18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

O związkach partnerskich, LGBT, taboretach, pedofilii itd

croyna • 2013-11-05, 18:12


Poprzedni mój tekst o Polkach o śniadych książętach się mniej więcej przyjął, może też i moderacja uzna, że ten się nadaje.
Postarałem się w miarę spójnie i logicznie wyjaśnić, dlaczego związki partnerskie nie mają prawa bytu, a tym bardziej homo-małżeństwa.
Kilka próśb:
- jeśli za długie - scroll,
- jeśli Cię to nie interesuje - scroll,
- jeśli za długie, przeczytałeś tylko akapit i oceniasz całość - zachowaj to dla siebie,
- zanim ocenisz, przeczytaj do końca,
- nie piszę "jak jest", a jak myślę, robi różnicę.

Dziękuję i zapraszam do lektury i dyskusji.

I oto stało się. Jeden z argumentów przeciwko związkom partnerskim, jakoby pierwszemu krokowi do homo-małżeństw i adopcji dzieci – wytaczany przez rzekomych radykałów, faszystów i ortodoksyjnych, zacofanych katolików – znajduje odzwierciedlenie w prozie życia. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne uznało pedofilię jako preferencję a nie, jak dotychczas, zaburzenie. Kiedy usłyszymy: „Nie akceptujesz pedofilii? Lecz się!”?

Gdy powstawał projekt ów „pierwszego kroku” – związków partnerskich, sam byłem za. A dlaczego by nie? Przecież homoseksualiści to także ludzie. Nie chcą wiele. Po prostu pewnego formalnego potwierdzenia swojego związku. W razie śmierci spadku, w razie wypadku dowiedzieć się o stanie partnera/ki w szpitalu. Czy to wiele? Miłość to subiektywne uczucie dla każdego z nas. Jeśli ktoś uważa, że kocha drugą osobę tej samej płci, dlaczego by mu odmawiać tego uczucia? Kim jesteśmy, by to oceniać?

Z czasem przyszedł rozum, z czasem zadałem sobie kilka pytań. Nie wstydzę się jednak dawnych poglądów – w końcu i one zadecydowały o tym, jakim jestem obecnie człowiekiem. Rozmawiałem niedawno ze zwolenniczką związków partnerskich. Może są jakieś argumenty „za”, których nie znam? Powoływała się na przykład homoseksualnego związku jej dwóch 19-letnich przyjaciółek (i o ten przykład, także jej i mój się głównie opieraliśmy). Jej teza – nie każdy jest gotowy na związek małżeński, a gdy jedna z tych dziewczyn trafiła do szpitala, niczego nie mogła się dowiedzieć. A cóż za problem spisać odpowiednie oświadczenie o informowaniu w razie wypadku? Podobnie jak w zakładzie pracy, gdzie także wskazujemy taką osobę – niekoniecznie z rodziny. Po cóż w takim razie tworzyć związek partnerski? Jeśli dwie osoby są razem, załóżmy, 10 lat i jedna umiera, to druga nic nie otrzyma w spadku. Pierwsza rzecz – testamenty. Z drugiej strony, jeśli ktoś nie jest gotów, nie dojrzał do zawarcia związku małżeńskiego, to czy wystarczająco dojrzały, by przekazywać cały dobytek (być może tylko chwilowym) partnerce, partnerowi? A kto w wieku dwudziestu lat myśli o testamencie? Gdy ktoś majątku w takim wieku nie posiada, to nie myśli. Po co jednak takiej osobie związek partnerski? Jeśli po paru latach związku, moja dziewczyna nie chciałaby za mnie wyjść, co najmniej zrodziłoby to we mnie wątpliwości. Bo śluby to wiążą na całe życie, a skąd wiadomo, że będzie się kochało tę osobę za kilka lat? Teraz pełno rozwodów – tutaj moje dwa pytania. Nikt nie umie przepowiadać przyszłości i być pewnym tego, ze z tą osobą będzie w związku za np. 5 lat. Ale skoro założyć, że się nie uda lub to (rozstanie) jest na tyle możliwe, by myśleć o tym na samym początku – to po co się z taką osobą wiązać? Różnica też jest taka między „kiedyś” a „dziś”, że „dawniej się zepsute rzeczy naprawiało, dziś się wyrzuca i kupuje nowe”, jak to ktoś kiedyś powiedział. Drugie pytanie: skąd pewność, znając ślamazarność polskich sądów, że rozwiązanie związku partnerskiego będzie łatwe, szybkie i przyjemne? Wbrew pozorom to mogłoby jeszcze bardziej komplikować żywoty. I właśnie, „przyjemne” – przy rozwodach wychodzą na wierzch różne brudy i tak dalej. Rozumiem, że wiążący się w związek partnerski to jacyś nad-ludzie, którzy nie zniżaliby się do publicznego wyciągania takich spraw? No nie sądzę. Robiła, co mogła, lecz nie znalazła takiego argumentu „za”, którego bym nie obalił. Ale obalił uczciwie – bez schopenhauerowskiej erystyki i tak dalej. Nie poprzestałem jednak na krytyce i wymieniłem jednak kilka argumentów „za” małżeństwem. Dowiedziałem się, że mam staroświeckie poglądy, jestem konserwą no i katolem. Staram się argumentów wywiedzionych z katolicyzmu nie używać, a opierać na zdrowym rozsądku, bo – choć wg mnie spójne i słuszne (nawet i dla niewierzących w pewnych aspektach) – często wywołują u rozmówcy ogniste wyziewy z pewnej części ciała. Powszechnie wiadomo, że jeśli ktoś odwołuje się do zasad katolickich, do katechizmu (niekoniecznie w kontekście Boga a relacji tylko między dwojgiem ludźmi) z definicji nie ma racji i jest nawiedzony. A najczęściej tak mówią rzekomi znawcy od spraw tak zwanych wykluczeń. Inną sprawą jest, że przy każdej względnej potrzebie dwojga związanych ze sobą ludzi, przedstawiałem jej już gotowe rozwiązania, które oferuje kodeks cywilny i inne ustawy. Po co więc gimnastykować się, tworzyć nowe schematy, instytucje mające pełnić rolę imitacji małżeństwa? No właśnie, po co?

