18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

M. Lubina, W. Dziak, R. Pyffel i G. Friedman o Chinach

Cały_Idiota • 2015-05-13, 20:26
Chiny zdominują świat? Na to wygląda. :)

Tym tematem mam nadzieję zachęcić Was do zainteresowania się geopolityką i zwrócenia uwagi na dynamiczny rozwój Państwa Środka, które staje się powoli światowym supermocarstwem. Większym i potężniejszym od USA...


Kod Dostępu



Źródło






Niedźwiedź w cieniu Smoka




kopia
spoiler




Ciekawe strony:
spoiler




George Friedman: Geopolityka Chin

spoiler






I jeszcze kilka artykułów z portalu TVN24

spoiler

blachahaha

2015-05-13, 20:58
Naprawdę musiałeś info brać z mediów głównego ścieku. To tak jak byś chciał oglądać gwiazdy będąc w kopalni. Dla zainteresowanych tematem proponuje obejrzeć materiały z Jacekiem Bartosiakiem.

oc...........an

2015-05-13, 21:20
Wszystkie te raporty i dokumenty nie uwzględniają USA, które jak na razie mogą za pomocą projekcji siły morskiej obalić Chiny, tak jak to zrobili swego czasu Brytyjczycy w czasie wojen opiumowych.

Na dodatek pięknie zacytowałeś TVN, ale pominąłeś to:
http://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/chiny-gospodarcza-potega-piec-rzeczy-ktore-powinienes-wiedziec,530566.html

Chiny gospodarczą potęgą? Rozprawiamy się z mitem w 5 punktach

Istnieją przynajmniej dwa kraje zwane Chinami. Chińska Republika Ludowa zmyślona przez władze oraz sinofilów, i ta prawdziwa, która kryje się za fasadą oficjalnych statystyk, triumfalnych biuletynów KPCh i imponujących wieżowców w Szanghaju czy Makau. Wystarczy rzut oka na kilka ekonomicznych danych, aby zdać sobie z tego sprawę.

1. Mit PKB

Coraz więcej ludzi postrzega Chiny jako gospodarczą potęgę, bogaty kraj, który zdetronizuje wkrótce Stany Zjednoczone. I rzeczywiście, nie można wykluczyć, że za kilkanaście lat, mierząc PKB ogółem według parytetu siły nabywczej, Chiny – choć do tego jeszcze bardzo daleka droga – przegonią USA. O wiele ważniejszym wskaźnikiem w tym kontekście, bo lepiej mierzącym realną stopę życiową mieszkańców danego kraju, jest jednak PKB per capita. A pod tym względem Chiny z wynikiem 11 868 dolarów na głowę mieszkańca (dwukrotnie gorszym od Polski) znajdują się obecnie – według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego – na 89. miejscu na świecie, zaraz za Macedonią czy Turkmenistanem. A wszystko to w zderzeniu z przymusowymi aborcjami będącymi konsekwencją surowego zakazu posiadania więcej niż jednego dziecka, chłopami bez prawa do ziemi, restrykcjami ograniczającymi migracje (system hukou), czy brakiem systemu emerytalnego.

2. Iluzja demograficzna

Poza tym, w państwie, w którym mieszka grubo ponad 1,3 miliarda ludzi, nawet jeśli wytwarza się niewiele, zsumowany poziom produkcji robi wrażenie. Jego siła wynika bowiem – jak nazywa to Guy Sorman, francuski myśliciel i wybitny znawca Chin – z tzw. iluzji demograficznej. Oczywiście, z jednej strony, ostatni raz Chiny przeżyły istotne spowolnienie w latach 1989-1990, kiedy to tempo wzrostu wynosiło 4 proc. Z drugiej strony jednak, w ostatnim dziesięcioleciu wzrost gospodarek 28 rozwijających się państw azjatyckich – według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego – wynosił przeciętnie 9 procent rocznie.

3. Koniec łańcucha produkcji

Tym, co stanowi wiarygodny probierz stanu danej gospodarki, jest przede wszystkim szeroko rozumiana innowacyjność. Istnieje bowiem zasadnicza różnica między zdolnością wyprodukowania nowych leków a uszyciem nawet niewyobrażalnej liczby skarpet. Guy Sorman zwykł z tego powodu podawać w dyskusji dotyczącej potęgi chińskiej gospodarki – będącej co do zasady, jak zresztą cała Azja wyjąwszy Koreę i Japonię, jedynie podwykonawcą zachodnich zleceń – przykład iPhone’a. Wkład Chin w jego powstanie to 5 proc., a mimo to bardzo długo pisano na nim Made in China. Dopiero po protestach Apple, zmieniono napis na Assembled in China, czyli – w wolnym przekładzie – „zmontowany w Chinach”. Jeśli idzie zaś o inny sztandarowy produkt firmy stworzonej przez Steve’a Jobsa, czyli iPoda, który w 2008 r. był sprzedawany w USA za 299 dolarów, to tylko ok. 4 dolary z jego wartości pozostają w Państwie Środka wraz firmami montującymi – podał swego czasu „The Economist”.

