jesteś dla mnie nie wiecej jak gówno warty, gdyż urban sam sie nazywa zydokomuną i w swoich krotkich nagranaich naśmiewa sie z każdego i wszsytkiego z czego nie powinien jako stary komuch... bo powinien siedziec w pierdlu, ale wałęsa dostał na tyle dużo że ich nie rozliczyl... a w normalnych krajach tacy jak on dostaja najniższą emeryturę i ukrywają sie przed ludzmi....
Jasne, a ja jestem Polakiem to nigdy nie dymałbym przyszłej żony przed ślubem a w czasie postu nie piję wódki.
Słąbo znasz ich religię. Gdyby się nie trzymali jej kurczowo, nie przetrwaliby tyle wieków na obczyźnie. Żaden inny naród nie trwa tak długo na emigracji. Polacy w USA najpóźniej w 3 pokoleniu są Amerykanami.