Powyżej przedstawiłem jako takie argumenty nie tyle przeciwko, co brak argumentów za związkami partnerskimi dotyczące osób heteroseksualnych. Dotyczących homosi (i tak też będę ich nazywał w tym felietonie jednak bez cienia szyderstwa, poniżenia a z trudności używania trudnego słowa „homoseksualistów”) zaś chciałbym przytoczyć w innym świetle, zmierzając do dwóch pozostałych tematów felietonu. Aby przyznać homosiom prawa na równi z tradycyjnym małżeństwem, warto zatrzymać się przy samym homoseksualizmie. Niegdyś gdy usłyszałem, jak ktoś nazywa homoseksualizm chorobą, pukałem się w czoło. Bo dlaczego niby? Nie wiedzą, co robia? Nie wiedzą kogo i jak kochają? Przecież miłość to uczucie subiektywne, zresztą jak pisałem w pierwszym akapicie, nie licząc wstępu. Homoseksualizm niegdyś znajdował się na liście chorób WHO. Dlaczego został skreślony? W drodze głosowania. Z jednej strony stołu naukowcy z opinią taką, że homoseksualizm to zaburzenie, po drugiej stronie tacy, że to normalność. Czy wynik głosowania kreuje rzeczywistość? Nie. Czy wynik głosowania daje pewność tego, że odwzorowuje rzeczywistość? Nie. Nawet, gdyby przy tym stole siedzieli wszyscy naukowcy (badający płciowość, psycholodzy) z całego świata – czy musiałoby to mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości? Tak samo, po trzecie, nie. Ktoś tych psychologów tam zaprosił, jakąś listę obecnych sobie ułożył. Argument więc „skreślenia z listy WHO” do mnie nie przemawia i sądzę, że dobrze to uargumentowałem. Szukajmy więc dalej argumentów za normalnością homoseksualizmu. Szukam… Szukam… Jedyny, który znam, to argument o miłości. Za chwilę do niego wrócę. Patrząc na nasz gatunek ze strony boskiego stworzenia czy też ewolucji wydaje się być normalnym heteroseksualizm. Normalnym, bo na to wskazują nasze narządy, to w jaki sposób się rozmnażamy oraz to, jaką orientację ma 98 (około) procent populacji. Dlaczego uznać by za normę orientację zupełnie odwrotną? Mówi się, że w królestwie zwierząt (jeszcze jednak drugi argument, obok miłości) człowiek to nie jedyny gatunek, w którym występują osobniki homoseksualne. Można więc wyciągnąć wniosek taki, że to, co wśród zwierząt normalne a występuje także u ludzi, winno być uznawane za normalne wśród ludzi. Będąc jednak konsekwentnym, wymienię kilka innych zachowań, które występują u zwierząt i w skrajnych przypadkach gdzieś się wśród ludzi wydarzyły. Ze szkoły podstawowej pamiętam, że samice jeży zjadają swoje potomstwo (w pewnych sytuacjach). Z kolei telewizji, książek i internetu wiem, że modliszki zjadają partnerów po kopulacji. Pani delfinowa jest zapładniana przez wszystkich panów delfinów ze stada, wtedy żaden pan delfin nie wie, czyje delfiniątko jest jego, więc opiekuje się każdym młodym tak samo. Lwy, zanim posiądą lwicę, zabijają jej wszystkie małe lwiątka z poprzedniego lwa. Czy na pewno powinniśmy nie tyle naśladować zwierzęta, co usprawiedliwiać postępowanie ludzi tym, że zwierzęta też tak robią? No nie sądzę.

Wiele osób ostro reaguje gdy ktoś nazwie cokolwiek „normalnością”, „normą”. Bo norma nie istnieje, to tylko umowne stwierdzenie, a zrelatywizować można wszystko! nienormalność niby gorsza? Ano nie gorsza. Po prostu nienormalna. Odstępująca od normy. Jeśli norma nie istnieje, nie ma ludzi nie-normalnych (nie w potocznym, negatywnym znaczeniu), to w takim razie otwórzmy szpitale psychiatryczne! Bo schizofrenik to nienormalny? Nie ma normalności, nie ma nienormalności! Jeśli pan Jan Kowalski nie ma nogi, to czy ten stan jest normalny? Nie, stan nieposiadania nogi jest nienormalny. Czy z perspektywy pana Jana, jego brakującej nogi jest to stan gorszy? Tak, lepiej panu Janowi żyłoby się z nogą. Ale czy ten nienormalny stan czyni go gorszym człowiekiem? Absolutnie, że nie. Ja uważam, że normalność istnieje. Chłopak i dziewczyna to normalna rodzina. I nic nie jest w stanie, przynajmniej do tej pory, przekonać mnie do tego, że tak nie jest. Mało tego, z pozycji lewej zmieniłem pozycję na prawą. Nie jest tak więc w moim przypadku, że zatwardziale i bezmyślnie bronię prawicowych, konserwatywnych dogmatów.

Często osobom, takim jak ja, zarzuca się, że uważamy homosi za gorszych ludzi. Których trzeba eksterminować jak za Hitlera. Drwią, że Jezus kocha wszystkich, no chyba, że jesteś gejem. I jedno nieprawda i drugie bzdura. Ze strony katolika, patrzę na homosia jak na osobę potrzebującą pomocy. Po prostu. Czy to modlitwy, czy wsparcia specjalisty. I tu znowu zarzut – chcecie im pomagać na siłę! Pudło. Uważam tylko, że jeśli ktoś chce pomocy, powinna być mu udzielona. Jeśli homoś jest nieszczęśliwy z tego powodu, że jest gejem lub lesbijką, powinien móc ubiegać się o pomoc u państwa. Istnieją takie kliniki, które homoseksualistów leczą. I są tacy wyleczeni, już normalni, pacjenci którzy szczęśliwi z powodu nowego życia, tworzą szczęśliwe rodziny. Jaki jednak jest problem? Tu widzę konflikt interesów między homosiami a stowarzyszeniami LGBT. Czy LGBT wspierają homosi, którzy chcą z homoseksualizmu wyjść? Absolutnie. Te środowiska szkalują takich ludzi, atakują psychologów którzy o tym mówią. Krzyczą o mowie nienawiści, o homofobii, Hitlerze i tak dalej… Jednym z przykładów, który akurat mam w mojej pamięci podręcznej, dotyczy tegorocznego memoriału poświęconemu osobie Martina Lutera Kinga w mieście Columbia. W chórze miał śpiewać Donnie McClurkin, były gej mówiący o tym, że jego homoseksualizm był przekleństwem i można go zwalczyć determinacją i modlitwą. Tamtejsze środowiska LGBT zagroziły burmistrzowi, że jeśli on wystąpi – zakłócą uroczystości protestem. Burmistrz się ugiął. Takich przykładów jest naprawdę wiele. Inny konflikt interesów widzę w paradach równości. Wszyscy ludzie, których znam (więc pewnie to i większość społeczeństwa tak sądzi, znajomych mam różnych) w gruncie rzeczy akceptuje, toleruje obecność, istnienie homosi. Nikomu nie przeszkadzają. Niech sobie żyją z kim chcą, niech sobie robią co chcą i z kim chcą. Byle u siebie w domu, nie na paradach. – słyszę zazwyczaj. Gdzie więc problem? Zaczyna się tam, gdzie to homosie (lub raczej grupy LGBT) wkraczają w sferę publiczną. Dlaczego pchają się na afisze? Obnażają się na ulicach, pożądają tak bardzo uwagi innych skupionej wokół ich seksualności? Niczym ekshibicjonista szukający w parku ofiary tak też i te parady widzę. Wydają się czerpać jakąś perwersyjną przyjemność, gdy widzą ich normalni ludzie. Ich obnażone ciała, obsceniczne, wulgarne i zwierzęce ruchy opływające wyuzdanym seksem. (Pewnie ktoś pomyśli o mnie, że jestem z drewna – nie. Wyuzdanie może być w porządku, ale w łóżku – nie na ulicy) Inny argument broniący parad jest taki, że niby mowa tam też jest i miłości. Naczelnego homosia RP – Roberta Biedronia – kojarzę jedynie z żartów, uśmieszków, podtekstów na tle seksualnym. Mówił raz z mównicy w Sejmie do jednego posła trzymając fotografię dwóch lesbijek: „Widzi pan, co to jest? To jest miłość”. „To tylko seks!” – tamten z sali odpowiedział. I temu drugiemu bardziej jestem skłonny przyznać rację. Jedyne, o czym słyszę by poseł Biedroń mówił – to seks. A skoro on tak mówi, znawca, teoretyk i praktyk – tak pewnie jest. Raz pamiętam z telewizji rozmowę posła z Januszem Korwinem-Mikke. Pan Janusz mówił wtedy, że parady traktują jedynie o seksie. Pan Biedroń dumny z siebie mówił z uśmieszkiem, że on o seksie nie wspomniał ani słowa a to pan Janusz ma rubaszne skojarzenia. Jednak od razu wyobraziłem sobie taką sytuację: jednego wieczora ulicami przechodzi marsz ludzi w mundurach Wermachtu, z flagą hitlerowskich Niemiec a następnego dnia w studio ktoś przebrany w strój oficera SS mówi z uśmieszkiem, że jak to – przecież nikt nie mówił o agresji na Polskę i zabijaniu Polaków, żydów czy Romów. To inni mają jakieś niewłaściwe skojarzenia. Co wtedy powiedziałby pan Biedroń? Przykład skrajny, ale oddaje absurd sytuacji. Jest też kwestia gejowskich klubów. Homoseksualiści bawiący się jak normalni ludzie w normalnych klubach? Nie wiem, nie byłem, nie znam się. Kilka moich koleżanek natomiast było okazyjnie w kliku takich klubach („próba” do badania mała, acz dla mnie miarodajna) i to, o czym mi opowiedziały w paru zdaniach – wystarczyło mi. Pary kopulujące prawie na parkiecie, jeśli tzw. „dark roomy” były zajęte i tak dalej. Wszechobecne wyuzdanie i „seks w powietrzu”. Zbierało mi się na wymioty. Nie wykluczając jednak istnienia homosi kierujących się uczuciami – czy typowy uczestnik parady to typowy homoś? Nie wydaje mi się. Jestem wręcz pewien, że części – jeśli nie większości – homosi to wręcz szkodzi. Zakładam istnienie homosia Tomka, który żyje z Romkiem w jednym mieszkaniu i jest im razem dobrze. Nie obnoszą się ze swoją orientacją, nie szukają poklasku. Ich życie – ich sprawa. Jednak, gdy społeczeństwo widzi rzekomo przeciętnych homoseksualistów (z całym tabunem transpłciowców, transgenderowców i innych wynalazków), na wieść o tym, że Tomek i Romek są gejami automatycznie może krzywo na nich spojrzeć. Czy to jest na rękę Tomkowi i Romkowi? Raczej nie.

