18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Nasi starzy też kiedyś byli młodzi

Ja...........ro • 2012-06-12, 22:24
Żaden dowcip, tylko anegdota.

Przypomniała mi się historią, jaką koleżanka mojej Mamy opowiadała mi kiedyś, która to działa się za ich młodości.

Otóż kiedyś ludzie mięli nawyk nosić pieniądze nie w portfelu, a w woreczkach na szyi. Jak żydy - w woreczkach, chustkach na sznurku, rzemyku, łańcuszku itd. tzw. wacki, mieszki, kabzy. Nie wierzycie - spytajcie rodziców/dziadków. Cóż, komuna, lata 60'-70' wiadomo że w kraju ch*jnia i trzeba kasę trzymać głęboko schowaną.

Pochodzę z Tłuszcza, gdzie jest całkiem spora stacja kolejowa, podczas wojny i tuz po niej ta miejscowość robiła (w sumie dalej robi) za główną trasę na Białystok i dalej do ruskich. Coś, jak słynne Koluszki, tylko na wschód. W każdym razie moja Mama wraz z koleżanką w wieku lat na oko 15, miały swoją ulubioną zabawę robienia ludzi mocno w ch*ja.


Otóż brały niepotrzebną starą chustkę czy szmatę, robiły taki woreczek i podrzucały gdzieś na peron przed przyjazdem pociągu w czasie, gdy kupa ludzi wracała z pracy. ZAWSZE znalazła się osoba, która łyknęła taki mieszek. Zwyczajnie łapała ją z błyskiem w oku i chowała w kieszeń, by gdzieś na uboczu sprawdzić łup.


Esencją tego było śledzenie osoby i obserwowanie zdziwienia na widok zawartości woreczka - świeżo zrobionego gówna przez w/w delikwentki.

Wyraz obrzydzenia i zawodu na twarzy "znalazcy" był warty każdego potencjalnego przypału.


Od rodziców może ciężko wyciągnąć takie "smaczki" (w końcu oni mają nas "prostować", a nie zachęcać), ale warto z nimi i ich przyjaciółmi czasem wypić i pogadać. Robili niezłe jaja.

Jaki z tego morał? Nasi rodzice, dziadkowie też byli młodzi, robili przypały i trollowali tak, że obecne pokolenia mogą possać.


PS. Żaden yafud czy inny serwis bądź zżyna. Ot, historia użytkownika sadola.

finkreth

2012-06-13, 21:19
Skoro już jesteśmy przy historiach z przeszłości:
Mój wujek (za komuny ale to nie istotne) miał za sąsiada gnidę. Nieistotne czym mu gnida podpadł ale poza byciem gnidą był też ogrodnikiem - hodował między innymi dynie. Pewnego razu wujek popiwszy zakradł się w nocy do ogródka z nożem, zręcznie wyciął koło na górze dyni po czym zrzucił balasa w otwór i zatkał wyciętym kawałkiem. Rosnąca dynia ma to do siebie że szybko się zrasta i rano na nie było śladu po cięciu.

Cholernie szkoda że nie było żadnego świadka znalezienia prezentu.

kurczak94

2012-06-13, 22:04
Hehe, mój ojciec za gówniarza (podstawówka jeszcze) srał na papier zawijał to w kulke, rzucał do kogoś mówiąc "łap". Mina łapiącego - bezcenna.

Dyrektorce, której nienawidzili, posmarował z kumplem krzesło butaprenem. Ta, po lekcji zapieprzała do gabinetu z krzesłem na dupie.

Przed jego blokiem, pod chodnikiem była rura z gazem i trochę przepuszczała, tak, że gaz lekko się ulatniał z pomiędzy płyt chodnikowych na odcinku jakiś 20-30 m. I kiedyś z kumplem podpalili ten gaz, akurat jak jakaś babka szła z zakupami. Z tego co mi opowiadał, nie była zadowolona.

Z kumplami miał takie odpały, że brali np. wygięte widelce i przyklejali do głowy, albo noże wbijali sobie w styropianowe płytki schowane pod koszulkami itd. i szli na miasto, po czym wybiegali z jakiejś uliczki krzycząc, że jakiś nożownik (vel widelcownik) ich goni.

Potrafili też wejść do tramwaju i rozmawiać z kasownikami przez całą trasę, przez co ludzie nie mogli skasować biletów.


To było trollowanie :D :beka:

Ojciec miał jeszcze inne zabawy, np. z materiałami wybuchowymi, ale to już w ramach własnego hobby.

minetek

2012-06-13, 22:44
to ja też napiszę
mój dziadek opowiadał jak w czasie wojny niemce "zbierali" tzw kontyngent no i np a to krowe zabrali, a to świnie ogólnie zeby było co żreć chyba - otóż dziadek wezwany odpowiedział że nie ma, był zaraz po ślubie i się jeszcze nie dorobił, niemiaszek wyjątkowo kupił historyjkę, jednak wk***ił sie silnie jak zobaczył dziadka jak sp***ala z krową do lasu - dognał go i mu z haka (tak przypuszczam) zaj***ł w szczene aż dziadkowi wyskoczyła żuchwa z zawiasów. Chyba pytał sie dlaczego kłamał albo co ale dziadek z racji przestawionego zgryzu mówił narzeczem mongolskiego z lamanym akcentem łaciny, popaczył pomierzył i z lewej pojechał dziankowi w drugą stronę, szczęka wpadła na swoje miejsce, niemiec zaczął się z dziadka śmiać (pewnei żałował że nie miał komórki coby nagrać i ha harda wstawić) i normalnie zostawił mu te krowę :)
p.s. błędy celowo.