Srsly? Zaj***ne z neta i wrzucone do neta to tak jak ukradzione ze sklepu i odniesione do sklepu
Rozumiem podj***ne z Kwejka i wrzucone na Sadistic, to już jakaś wymiana...
k***a, a ja im zazdroszczę.
Naprawdę.
Popracują w polu, bez ciśnień z szefem, bez wyścigu szczurów i sp***olonych korporacyjnych współpracowników.
Wrócą do domu z ogrodem, bez kredytu na 300 lat, bez stania w korkach.
Zjedzą smaczny, zdrowy obiad zrobiony z prawdziwych warzyw, a nie na sztucznych marchewkach z TESCO, czy innego hipermarketu.
Wieczorem wypiją z kolegami piwko pod sklepem, albo na takim meczu, bez oglądania się co 30 sekund za policją albo płacenia 9 zł za kufel w jakimś pedalskim pubie, gdzie gogusie siedzą 3 godziny nad jednym browarem czy kawą.
Wieczorem pójdą do domu, por*chają i rano do pewnej pracy, której nikt im nie zabierze, bez szefa, korków, kredytów.
A w weekendy pełen relaks u siebie na ranczo, albo gruba impreza...
Zazdroszczę im.
up: Taaaa....
Ja akurat mam porównanie, bo jestem ze wsi, a ładnych parę lat mieszkałem w dużych miastach. i to wcale tak różowo nie wygląda. Przede wszystkim na wsi nie ma czegoś takiego jak fajrant. Zawsze jest coś do zrobienia. Nawet, jak nie masz gospodarstwa rolnego, to i tak jest przesrane - koszenie trawy, grabienie liści itp. Do tego w zimie musisz odśnieżać nie tylko swoje podwórko, ale też chodnik przed nim, bo jak tego nie zrobisz a ktoś się wypie**oli, to wtedy ty płacisz odszkodowanie. W praktyce więc w zimie wstaje się o piątej rano żeby zdążyć odśnieżyć zanim bachory pójdą do szkoły. A jak mocno pada, to i cztery razy dziennie trzeba odśnieżać.
Do tego dochodzi problem z zakupami. Generalnie na wsi są zazwyczaj same spożywcze, z bardzo podstawowym towarem. Więc jak potrzebujesz czegoś bardziej wyszukanego, to musisz zapie**alać do najbliższego miasta. Jak nie daj Boże skończą Ci się wieczorem fajki, to musisz zapie**alać do miasta. Siedzisz na imprezie i braknie piwa? Do miasta.
No i nuda. Spokojne życie spokojnym życiem, ale ile można? Zazwyczaj na wsi jest jedna knajpa, a i to zazwyczaj straszna mordownia, i raz na ruski rok jakiś festyn czy coś takiego. Wszystko inne, chociażby wyjście z dziewczyną do kina - do miasta.
Nie wspomnę już o tym, że wszyscy wszystkich znają. Ma to swoje dobre strony - jak nie podpadniesz, to możesz iść naj***ny w cztery dupy o pierwszej w nocy i nikt ci nic nie zrobi. Ale bądź gotowy na to, że co byś nie zrobił, to inni będą to oceniać. Mi to akurat wisi bo opinię innych od dawna mam w rzyci, ale jak ktoś jest na obmowy i plotki wrażliwy, to może zwariować.
Oczywiście mieszkanie na wsi ma też swoje plusy, i to całkiem sporo - cisza i spokój, natura, przestrzeń itd., ale nie jest tak różowo jak to w Ranczu przedstawiają
Do tego w zimie musisz odśnieżać nie tylko swoje podwórko, ale też chodnik przed nim, bo jak tego nie zrobisz a ktoś się wypie**oli, to wtedy ty płacisz odszkodowanie.
Macie chodnik? Luksus. U mnie chodnik jest tylko w wiosce gdzie jest szkoła.
Za dzieciaka codziennie dojeżdżałem rowerem w ch*j ruchliwą trasą którą TIRy jesienią zwoziły buraki do cukrowni. Wiec czasami trzeba było uciekać rowerem do rowu żeby taki cię nie zmiótł albo nie dostać burakiem w głowę bo przecież po co zabezpieczać ładunek plandekami.
Generalnie zgadzam się w pełni z ArmiA86. Jest ciężko. Nawet dla dzieciaka. Trochę taka darmowa i przymusowa siłownia ale procentuje w przyszłości. Mimo, że było ciężko i odechciewało się tego wszystkiego to nie zamieniłbym tego dzieciństwa na żadne inne.
@Ingles: polemizowałbym ze stwierdzeniem, jakoby praca na roli jest bezstresowa. Otóż jeśli ziemia jest Twoim głównym lub jedynym źródłem utrzymania, to jesteś zdany głównie na pogodę, a to loteria. Poza tym (ale tu akurat ma się jakiś wpływ) trzeba się wstrzelić w rynek i wysiać to, co później pogonisz po korzystnej cenie w skupie. W tym roku na przykład wszyscy rzucili się na hurra na rzepak, który w zeszłym sezonie kosztował bodaj 2300 zł za tonę. Skutkiem tego wielu drobnych rolników z trudem wyjdzie na zero w skali całego roku, bo nastawiając się na solidny zysk zarobili ledwo po 1200-1400. A przy stratach nietrudno o zadłużenie się i podpadnięcie komornikowi. I to jest ta najgorsza część bycia rolnikiem - praca w tym zawodzie jest mocno loteryjna.
Wszystko powyższe oczywiście w dużym uproszczeniu, ceny rzuciłem orientacyjne, bo dokładnych nie pamiętam.