Skąd więc ta rozbieżność w interesach? Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… Tak, pieniądze. Skąd mieliby je brać? A no z WHO do walki z „homofobią”, Unii Europsjekiej, w końcu z Ministerstwa ds. równego traktowania. Im więcej homofobów – tym więcej pieniędzy do walki z nimi. A na co idą te pieniądze? Plakaty, prezentacje, filmy to tylko część branż, które na tym zarabiają. LGBT to ruchy skrzywdzonych homoseksualistów, czy po prostu biznesmeni mający pod sobą naiwnych i szczerych działaczy i zwolenników (a’la Greenpeace)? Sądzę, że to drugie. Cóż uczyniliby bowiem tacy ludzie, jak aktywiści walczący z rasizmem w USA, w LGBT walczący z homofobami, czy feministki walczące z seksizmem, gdyby jutro zabrakło choćby jednego rasisty, „homofoba”, seksisty? Wszyscy ci ludzie straciliby pracę. Bo cóż innego umieją robić, jak szukać wrogów i z nimi walczyć za publiczne pieniądze? A może już dziś problem jest jedynie wyolbrzymiany po to właśnie, by było z kim walczyć? Wracając do LGBT – nie byłoby to nawet aż tak groźne gdyby nie wpływy, jakie środowiska te mają. A są coraz większe. Szykuje się głosowanie projektu ustawy, która skutecznie zamknie usta krytykom, wprowadzić ma ona karanie dyskryminacji. A co jest dyskryminacją? Wszystko to, co gejowi się nie spodoba. Wszystko to, co go urazi. 5 000 złotych grzywny za krzywe spojrzenie na geja – nierealne, absurdalne? Ręki bym sobie uciąć nie dał. I jest też kwestia polskich przedszkoli, gdzie chłopców przebiera się w damskie ciuszki i Centrum Nauki Kopernik, gdzie 12-latek (może i pedofil?) może poznać strefy erogenne innych chłopców i dziewczynek.

Chciałbym w końcu przejść do najważniejszego dzisiaj tematu – pedofilii. Jak połączyć te wątki w jeden? Otóż, wyżej pisałem o jednym z rzekomych argumentów za normalnością homoseksualizmu. O miłości. Miłość miałaby być tym argumentem za uznaniem związków homosi za normalne, nadanie homoseksualizmowi miana preferencji, orientacji, nadawania przywilejów i obrony tej mniejszości – jak w WHO. Jeśli więc to miłość jest kluczowym elementem, to jeśli pokochałbym – żywotnie i szczerze – roślinę doniczkową, to dlaczego niby moja miłość do rośliny miałaby być gorsza? Gorsza od miłości heteroseksualistów, homoseksualistów czy też biseksualistów? Poczułbym się dyskryminowany. Tak samo miłość do taboretu, manekina, z którym jadłbym posiłki, spał, oglądał filmy i miał może jakieś kontakty seksualne. Miłość to miłość – podlega tylko naszej własnej ocenie. Zmierzam tu do konkluzji takiej, że uznanie jednego wyjątku za normę (homoseksualizmu) otwiera szerokie bramy wszelkich innych wyjątków. Począwszy przez niewinne z powodu związki partnerskie, śluby homoseksualistów (a jeśli tak to i transgenderów i innych) po adopcję dzieci – jestem pewien, że taki dla przykładu poseł Biedroń dobrze wie, że zmierza do legalizacji adopcji dzieci przez homoseksualistów, a Pani Grodzka (z trudem mi to przez gardło przechodzi, ponieważ według mnie jeśli koń pomaluje się w paski nie stanie się zebrą) do uznania przez prawo całej gamy płci – lecz na mowę o tym jest za wcześnie. Mówiąc o tym wszystkim dziś z rana mojej serdecznej współlokatorce (którą z tego miejsca pozdrawiam), powiedziałem jej, że takie uznawanie wyjątków skończy się na małżeństwach z taboretami i legalną pedofilią – wszak to też, tfu, „uczucie”. Zasiadam do komputera, patrzę a tu… Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne uznało pedofilię za preferencję. Oczywiście to nie dla mnie taka nowina, wiedziałem wcześniej o takich pomysłach, r*chach, organizacjach wspierających te obrzydliwe idee. Jednak słowo staje się faktem, hipotezy odnajdują (niestety) odzwierciedlenie w życiu. Czy ta zmiana z „zaburzenia” na „preferencję” jest groźna? Cóż, pedofile (i cała granda dziwolągów) idą ścieżką przetartą przez homoseksualistów. To zdaje się być tylko kwestią czasu, aż zaczną domagać się akceptacji, depenalizacji seksu z dziećmi, praw, przywilejów, ślubów (ale z kim?), adopcji dzieci…

Pocieszył mnie kolega. Powiedział, że jeśli Bóg chce komuś zaszkodzić, odbiera mu pierw rozum. Może środowiska LGBT poczuły się zbyt pewnie i zbyt szybko wyszły do świata z pomysłem akceptacji pedofilii? Może to ten przypadek gdy żaba nie gotuje się powoli, a wyskakuje z wrzątku? Może „międzynarodowa społeczność” się obudzi i powie Stop – Stop środowiskom LGBT, natomiast Tak dla miłosierdzia wobec homoseksualistów i ewentualnej pomocy dla nich?

źródło
blog autorskiblog autora

Maar

2013-11-06, 08:06
Pedofile już mają śluby. Wystarczy spojrzeć na kraje arabskie gdzie co chwilę słyszy się o 10 latce rodzącej dzieci.

