przypomniało mi się jak w wakacje pracowałem na budowie i był tam taki Romek, chłop na którego spadały wszystkie nieszczęścia z okolicy. Koleś szedł z dosyć dużą płytą izolacyjną jak wiatr zawiał tak poleciał z dachu ok 5 metrów w dół. Płyty nie puścił do samego końca ;d