Z feministkami się nie rozmawia, to samo z kod-ziarzami i z tymi popie**oleńcami z lgbt i innych k***a multi-tęczowych organizacji, oni mają swój świat, pie**olone wrzody na zdrowym organiźmie ludzkości, jak wkońcu dojdę do władzy się wezmę za tą chołotę
Natura w doborze naturalnym dysponuje bezwzględnym narzędziem naznaczenia wszelkich skaz/ułomności tak, aby możliwie obrzydzić i zniechęcić do przedłużania linii takiego "cudaka". Już starożytni wiedzieli, że psyche i soma są systemem naczyń powiązanych. U feministek aberracje umysłowe manifestują się fizjonomicznie. Taka nie musi nawet otworzyć ust, bo już pierwszy kontakt wzrokowy powoduje odruchy wymiotne. O ile od patrzenia opada libido, to od słuchania opadają ręce. I druga sprawa. W naszym kręgu cywilizacyjnym kobiety miały pozycję uprzywilejowaną, na kanwie czego rozwinęły się cnoty rycerskie i romantyzm. Feministki walcząc o degradację pozycji kobiet do rangi mężczyzn wcale nie troszczą się o równouprawnienie, a przy współudziale pederastów, pejsatych, czerwonych i zielonych chcą wyrugować tradycyjne europejskie wartości.