TRQPL

2013-11-06, 08:44
Fajny felieton bez zbędnego srania żarem. piwko

Marxe napisał/a:

k***a,trzeba będzie zbierać kase i sp***alać stąd bo powoli robi się tu druga sodoma i gomora


Obrazek



ok tylko dokąd ? chyba Rosja lub Chiny

joystik1337

2013-11-06, 09:01
Widać, do czego doprowadziła lewica. Nie wiem, jak bardzo sp***olony umysł trzeba mieć, żeby popierać taką ideologię. Jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie zawiązać jakąś skrytobójczą organizację, która postawi wszystko do pionu.

Ptoon

2013-11-06, 09:26
Wszyscy homoseksualiści, z którymi miałem okazje gadać to ludzie w 100% zakręceni w okół własnej dupy(dosłownie i w przenośni). Oni są tak zaaferowani seksem, że na nic innego w życiu nie starcza im czasu. Dla mnie człowiek, który buduje swoją osobowość poprzez swoją seksualność jest podczłowiekiem i nie różni się wiele od zwierząt, których motorem napędowym jest rozmnażanie/seks. Dotyczy to głupich lasek co dają dupy wszystkim dookoła, gości którzy ''he he zar*chali to, zar*chali tamto'' i przede wszystkim pedałów, którzy całe swoje życie ustawiają pod to, że lubią mieć bolca w dupie. Seks powinien być jedną z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka, ale jeżeli człowiek nie ma w życiu nic ważniejszego niż seks to jest nic nie wart.

Jack Daniel's

2013-11-06, 09:28
Pedofilia to kler. Geje się chociaż nie rozmnażają, bo to biologicznie niemożliwe, żeby od walenia w dupę faceta przez faceta zajść w ciążę.
@Maar, no i dlatego zamiast ganiać pedałów i lewaków po kraju trzeba wypie**olić stąd ciapatych.

MCMerci

2013-11-06, 09:49
Zasłużyłeś na kratę zimnego piwa.

CatBurger

2013-11-06, 09:59
Nic mnie tak nie irytuje jak wsadzanie homoseksualistów i pedofilów do jednego wora....
Kiedy zrozumiecie, że w przypadku homo mamy do czynienia z DOBROWOLNYM wyborem i żadna ze stron nie jest pokrzywdzona, natomiast w przypadku pedofilów mamy przypadek wręcz odwrotny ??
I co ma piernik do wiatraka??

Czy związki partnerskie są potrzebne?
Tak!
Dlaczego?
Ponieważ, są osoby, które niezależnie od orientacji mają poczucie,że ten "głupi"papierek powoduję, że związek wskakuję na zupełnie inny poziom.
Proponuję autorowi powiedzieć swojej dziewczynie,żonie, chłopakowi - że nie chcę brać ślubu to jestem pewien na 99% ze pozostanie mu rączka.

Czy związki homoseksualne są spragnione adopcji ?
95% homo jakich poznałem nawet nie chcą słyszeć słowa "dziecko"...

Czy rodzice homo są gorsi od hetero?
Zanim zaczniemy cokolwiek oceniać, to zacznijmy od tego , ze takich rodziców jest baaardzo mało - natomiast postawmy sobie pytanie, czy rodzice hetero są tacy idealni ? Mama Madzi, głodzenie, wyrzucanie niemowląt do śmietnika, upijanie się w czasie ciąży, wpadki 13 latek, rodziny patologiczne....
Ale dla nas to jest norma, prawda? Codziennie słyszy się w mediach, ze kolejne dziecko ucierpiało przez nieodpowiedzialnego rodzica... ale kogo to rusza, skoro to codzienna norma...
Lepiej zrobic z igły widły bo jakiś gej powiedział, że chce mieć dziecko.

wrobel242424

2013-11-06, 10:02
nie ów tylko owego, do k***y nędzy!!!

croyna

2013-11-06, 10:06
CatBurger napisał/a:

Nic mnie tak nie irytuje jak wsadzanie homoseksualistów i pedofilów do jednego wora....
Kiedy zrozumiecie, że w przypadku homo mamy do czynienia z DOBROWOLNYM wyborem i żadna ze stron nie jest pokrzywdzona, natomiast w przypadku pedofilów mamy przypadek wręcz odwrotny ??
I co ma piernik do wiatraka??

Czy związki partnerskie są potrzebne?
Tak!
Dlaczego?
Ponieważ, są osoby, które niezależnie od orientacji mają poczucie,że ten "głupi"papierek powoduję, że związek wskakuję na zupełnie inny poziom.
Proponuję autorowi powiedzieć swojej dziewczynie,żonie, chłopakowi - że nie chcę brać ślubu to jestem pewien na 99% ze pozostanie mu rączka.

Czy związki homoseksualne są spragnione adopcji ?
95% homo jakich poznałem nawet nie chcą słyszeć słowa "dziecko"...

Czy rodzice homo są gorsi od hetero?
Zanim zaczniemy cokolwiek oceniać, to zacznijmy od tego , ze takich rodziców jest baaardzo mało - natomiast postawmy sobie pytanie, czy rodzice hetero są tacy idealni ? Mama Madzi, głodzenie, wyrzucanie niemowląt do śmietnika, upijanie się w czasie ciąży, wpadki 13 latek, rodziny patologiczne....
Ale dla nas to jest norma, prawda? Codziennie słyszy się w mediach, ze kolejne dziecko ucierpiało przez nieodpowiedzialnego rodzica... ale kogo to rusza, skoro to codzienna norma...
Lepiej zrobic z igły widły bo jakiś gej powiedział, że chce mieć dziecko.



proponuję ochłonąć, przewinąć do góry i przeczytać (a najlepiej ze zrozumieniem).

sidian

2013-11-06, 10:16
croyna napisał/a:

I oto stało się. Jeden z argumentów przeciwko związkom partnerskim, jakoby pierwszemu krokowi do homo-małżeństw i adopcji dzieci – wytaczany przez rzekomych radykałów, faszystów i ortodoksyjnych, zacofanych katolików – znajduje odzwierciedlenie w prozie życia. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne uznało pedofilię jako preferencję a nie, jak dotychczas, zaburzenie. Kiedy usłyszymy: „Nie akceptujesz pedofilii? Lecz się!”?



Ja pie**olę, ja pie**olę, ja pie**olę, jacy wy jesteście tępi. Pedofilia nie jest zakazana dlatego, że jest dewiacją. Włączcie mózgownice k***a mać. Pedofilia jest zakazana dlatego, że jest w niej element krzywdy i wykorzystywania. Nie zauważyliście, że wykorzystywanie jest zakazane w wielu formach? Wykorzystywanie stosunku podległości zawodowej, trudnej sytuacji materialnej itp. Dziecko nie może i nigdy nie będzie mogło podjąć decyzji, bo nie ma zdolności do czynności prawnej, czyli oświadczeń woli. Pedofilia jest zakazana, bo ogranicza wolność jednej ze stron.

Tak, pedofilia jest orientacją seksualną, bo na to wskazują badania. Są ludzie, których w ogóle nie pociągają osoby dorosłe (tzw. fixed pedophiles) i są tacy, którzy np. czują pociąg homoseksualny do dzieci i heteroseksualny do dorosłych. Dlatego i tylko dlatego debatuje się nad uznaniem pedofilii za pełnoprawną preferencję seksualną, podobnie jak BDSM. Są ludzie, których pociąga tylko ból, a są tacy, co lecą też na laski normalnie. Kminicie? Czego tu można nie skumać?

