Poznałem śliczną dziewczynę, jak to mówił klasyk "dupcia, buzia, cycki - wszystko tak jak chciałem". Miała świetnie poczucie humoru, była mądra i w ogóle ideał. Po 2 miesiącach, gdy byliśmy jak papużki nierozłączki, zaprosiłem ją do mnie do domu. Kilka pocałunków i wylądowaliśmy u mnie w łóżku. Rozebrała się u mnie w salonie. Rano, po wszystkim, budzimy się z uśmiechem na twarzy. Szybko poszedłem zrobić nam śniadanie. Ona w tym czasie znalazła swój stanik. Szybko go założyła i nagle wrzasnęła. Zapomniałem o Majkim - moim kocie. Majki przywitał moją dziewczynę dobitnie - narzygał jej do stanika...
Z góry odpowiadając:
Nie, nie jesteśmy już razem i tak, kot jeszcze żyje.
Nie wierzę, że muszę pisać to po raz drugi już dzisiaj, bo banda popie**oleńców piszących takie gówno ostatnio na sadisticu rośnie jak grzyby po deszczu.
sodo88, bullshit. Była wcześniej u mnie, ale do niczego nie doszło.
Majozen, dokładnie, jeszcze komeżkę przyniosła i maść na ból dupy w razie wypadku też.
luxik1988, z tym popie**oleńcem to przesadziłeś, już wolę pojeba.