Usłyszane dziś w sklepie. Dzwoni facet do żony czy tam kochanki i pyta, jaki kolor farby do włosów ma jej kupić. Słucha i nagle przerywa:
-Nie mów mi drzewami! Kolor podaj!
One na prawdę nie rozumieją, że określenia typu jasny mahoń to żadne określenia.
Hmm właśnie lepiej by było odnaleźć farbę poprzez te dziwne nazwy - "jasny mahoń" itd. Bo kolory farb do włosów są właśnie opisywane takimi wyszukanymi nazwami Ewentualnie jeszcze numer katalogowy.
Ja, jeśli muszę to po prostu spisuję sobie nr farby (albo robię fote pudełka jak jeszcze wala się po mieszkaniu i mam fona pod ręką), podaję Pani w Rossmanie, albo innym sklepie do którego mnie pośle moje dziewczę i nie bawię się w pedalstwo.
No tak, przecież "prawdziwy" mężczyzna jest na tyle ograniczony, że nie rozróżnia koloru farb. Musi mieć brzuch jak piłka treningowa, zarost co najmniej 2 miesięczny i piwo przed nosem. Jacy to ludzie są gównem.