znam podobną historię ale to było na fakcie...
W mojej starej pracy był taki dziadzius... dorabiał sobie do emeryturki.
Zawsze na sniadaniu opowiadał jakieś ciekawe historie z młodości.
Raz mówi że znał jakiegoś żuzlowca z klubu z Częstochowy i za czasów komuny ten
sportowiec coś tam wygrał i władza ludowa sprezentowała mu "Syrenke" no i on pojechał tą Syrenką wyrywać lachony:) i wyrwał jedną i pojechał z nią nad taki staw, tam się por*chali i ona się pyta czy nie ma jakiejś szmaty bo chciała by se c*pke wytrzeć. No to on podaj jej szmatę z pod siedzienia, ta się wytarła i nagle wyskakuje mu z auta i jeb do wody i zaczyna go wyzywać: Ty sk***ysynu i takie tam... Jak się okazało koleś przed wyjazdem wycierał tą szmatą akumulator... Wspołczuje

jak już historie z zycia to moja autentyczna historia - ( nie jesem jej bohaterem )

Wieś , zabawa , remiza i sztachety , koleś tańczy z panna i w pewnym momencie wyciąga coś z kieszeni i pyta się panny czy nie chce spróbować kaszanki swojskiej
Oczywiście panna blok i poszła w ch*j



może troceh nie do tematu ale tak jakoś mi się ona przypomniała i postanowiłem napisać