Dalej, przestańcie k***a rzucać notarialnym gównem, bo toniemy już w głupocie. NIE, NIE MOŻNA NOTARIALNIE ZAŁATWIĆ SPRAW ZAMIAST MAŁŻEŃŚTWA. Gdyby tak było, to większość ludzi wybierałaby tę drogę. Nie można zmniejszyć opodatkowania spadku i nie, nie można dziedziczyć ustawowo. Wiesz, co się dzieje, jeśli jeden z homoseksualnej pary umiera i rodzina podważy testament? Drugi zostaje z NICZYM. Traci cały majątek, który wspólnie budowali. Wiesz, że jeśli kupili mieszkanie na spółkę i całe życie w nim mieszkali, to nie przysługuje im zwolnienie z podatku od spadku i muszą zapłacić najwyższą stawkę? Wiesz, że nie w każdym szpitalu honorują oświadczenia, nawet notarialne? Czy para ma załatwiać sobie takie oświadczenie w każdym kraju na świecie, w każdym języku?

Związki partnerskie miały być rozwiązywane oświadczeniem woli, bez udziału sądu. k***a, ilu rzeczy można nie wiedzieć? I się wymądrzać? No k***a ilu?

Homoseksualizm nie jest chorobą w wyniku głosowania? Wszystko, co masz, jest wynikiem głosowania. Wolność osobista, prawo do posiadania majątku, prawo do głosowania, prawo do czynności prawnych, prawo do ŻYCIA. Rozumiesz? Wynik głosowania jest wynikiem prowadzonych badań, które wskazywały na to, że homoseksualizm jest nie chorobą. Proste?

Homo sapiens istnieje od 100.000 lat. Czy naprawdę myślisz, że natura nie wyeliminowałaby osób homoseksualnych (w końcu nie mają szans na "naturalne" potomstwo) w drodze ewolucji? Najwyraźniej jest w tym coś potrzebnego. Podobnie jak kobiecy orgazm. Naukowcy przez dekady byli zdania, że to miły dodatek, ale wyszło szydło z worka i okazało się, że pomaga w zapłodnieniu.

Normy nie istnieją? Według kogo? Widzisz różnicę między nienormalnością a dysfunkcyjnością? W szpitalach zamyka się osoby dysfunkcyjne i niebezpieczne a nie nienormalne. PROSTE?

Resztę przeczytam potem, nie mam tyle czasu w pracy.

W skrócie: pie**olisz jak potłuczony.

~Vladimir

2013-11-06, 10:31
Patrząc na to co się dzieje, niedługo zostaną zalegalizowane związki dorosłych i nieletnich...

Option

2013-11-06, 10:58
sidian napisał/a:



Ja pie**olę, ja pie**olę, ja pie**olę, jacy wy jesteście tępi. Pedofilia nie jest zakazana dlatego, że jest dewiacją. Włączcie mózgownice k***a mać. Pedofilia jest zakazana dlatego, że jest w niej element krzywdy i wykorzystywania. Nie zauważyliście, że wykorzystywanie jest zakazane w wielu formach? Wykorzystywanie stosunku podległości zawodowej, trudnej sytuacji materialnej itp. Dziecko nie może i nigdy nie będzie mogło podjąć decyzji, bo nie ma zdolności do czynności prawnej, czyli oświadczeń woli. Pedofilia jest zakazana, bo ogranicza wolność jednej ze stron.

Tak, pedofilia jest orientacją seksualną, bo na to wskazują badania. Są ludzie, których w ogóle nie pociągają osoby dorosłe (tzw. fixed pedophiles) i są tacy, którzy np. czują pociąg homoseksualny do dzieci i heteroseksualny do dorosłych. Dlatego i tylko dlatego debatuje się nad uznaniem pedofilii za pełnoprawną preferencję seksualną, podobnie jak BDSM. Są ludzie, których pociąga tylko ból, a są tacy, co lecą też na laski normalnie. Kminicie? Czego tu można nie skumać?

Dalej, przestańcie k***a rzucać notarialnym gównem, bo toniemy już w głupocie. NIE, NIE MOŻNA NOTARIALNIE ZAŁATWIĆ SPRAW ZAMIAST MAŁŻEŃŚTWA. Gdyby tak było, to większość ludzi wybierałaby tę drogę. Nie można zmniejszyć opodatkowania spadku i nie, nie można dziedziczyć ustawowo. Wiesz, co się dzieje, jeśli jeden z homoseksualnej pary umiera i rodzina podważy testament? Drugi zostaje z NICZYM. Traci cały majątek, który wspólnie budowali. Wiesz, że jeśli kupili mieszkanie na spółkę i całe życie w nim mieszkali, to nie przysługuje im zwolnienie z podatku od spadku i muszą zapłacić najwyższą stawkę? Wiesz, że nie w każdym szpitalu honorują oświadczenia, nawet notarialne? Czy para ma załatwiać sobie takie oświadczenie w każdym kraju na świecie, w każdym języku?

Związki partnerskie miały być rozwiązywane oświadczeniem woli, bez udziału sądu. k***a, ilu rzeczy można nie wiedzieć? I się wymądrzać? No k***a ilu?

Homoseksualizm nie jest chorobą w wyniku głosowania? Wszystko, co masz, jest wynikiem głosowania. Wolność osobista, prawo do posiadania majątku, prawo do głosowania, prawo do czynności prawnych, prawo do ŻYCIA. Rozumiesz? Wynik głosowania jest wynikiem prowadzonych badań, które wskazywały na to, że homoseksualizm jest nie chorobą. Proste?

Homo sapiens istnieje od 100.000 lat. Czy naprawdę myślisz, że natura nie wyeliminowałaby osób homoseksualnych (w końcu nie mają szans na "naturalne" potomstwo) w drodze ewolucji? Najwyraźniej jest w tym coś potrzebnego. Podobnie jak kobiecy orgazm. Naukowcy przez dekady byli zdania, że to miły dodatek, ale wyszło szydło z worka i okazało się, że pomaga w zapłodnieniu.

Normy nie istnieją? Według kogo? Widzisz różnicę między nienormalnością a dysfunkcyjnością? W szpitalach zamyka się osoby dysfunkcyjne i niebezpieczne a nie nienormalne. PROSTE?

Resztę przeczytam potem, nie mam tyle czasu w pracy.

W skrócie: pie**olisz jak potłuczony.



Ej no przestań, chłopak jest po socjologi albo innym humanie i przeczytał dużo dużo dużo książek i wie wszystko o wszystkim. Weź sie za książki, a nie jakieś tam fakty wyciągasz.













Vlad_Tepes napisał/a:

Patrząc na to co się dzieje, niedługo zostaną zalegalizowane związki dorosłych i nieletnich...



Tak, a zaraz po nich ustawią sie panowie z ch*jami w rurach wydechowych. Czy naprawde ktoś jest tak poj***ny żeby myśleć że takie coś by przeszło ? Czy tylko tak stękacie jak stare baby ?

sidian

2013-11-06, 11:09
OK, to może odpowiem po kolei, stek bzdur po steku.

croyna napisał/a:

A cóż za problem spisać odpowiednie oświadczenie o informowaniu w razie wypadku? Podobnie jak w zakładzie pracy, gdzie także wskazujemy taką osobę – niekoniecznie z rodziny. Po cóż w takim razie tworzyć związek partnerski? Jeśli dwie osoby są razem, załóżmy, 10 lat i jedna umiera, to druga nic nie otrzyma w spadku. Pierwsza rzecz – testamenty. Z drugiej strony, jeśli ktoś nie jest gotów, nie dojrzał do zawarcia związku małżeńskiego, to czy wystarczająco dojrzały, by przekazywać cały dobytek (być może tylko chwilowym) partnerce, partnerowi?