4. Fasada oficjalnych statystyk


Oficjalne statystyki publikowane przez chiński rząd­ należy traktować z rezerwą. Na przykład stopa bezrobocia – którą partia chwali się mniej chętnie niż stopą wzrostu – wynosi oficjalnie tylko 4 proc. W rzeczywistości jednak ludzi bez pracy w Chinach jest znacznie więcej.

– Statystyki obejmują stałą ludność miejską, ale nie uwzględniają ludności wiejskiej, która teoretycznie ma środki utrzymania u siebie, ale emigruje do miast – wyjaśnia Krzysztof Gawlikowski z Instytutu Nauk Politycznych PAN w wywiadzie udzielonym dla magazynu „Forbes”. Jak szacuje z kolei Mao Yushi, niezależny chiński ekonomista i założyciel pierwszego instytutu badawczego w Pekinie nie mającego związku z partią komunistyczną, prawdopodobny odsetek bezrobotnych to około 20 proc.

5. Na bombie


Chiny jako największa fabryka świata napędzana tanią siłą roboczą i zagranicznym kapitałem przestały sprawnie funkcjonować, gdy globalny kryzys zmniejszył popyt na tamtejsze towary, a rola eksportu jako motoru wzrostu została ograniczona. W odpowiedzi chińskie władze postanowiły utrzymać imponujący wzrost poprzez inwestycje (tylko w br. planowana jest realizacja 300 projektów infrastrukturalnych o łącznej wartości 1,1 biliona dolarów). W rezultacie, ich udział w PKB wzrósł z 41 proc. w roku 2008 do 48 proc. w roku 2013, a obecnie wynosi już ponad 50 proc. Połowa to inwestycje państwowe, które jako nie poddane grze sił rynkowych, są w dłuższej perspektywie nierzadko chybione. Na przykład po 1998 r. Chiny rozpoczęły intensywną budowę autostrad. Do końca 2011 ich łączna długość wyniosła ponad 30 tys. km. Ale większość z nich nie jest efektywnie wykorzystywana. Stąd właśnie szereg nierównowag groźnych dla normalnego funkcjonowania chińskiej, a w konsekwencji i światowej, gospodarki. Poza przechyłem inwestycyjnym, którego bezpośrednim efektem pozostaje fakt, że – jak szacuje Bank Światowy – moce produkcyjne 75 proc. chińskich gałęzi przemysłu są za wysokie nawet o 40 proc. wystarczy wymienić choćby największą w historii bańkę na rynku nieruchomości oraz ogromne zadłużenie ogółem (finansów publicznych, sektora finansowego, konsumentów i przedsiębiorstw), które w ciągu siedmiu ostatnich lat wzrosło z około 160 proc. PKB na koniec 2008 roku do 240 proc. PKB na koniec roku 2013.



Krótko mówiąc, jeśli miałbym na kogoś stawiać, to dalej stawiam na świat anglo-saski. Może za życia moich wnuków coś się zmieni, ale ja nie sądzę, żeby USA tak po prostu podzieliło się podium, a już tym bardziej oddało je...

crankshaft

2015-05-14, 03:54
Chiny już dawno opanowały ten glob. Gospodarczo. Łącznie z USA. To na co im wojny. I nie chodzi tu o żadne PKB. Długi wystarczą. Wystarczy, że nagle Chiny hipotetycznie nie istnieją. Leży wszystko w Europie i Ameryce. Nie będzie ciuchów, elektroniki szeroko rozumianej, nie będzie części zamiennych, narzędzi, podzespołów...

oc...........an

2015-05-14, 12:14
crankshaft, będzie. Na świecie obecnie, z powodu coraz wyższych cen frachtu i rosnących skokowo zarobków chińskich robotników, producenci przestawiają się z koncepcji "Chiny fabryką świata" do koncepcji "jedna fabryka na jeden kontynent". Jeszcze trzeba poczekać parę lat, kiedy obecne fabryki w Chinach będą wymagać remontu czy modernizacji. I wtedy rozpocznie się reorganizacja i zmniejszanie zakładów w Chinach, przy jednoczesnej budowie nowych na kontynencie.

