Dlatego na pilotów wydaje się masę pieniędzy na szkolenia, czasem autopilot nie da rady prawdziwemu doświadczeniu i tysiącami godzin za sterami czy to w symulatorach czy w samolocie.
@Henki jest dokładnie na odwrót. To pilot jest najsłabszym ogniwem bo - jak każdy człowiek popełnia błędy a błąd pilota jest najczęstszą przyczyną wypadów. Tyle się ich szkoli, żeby zminimalizować ten czynnik.
@Mamula zdajesz sobie sprawę, że bez komputera latanie np. czymś takim jak B-2 byłoby w ogóle niemożliwe, albo bardzo ciężkie. Myślę, że już dzisiaj są dostępne rozwiązania umożliwiające lądowania w cięższych warunkach niż byłby to w stanie przeprowadzić człowiek. To tylko kwestia czasu, gdy ludzie zostaną wyparci z tego typu zawodów, a przynajmniej nie będą potrzebni, do więcej niż towarzystwa, lub sytuacji awaryjnych.
Start i lądowanie zawsze jest wykonywane przez pilota. Ster autopilot przejmuje na wysokości przelotowej 8-11 tyś metrów. Dla mało doświadczonych pilotów odejście na drugi krąg to częsta reakcja na takie sytuacje, ale powstaje jeden problem. Kiedyś żeby zostać pilotem rejsowym trzeba było mieć przelatane minimum 10 tyś godzin no i większość z nich to byli piloci wojskowi więc doświadczenie dosyć spore. Obecnie norma jest znacznie niższa bo korporacje nie wymagają takiej ilości a większość kontroli awioniki przejmuje komputer- i starzy wyjadacze odeszli na emeryturę więc jest młode pokolenie. Pilot jak każdy człowiek jest w czymś gorszym a w czymś innym lepszy, ale to fakt większosc wypadków jest spowodowanych przez bład pilota.