Jak pisałem powyżej: pozostaje problem podważenia testamentu i podatku od spadku, nagłej śmierci (i braku testamentu).

croyna napisał/a:

[...]Tutaj moje dwa pytania. Nikt nie umie przepowiadać przyszłości i być pewnym tego, ze z tą osobą będzie w związku za np. 5 lat. Ale skoro założyć, że się nie uda lub to (rozstanie) jest na tyle możliwe, by myśleć o tym na samym początku – to po co się z taką osobą wiązać? Różnica też jest taka między „kiedyś” a „dziś”, że „dawniej się zepsute rzeczy naprawiało, dziś się wyrzuca i kupuje nowe”, jak to ktoś kiedyś powiedział.



Dlatego, że inteligentny człowiek liczy na najlepsze, ale przygotowuje się na najgorsze. Rozpad związku może nie być twoją winą i może się zdarzyć pomimo twoich najlepszych chęci. Laska zakocha się w innym, zdradzi Cię, coś Ci się stanie i Cię zostawi. Jest tysiąc możliwości.

croyna napisał/a:

Drugie pytanie: skąd pewność, znając ślamazarność polskich sądów, że rozwiązanie związku partnerskiego będzie łatwe, szybkie i przyjemne?



Bo będzie rozwiązywane umową a nie w sądzie.

croyna napisał/a:

Powszechnie wiadomo, że jeśli ktoś odwołuje się do zasad katolickich, do katechizmu (niekoniecznie w kontekście Boga a relacji tylko między dwojgiem ludźmi) z definicji nie ma racji i jest nawiedzony.



Bo z reguły miesza do tego znacznie więcej niż katechizm, a z fundamentalistami się nie dyskutuje. Oni nie rozumieją argumentów, nie ma co marnować śliny.

croyna napisał/a:

Homoseksualizm niegdyś znajdował się na liście chorób WHO. Dlaczego został skreślony? W drodze głosowania. Z jednej strony stołu naukowcy z opinią taką, że homoseksualizm to zaburzenie, po drugiej stronie tacy, że to normalność. Czy wynik głosowania kreuje rzeczywistość? Nie.



Tak, wynik głosowania kreuje rzeczywistość w wielu aspektach. Sam nie rozumiesz tego, co piszesz. Wynik głosowania w wyborach powszechnych przekłada się na wybór władzy, a władza kreuje rzeczywistość. W tym przypadku masz co innego na myśli, chodzi Ci o kreowanie prawdy obiektywnej za pomocą głosowania. Napisałem już wcześniej, że głosowanie nie wzięło się z dupy, tylko było wynikiem obszernych badań, które wskazywały, że homoseksualizm nie stanowi jednostki chorobowej.

croyna napisał/a:

Patrząc na nasz gatunek ze strony boskiego stworzenia czy też ewolucji wydaje się być normalnym heteroseksualizm.



I właśnie dlatego nie rozmawia się z ludźmi przytaczającymi katechizm. Jakiego boskiego stworzenia? Robisz rozprawkę naukową i wpieprzasz do niej bzdury o boskim stworzeniu? Że ziemia ma 6 tysięcy lat, czy może troszkę mniej skrajną wersję?

croyna napisał/a:

Będąc jednak konsekwentnym, wymienię kilka innych zachowań, które występują u zwierząt i w skrajnych przypadkach gdzieś się wśród ludzi wydarzyły. Ze szkoły podstawowej pamiętam, że samice jeży zjadają swoje potomstwo (w pewnych sytuacjach). Z kolei telewizji, książek i internetu wiem, że modliszki zjadają partnerów po kopulacji. Pani delfinowa jest zapładniana przez wszystkich panów delfinów ze stada, wtedy żaden pan delfin nie wie, czyje delfiniątko jest jego, więc opiekuje się każdym młodym tak samo. Lwy, zanim posiądą lwicę, zabijają jej wszystkie małe lwiątka z poprzedniego lwa. Czy na pewno powinniśmy nie tyle naśladować zwierzęta, co usprawiedliwiać postępowanie ludzi tym, że zwierzęta też tak robią? No nie sądzę.



Odwracasz argument wbrew podstawowym prawom logiki. Fakt, że w zwierzętach (głównie stadnych, prawie same takie wymieniłeś) występują zachowania odmienne od naszych nie oznacza, że inne, podobne, nie mogą występować, czy być podstawą wyciągania wniosków. Ten argument działa tylko w drugą stronę. Twój argument ma wzór logiczny: jeśli a1 != a2, to jeśli b1 = b2, to żadne implikacje z tego drugiego nie są znaczące. Prawdziwy jest argument, że jeśli b1 = b2, to jeśli a1 != a2, to implikacje wynikające z b1 = b2 nie przekładają się na a2.

croyna napisał/a:

Wiele osób ostro reaguje gdy ktoś nazwie cokolwiek „normalnością”, „normą”. Bo norma nie istnieje, to tylko umowne stwierdzenie, a zrelatywizować można wszystko! nienormalność niby gorsza? Ano nie gorsza. Po prostu nienormalna. Odstępująca od normy. Jeśli norma nie istnieje, nie ma ludzi nie-normalnych (nie w potocznym, negatywnym znaczeniu), to w takim razie otwórzmy szpitale psychiatryczne! Bo schizofrenik to nienormalny?



Jak wspomniałem powyżej, schizofrenik jest dysfunkcyjny i niebezpieczny. Dlatego jest w szpitalu. Nienormalność nie ma tu nic do rzeczy.

croyna napisał/a:

Ja uważam, że normalność istnieje. Chłopak i dziewczyna to normalna rodzina. I nic nie jest w stanie, przynajmniej do tej pory, przekonać mnie do tego, że tak nie jest. Mało tego, z pozycji lewej zmieniłem pozycję na prawą. Nie jest tak więc w moim przypadku, że zatwardziale i bezmyślnie bronię prawicowych, konserwatywnych dogmatów.



Katechizm, znowu. "Nic nie jest mnie w stanie przekonać", typowa postawa osoby wierzącej. Naukowca zawsze przekonają dowody. Twój "normalny" model jest bardzo młody i funkcjonuje tylko w niektórych krajach. Islam zawsze miał rodzinę złożoną wyłącznie z kobiet (mężczyźni nie zajmowali się wychowywaniem dzieci aż do późnego wieku), kultury południowoafrykańskie oddają dzieci kobietom (niekoniecznie matkom) na wychowanie. Aborygeni nie znają koncepcji rodziny. Indianie rozumowali ideami plemienia i rodziny totemicznej (urodzonych pod tym samym totemem), a nie rodziny biologicznej. Jesteś zwyczajnie ograniczony i masz małą wiedzę na temat tego, jak kształtują się rodziny w różnych kulturach. Masz również czelność twierdzić, że twój model jest jedynym słusznym, jednocześnie implikując, że np. każdy Aborygen jest nienormalny.

croyna napisał/a:

Często osobom, takim jak ja, zarzuca się, że uważamy homosi za gorszych ludzi. Których trzeba eksterminować jak za Hitlera. Drwią, że Jezus kocha wszystkich, no chyba, że jesteś gejem. I jedno nieprawda i drugie bzdura. Ze strony katolika, patrzę na homosia jak na osobę potrzebującą pomocy.



Znów katechizm. Widzisz, dlatego trudno jest rozmawiać z katolikami, bo wasze wierzenia to nic więcej, tylko wierzenia. Żadne naukowe badania ludzi mądrzejszych od was nie przekonać, że jest inaczej, niż wam się wydaje. Patrz na homosia jak chcesz, ale nie narzucaj się ze swoją pomocą, bo wtedy ograniczasz jego wolność. Ja patrzę w ten sam sposób na katolików.

croyna napisał/a:

Po prostu. Czy to modlitwy, czy wsparcia specjalisty. I tu znowu zarzut – chcecie im pomagać na siłę! Pudło. Uważam tylko, że jeśli ktoś chce pomocy, powinna być mu udzielona. Jeśli homoś jest nieszczęśliwy z tego powodu, że jest gejem lub lesbijką, powinien móc ubiegać się o pomoc u państwa. Istnieją takie kliniki, które homoseksualistów leczą.