Na dodatek proszę zauważyć, że Chiny do tej pory nie są w stanie dorównać produkcją swoich urządzeń do zachodnich marek, mimo posiadania know-how... Ich flagowy producent, h*jwei (czy jakoś tak :D ) nadal jest daleko za Samsungiem czy Applem, a największym plusem jest cena urządzeń...

pi...........ja

2015-05-14, 19:00
Nie zgodzę się z towarzyszem Leninem. Mam huaweia i śmiga lepiej niż lagujące zachodnie smartfony tej samej kategorii "wypasienia", mimo że już nawet nurkował w słonej wodzie :) Cena rzeczywiście była głównym czynnikiem. Po co płacić przynajmniej dwa razy tyle za to samo, tylko dlatego że zachodnie?

premium122

2015-05-16, 06:16
DUST DEVIL napisał/a:

Wszystkie te raporty i dokumenty nie uwzględniają USA, które jak na razie mogą za pomocą projekcji siły morskiej obalić Chiny, tak jak to zrobili swego czasu Brytyjczycy w czasie wojen opiumowych.

Na dodatek pięknie zacytowałeś TVN, ale pominąłeś to:
http://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/chiny-gospodarcza-potega-piec-rzeczy-ktore-powinienes-wiedziec,530566.html

Chiny gospodarczą potęgą? Rozprawiamy się z mitem w 5 punktach

Istnieją przynajmniej dwa kraje zwane Chinami. Chińska Republika Ludowa zmyślona przez władze oraz sinofilów, i ta prawdziwa, która kryje się za fasadą oficjalnych statystyk, triumfalnych biuletynów KPCh i imponujących wieżowców w Szanghaju czy Makau. Wystarczy rzut oka na kilka ekonomicznych danych, aby zdać sobie z tego sprawę.

1. Mit PKB

Coraz więcej ludzi postrzega Chiny jako gospodarczą potęgę, bogaty kraj, który zdetronizuje wkrótce Stany Zjednoczone. I rzeczywiście, nie można wykluczyć, że za kilkanaście lat, mierząc PKB ogółem według parytetu siły nabywczej, Chiny – choć do tego jeszcze bardzo daleka droga – przegonią USA. O wiele ważniejszym wskaźnikiem w tym kontekście, bo lepiej mierzącym realną stopę życiową mieszkańców danego kraju, jest jednak PKB per capita. A pod tym względem Chiny z wynikiem 11 868 dolarów na głowę mieszkańca (dwukrotnie gorszym od Polski) znajdują się obecnie – według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego – na 89. miejscu na świecie, zaraz za Macedonią czy Turkmenistanem. A wszystko to w zderzeniu z przymusowymi aborcjami będącymi konsekwencją surowego zakazu posiadania więcej niż jednego dziecka, chłopami bez prawa do ziemi, restrykcjami ograniczającymi migracje (system hukou), czy brakiem systemu emerytalnego.

2. Iluzja demograficzna

Poza tym, w państwie, w którym mieszka grubo ponad 1,3 miliarda ludzi, nawet jeśli wytwarza się niewiele, zsumowany poziom produkcji robi wrażenie. Jego siła wynika bowiem – jak nazywa to Guy Sorman, francuski myśliciel i wybitny znawca Chin – z tzw. iluzji demograficznej. Oczywiście, z jednej strony, ostatni raz Chiny przeżyły istotne spowolnienie w latach 1989-1990, kiedy to tempo wzrostu wynosiło 4 proc. Z drugiej strony jednak, w ostatnim dziesięcioleciu wzrost gospodarek 28 rozwijających się państw azjatyckich – według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego – wynosił przeciętnie 9 procent rocznie.

3. Koniec łańcucha produkcji

Tym, co stanowi wiarygodny probierz stanu danej gospodarki, jest przede wszystkim szeroko rozumiana innowacyjność. Istnieje bowiem zasadnicza różnica między zdolnością wyprodukowania nowych leków a uszyciem nawet niewyobrażalnej liczby skarpet. Guy Sorman zwykł z tego powodu podawać w dyskusji dotyczącej potęgi chińskiej gospodarki – będącej co do zasady, jak zresztą cała Azja wyjąwszy Koreę i Japonię, jedynie podwykonawcą zachodnich zleceń – przykład iPhone’a. Wkład Chin w jego powstanie to 5 proc., a mimo to bardzo długo pisano na nim Made in China. Dopiero po protestach Apple, zmieniono napis na Assembled in China, czyli – w wolnym przekładzie – „zmontowany w Chinach”. Jeśli idzie zaś o inny sztandarowy produkt firmy stworzonej przez Steve’a Jobsa, czyli iPoda, który w 2008 r. był sprzedawany w USA za 299 dolarów, to tylko ok. 4 dolary z jego wartości pozostają w Państwie Środka wraz firmami montującymi – podał swego czasu „The Economist”.

