Meczu Legia Warszawa - Widzew Łódź, rozegranego 18 czerwca 1997 roku nie zapomną nigdy wszyscy, którzy oglądali go na żywo. Ani fani Legii, którzy po meczu byli załamani, ani widzewiacy, którzy mieli okazję fetować na naszym stadionie mistrzostwo Polski zdobyte w niesamowitych okolicznościach.
Przed meczem 33. kolejki I ligi, w tabeli prowadził Widzew, który miał punkt przewagi nad Legią. Drużynę prowadzoną przez Mirosława Jabłońskiego interesował więc tylko komplet punktów. Każdy inny wynik sprawiał, że łodzianie mieliby tytuł na wyciągnięcie ręki. /źródło: legionisci.com
Eee tam... To był klimat. Rok 1996.
Ten dźwięk korków, jak legioniści szli na murawę. Ten kominiarz. Ten wystraszony Franz, niewiedzący, gdzie jest prezes. Ten VW Golf Mięciela. Ten wąs Pisza. To jebnięcie w plexi Muchińskiego. Ten Koniarek i jego super odpowiedź. Ach... Kiedyś to była liga, kiedyś to były mecze. No i przede wszystkim fakt, że w drużynach grał jakieś 95% mężczyzn i 5% pedałów. Teraz proporcje są odwrotne...
Sezon 2011/2012 ostatnia kolejka ,oba Kluby z Manchesteru walczą o mistrza Premier League. Przy czym Manchester United musiał wygrać swój mecz i liczyć na remis lub porażkę Manchesteru City z Queens Park Rangers ,każdy myślał ,że City gładko rozjedzie u siebie QPR gdyż była to drużyna walcząca o utrzymanie , a tu proszę. Chyba najlepszy mecz poprzedniego sezonu na wyspach.
Warto wspomnieć, że Legia w tamtym sezonie przez tzw. ekspertów była skazywana na spadek, odeszło wielu dobrych i doświadczonych zawodników, kadra liczyła 13-14 zawodników. Legia potem wzięła rewanż na Widzewie. Jedno trzeba oddać takich meczy na szczycie już teraz nie ma, wystarczy pooglądać "hitowe" mecze Legia-Wisła czy jak nazywają mecze Legia-Lech kibice kuchenkorza "Derby Polski".
Pamiętam jak miałem 9 lat i słuchałem tego meczu w radiu razem z kolegą i jego starszym bratem. Od tamtej pory zacząłem interesować się piłką i kibicować Widzewowi. Piękne czasy.
Kto by wtedy pomyślał, że Widzew stanie się tak nic nieznaczącym cieniasem bez kasy...