Wskaż mi jedną. I kolejni na garnuszek publiczny. Wszelkie rzetelne badania (nie mówię o idiotach pokroju dr. Camerona) wskazują, że homoseksualizm jest nieuleczalny. W pewnych etapach rozwoju wiele osób heteroseksualnych ma wahnięcia w stronę homoseksualną i niepewność własnej orientacji. W takich wypadkach pomoc specjalisty się przyda, ale homoseksualiście nie da się "pomóc". Można mu pomóc zaakceptować własną orientację. To tak jakby leczyć zespół downa.

croyna napisał/a:

I są tacy wyleczeni, już normalni, pacjenci którzy szczęśliwi z powodu nowego życia, tworzą szczęśliwe rodziny. Jaki jednak jest problem? Tu widzę konflikt interesów między homosiami a stowarzyszeniami LGBT. Czy LGBT wspierają homosi, którzy chcą z homoseksualizmu wyjść?



Znów, wskaż mi takie rodziny, wyniki badań nad nimi albo cokolwiek w tym stylu.

croyna napisał/a:

Absolutnie. Te środowiska szkalują takich ludzi, atakują psychologów którzy o tym mówią. Krzyczą o mowie nienawiści, o homofobii, Hitlerze i tak dalej…



Na kogo ci psychologowie tak wjeżdżają? Podaj nazwiska. Jeśli rzucisz mi w twarz Cameronem, to chyba Cię opluję. Przeczytaj JEDNĄ pracę tego gościa, JEDNO badanie i sam wyciągnij wnioski. Ja czytałem.

croyna napisał/a:

Jednym z przykładów, który akurat mam w mojej pamięci podręcznej, dotyczy tegorocznego memoriału poświęconemu osobie Martina Lutera Kinga w mieście Columbia. W chórze miał śpiewać Donnie McClurkin, były gej mówiący o tym, że jego homoseksualizm był przekleństwem i można go zwalczyć determinacją i modlitwą. Tamtejsze środowiska LGBT zagroziły burmistrzowi, że jeśli on wystąpi – zakłócą uroczystości protestem. Burmistrz się ugiął.



Podobnie było z katolikami na wielu koncertach, np. Dody. Takich przykładów jest naprawdę wiele.

croyna napisał/a:

Wszyscy ludzie, których znam (więc pewnie to i większość społeczeństwa tak sądzi, znajomych mam różnych) w gruncie rzeczy akceptuje, toleruje obecność, istnienie homosi. Nikomu nie przeszkadzają. Niech sobie żyją z kim chcą, niech sobie robią co chcą i z kim chcą. Byle u siebie w domu, nie na paradach. – słyszę zazwyczaj.



Wszyscy ludzie, których znam (więc pewnie to i większość społeczeńśtwa tak sądzi, znajomych mam różnych) - bullshit numer jeden, NIE, tak wcale nie jest. Gdybyś liznął cokolwiek z tematu statystyki, to sam byś wyśmiał to zdanie. w gruncie rzeczy akceptuje, toleruje obecność, istnienie katolików. Nikomu nie przeszkadzają. Niech sobie żyją z kim chcą, niech sobie robią, co chcą i z kim chcą. Byle u siebie w domu, nie na paradach. - słyszę zazwyczaj.

Proszę. Katolicy mają sto razy więcej parad niż homosie. Jakieś pielgrzymki, targanie ikon, drogi krzyżowe i w ch*j innych, publicznych przemarszy, które mnie niemiłosiernie irytują. I co? Zamkniecie się w domach, katolicy?

croyna napisał/a:

Gdzie więc problem? Zaczyna się tam, gdzie to homosie (lub raczej grupy LGBT) wkraczają w sferę publiczną. Dlaczego pchają się na afisze? Obnażają się na ulicach, pożądają tak bardzo uwagi innych skupionej wokół ich seksualności?



Większy problem w tym zakresie jest z kościołem i katolikami, którzy w sferę publiczną wpie**alają się z butami od przeszło dwudziestu lat. Na których, wbrew mojej woli, muszę płacić podatki.

croyna napisał/a:

Jest też kwestia gejowskich klubów. Homoseksualiści bawiący się jak normalni ludzie w normalnych klubach? Nie wiem, nie byłem, nie znam się. Kilka moich koleżanek natomiast było okazyjnie w kliku takich klubach („próba” do badania mała, acz dla mnie miarodajna) i to, o czym mi opowiedziały w paru zdaniach – wystarczyło mi. Pary kopulujące prawie na parkiecie, jeśli tzw. „dark roomy” były zajęte i tak dalej. Wszechobecne wyuzdanie i „seks w powietrzu”. Zbierało mi się na wymioty.



Jeśli od seksu zbiera Ci się na wymioty, to właśnie tu leży problem, a nie w lesbijkach. Poza tym w dupie byłeś, gówno widziałeś. W "normalnych" dyskotekach jest to samo, pary tak samo kopulują.

croyna napisał/a:

Skąd więc ta rozbieżność w interesach? Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… Tak, pieniądze. Skąd mieliby je brać? A no z WHO do walki z „homofobią”, Unii Europsjekiej, w końcu z Ministerstwa ds. równego traktowania. Im więcej homofobów – tym więcej pieniędzy do walki z nimi. A na co idą te pieniądze? Plakaty, prezentacje, filmy to tylko część branż, które na tym zarabiają. LGBT to ruchy skrzywdzonych homoseksualistów, czy po prostu biznesmeni mający pod sobą naiwnych i szczerych działaczy i zwolenników (a’la Greenpeace)? Sądzę, że to drugie. Cóż uczyniliby bowiem tacy ludzie, jak aktywiści walczący z rasizmem w USA, w LGBT walczący z homofobami, czy feministki walczące z seksizmem, gdyby jutro zabrakło choćby jednego rasisty, „homofoba”, seksisty? Wszyscy ci ludzie straciliby pracę.



Ojej, a co z narkotykami? Myślisz, że są zabronione, bo szkodzą zdrowiu? Bardziej niż cukier i tłuszcz? Nie sądzę. Są zakazane, bo tego chce mafia, która opłaca sobie polityków. A wy, katolickie lemingi, dalej popieracie ten zakaz, bo ksiądz z ambony pieje, że wódka i szlugi są ok, ale marihuanen już koszmarnie złe.

croyna napisał/a:

Bo cóż innego umieją robić, jak szukać wrogów i z nimi walczyć za publiczne pieniądze? A może już dziś problem jest jedynie wyolbrzymiany po to właśnie, by było z kim walczyć?



W Polsce nie ma metody legalizacji związku homoseksualnego. Nie ma z czym walczyć? Jest o co walczyć. Swoją drogą ja z moją kobietą sam bym z takiego partnerskiego związku skorzystał. Tak na marginesie.

croyna napisał/a:

Wracając do LGBT – nie byłoby to nawet aż tak groźne gdyby nie wpływy, jakie środowiska te mają. A są coraz większe. Szykuje się głosowanie projektu ustawy, która skutecznie zamknie usta krytykom, wprowadzić ma ona karanie dyskryminacji. A co jest dyskryminacją? Wszystko to, co gejowi się nie spodoba. Wszystko to, co go urazi. 5 000 złotych grzywny za krzywe spojrzenie na geja – nierealne, absurdalne? Ręki bym sobie uciąć nie dał. I jest też kwestia polskich przedszkoli, gdzie chłopców przebiera się w damskie ciuszki i Centrum Nauki Kopernik, gdzie 12-latek (może i pedofil?) może poznać strefy erogenne innych chłopców i dziewczynek.