4. Fasada oficjalnych statystyk


Oficjalne statystyki publikowane przez chiński rząd­ należy traktować z rezerwą. Na przykład stopa bezrobocia – którą partia chwali się mniej chętnie niż stopą wzrostu – wynosi oficjalnie tylko 4 proc. W rzeczywistości jednak ludzi bez pracy w Chinach jest znacznie więcej.

– Statystyki obejmują stałą ludność miejską, ale nie uwzględniają ludności wiejskiej, która teoretycznie ma środki utrzymania u siebie, ale emigruje do miast – wyjaśnia Krzysztof Gawlikowski z Instytutu Nauk Politycznych PAN w wywiadzie udzielonym dla magazynu „Forbes”. Jak szacuje z kolei Mao Yushi, niezależny chiński ekonomista i założyciel pierwszego instytutu badawczego w Pekinie nie mającego związku z partią komunistyczną, prawdopodobny odsetek bezrobotnych to około 20 proc.

5. Na bombie


Chiny jako największa fabryka świata napędzana tanią siłą roboczą i zagranicznym kapitałem przestały sprawnie funkcjonować, gdy globalny kryzys zmniejszył popyt na tamtejsze towary, a rola eksportu jako motoru wzrostu została ograniczona. W odpowiedzi chińskie władze postanowiły utrzymać imponujący wzrost poprzez inwestycje (tylko w br. planowana jest realizacja 300 projektów infrastrukturalnych o łącznej wartości 1,1 biliona dolarów). W rezultacie, ich udział w PKB wzrósł z 41 proc. w roku 2008 do 48 proc. w roku 2013, a obecnie wynosi już ponad 50 proc. Połowa to inwestycje państwowe, które jako nie poddane grze sił rynkowych, są w dłuższej perspektywie nierzadko chybione. Na przykład po 1998 r. Chiny rozpoczęły intensywną budowę autostrad. Do końca 2011 ich łączna długość wyniosła ponad 30 tys. km. Ale większość z nich nie jest efektywnie wykorzystywana. Stąd właśnie szereg nierównowag groźnych dla normalnego funkcjonowania chińskiej, a w konsekwencji i światowej, gospodarki. Poza przechyłem inwestycyjnym, którego bezpośrednim efektem pozostaje fakt, że – jak szacuje Bank Światowy – moce produkcyjne 75 proc. chińskich gałęzi przemysłu są za wysokie nawet o 40 proc. wystarczy wymienić choćby największą w historii bańkę na rynku nieruchomości oraz ogromne zadłużenie ogółem (finansów publicznych, sektora finansowego, konsumentów i przedsiębiorstw), które w ciągu siedmiu ostatnich lat wzrosło z około 160 proc. PKB na koniec 2008 roku do 240 proc. PKB na koniec roku 2013.



Krótko mówiąc, jeśli miałbym na kogoś stawiać, to dalej stawiam na świat anglo-saski. Może za życia moich wnuków coś się zmieni, ale ja nie sądzę, żeby USA tak po prostu podzieliło się podium, a już tym bardziej oddało je...



To calkiem ciekawe zagadnienie jesli bawic sie takimi dyskusjami akademickimi.

Mysle jednak, coz jestem przekonany, ze chiny sa potega.
I gospodarcza i militarna.
A jak ta potega ma sie do usa to juz zupelnie inna bajka.

1 Te optymistyczne oficjalne dane pkb to wiadomo pic na wode.
Na poziomie europejskim czy podobnym zyje w chinach niewiele osob wzgledem ogolu.
Ale to i tak liczba typu 200-300 mln.A reszta funkcjonuje za sasadach niewolnictwa/feudalizmu.

Innowacyjnosc chinskiej gospodarki to jeszcze ciekawsza kwestia.
Jednakze z kraju ktory usilowal skopiowacl konstrukcje wczesnych modeli miga przez 30 lat mimo pelnej dokumentacji i pomocy inzynierow radzieckich (do koncowki lat 60) teraz potrafia skopiowac su-27 i pochodne w ciagu kilku lat.
Wiec progres wyjatkowy.
Chociaz silnikow nadal nie potrafia samodzielnie produkowac.

Jednakze dzieki stalym niebagatelnym nakladom w niektorych dziedzinach beda w stanie rownac sie badz nawet wyprzedzic swiat zachodni.
Na podobnej zasadzie zacofany zwiazek radziecki wygrywal wyscig o podboj kosmosu z usa.

Zdecydowanie jednak uwazam, ze to swiat anglo-saski utrzyma prymat.

Niestety chiny opierajac sie na swojej potedze koniec koncow zaneguja obecny uklad czyli doprowadza do konfrontacji zbrojnej.
I to perspektywa dosc dla nas marna.