Wyobraź sobie, że pedofil w dupie ma strefy erogenne chłopców i dziewczynek. Jego interesują jego własne strefy erogenne. pie**olenie katoli o wystawie w CNK jest po prostu żenujące. Żaden z nich jej nawet nie widział i nie widział całości ekspozycji. Przyj***li się do jednej tabliczki w gruncie rzeczy nie wiadomo o co i cisną.

croyna napisał/a:

Chciałbym w końcu przejść do najważniejszego dzisiaj tematu – pedofilii. Jak połączyć te wątki w jeden? Otóż, wyżej pisałem o jednym z rzekomych argumentów za normalnością homoseksualizmu. O miłości. Miłość miałaby być tym argumentem za uznaniem związków homosi za normalne, nadanie homoseksualizmowi miana preferencji, orientacji, nadawania przywilejów i obrony tej mniejszości – jak w WHO. Jeśli więc to miłość jest kluczowym elementem, to jeśli pokochałbym – żywotnie i szczerze – roślinę doniczkową, to dlaczego niby moja miłość do rośliny miałaby być gorsza? Gorsza od miłości heteroseksualistów, homoseksualistów czy też biseksualistów? Poczułbym się dyskryminowany. Tak samo miłość do taboretu, manekina, z którym jadłbym posiłki, spał, oglądał filmy i miał może jakieś kontakty seksualne. Miłość to miłość – podlega tylko naszej własnej ocenie. Zmierzam tu do konkluzji takiej, że uznanie jednego wyjątku za normę (homoseksualizmu) otwiera szerokie bramy wszelkich innych wyjątków.



Ojej, faktycznie! Jaki ty jesteś tępy, to mnie aż ręce świerzbią. W takim razie gwałt też będzie legalny, bo ja się zakochałem w tej lasce, co ją najpierw rozpukałem w tyłek a potem poderżnąłem jej gardło! Miłość niczego nie usprawiedliwia, potrzebna jest zboda OBU STRON.

croyna napisał/a:

Począwszy przez niewinne z powodu związki partnerskie, śluby homoseksualistów (a jeśli tak to i transgenderów i innych) po adopcję dzieci – jestem pewien, że taki dla przykładu poseł Biedroń dobrze wie, że zmierza do legalizacji adopcji dzieci przez homoseksualistów, a Pani Grodzka (z trudem mi to przez gardło przechodzi, ponieważ według mnie jeśli koń pomaluje się w paski nie stanie się zebrą) do uznania przez prawo całej gamy płci – lecz na mowę o tym jest za wcześnie.



Powiedz mi, na jaki ch*j homosiom adopcja dzieci? Laski strzelą sobie dzieciaka z wybranym kolesiem (kto nie chciałby zaliczyć dwóch lasek na raz?), a geje mogą sobie znaleźć surogatkę. Jeśli już MUSISZ adoptować, to możesz jako singiel wystąpić. No problem.

croyna napisał/a:

Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne uznało pedofilię za preferencję. Oczywiście to nie dla mnie taka nowina, wiedziałem wcześniej o takich pomysłach, r*chach, organizacjach wspierających te obrzydliwe idee. Jednak słowo staje się faktem, hipotezy odnajdują (niestety) odzwierciedlenie w życiu. Czy ta zmiana z „zaburzenia” na „preferencję” jest groźna? Cóż, pedofile (i cała granda dziwolągów) idą ścieżką przetartą przez homoseksualistów.



Odpisałem powyżej.

croyna napisał/a:

To zdaje się być tylko kwestią czasu, aż zaczną domagać się akceptacji, depenalizacji seksu z dziećmi, praw, przywilejów, ślubów (ale z kim?), adopcji dzieci…



Poj***ny jesteś.

croyna napisał/a:

Pocieszył mnie kolega. Powiedział, że jeśli Bóg chce komuś zaszkodzić, odbiera mu pierw rozum. Może środowiska LGBT poczuły się zbyt pewnie i zbyt szybko wyszły do świata z pomysłem akceptacji pedofilii? Może to ten przypadek gdy żaba nie gotuje się powoli, a wyskakuje z wrzątku? Może „międzynarodowa społeczność” się obudzi i powie Stop – Stop środowiskom LGBT, natomiast Tak dla miłosierdzia wobec homoseksualistów i ewentualnej pomocy dla nich?



Katechizm po raz... czwarty? Piąty? Bóg gówno daje, bo boga nie ma. Tyle z resztą twojego "naukowego" wywodu.

bl...........ed

2013-11-06, 11:34
Króciutko - tak dla związków partnerskich, nie dla promowania dewiacji i choroby (pedofilii) i nie dla nachalnych, promujących promiskuityzm i nieodpowiedzialne zachowania środowisk LGBT.

Uzasadnienie - związki partnerskie to nie tylko gejowsko-lezbijskie oazy rozpusty i źródło dewiacji (bo tak może się zdarzyć i w tradycyjnym modelu, gdzie sfera seksualności jest zaburzona)*, ale też, albo i przede wszystkim jeśli chodzi o Polskę, konkubinaty, które często gęsto przybierają formę funkcjonalnej rodziny, w której rodzice nie rejestrują swojego związku (bo nie chcą albo bo nie mogą). Przykład z życia - pomagałem znajomemu przy sprawie odszkodowawczej, kolega żyje w konkubinacie, samochód został zarejestrowany na partnerkę, ubezpieczyciel wali w ch*ja, więc trzeba oddać sprawę do sądu. Kolega chciałby przed sądem reprezentować partnerkę, bo ta jest nieśmiała i stając przed sądem mogłaby się pogubić - okazuje się, że nie może, bo ich związek nie ma żadnego oparcia prawnego, a ślubu - ani cywilnego, ani kościelnego rodzącego skutki cywilne, wziąć nie chcą/nie mogą. Do tego kolega ma dzieci z poprzedniego związku, gdyby coś mu się stało i nie mógłby się nimi zająć trafiłyby do rodziny biologicznej matki (srogiego k***iszcza-patola nawiasem mówiąc), a obecna partnerka (poukładana), która de facto razem z nim wychowuje jego dzieci, nie miałaby nic do powiedzenia. Zalegalizowany związek partnerski byłby OK. Podobnie w przypadku gejów i lesbijek - mimo, że tego nie popieram (homoseksualizmu) to ich rozumiem, zwyczajnie, po ludzku - oni też chcieliby móc zając się najważniejszą dla nich osobą, gdy zachoruje, ulegnie wypadkowi, no i jest kwestia finansowa - fiskus, dziedziczenie itp. - tu też związek p. byłby dobrym rozwiązaniem.

Nie dla adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Adopcja tylko dla tych, którzy formalnie mogą być rodzicami (jest kobieta i jest mężczyzna), ale materialnie jest to niemożliwe (bo facetowi jaja ucieło albo kobita jest jałowa). Geje i lesbijki niech radzą sobie sami.

Co do artykułu - sprawnie napisany, argumentacja w większości trafiona, ale niektóre argumenty się mieszają (czemu np. przez nieudolność sądów zabraniać związków) lub wskakują na wysokie c podczas gdy częściej chodzi o prozę życia (np. to, że w zasadzie pominięta została kwestia konkubinatu). Ogólnie - dobra robota, o tym trzeba rozmawiać.

* - Freud by się uśmiał ;)