Jak tu nie mówić o kontrastach, kiedy szerokim hawańskim bulwarem Malecón pędzą obok siebie barwne amerykańskie krążowniki szos z lat 40. i 50. XX wieku, błyszczące nowoczesne toyoty, kie i chińskie geely, a pomiędzy nimi przemyka kubańska klasa średnia – przerdzewiałe lanosy, wysłużone łady, nierzadko jakiś maluch. Wyobrażenie Kuby jako jednego wielkiego muzeum motoryzacji jest prawdziwe tylko w połowie. Po wyspie nadal jeździ około sześćdziesięciu tysięcy oldtimerów sprzed rewolucji, ale na drogach pojawia się też coraz więcej nowych aut.
Kuba ma swój niepowtarzalny klimat . Dla mnie jedno z najbardziej egzotycznych i przyjemnych miejsc na świecie. Nie jest przesiąknięte komercją . Miejscami, czas jakby się zatrzymał. Fantastyczni ludzie . Reżim Castro zrujnował to państwo gospodarczo ale jednocześnie, o ironio, uchronił przed chorobami, które trawią państwa tego regionu . Nie ma tam takiej przestępczości, ludzie bardzo mili , wykształceni . Przypomina to trochę PRL . Z jednej strony życzę im pełni wolności , a z drugiej chciało by się to miejsce zatrzymać takim jak jest. Byłem tam ostatni raz 12 lat temu i już wtedy mówiłem, kto moze niech tam jedzie, póki tam jeszcze nie dotarł kapitalizm i nie zmieniły się rządy . Nie wiem jak jest w tej chwili , ale chyba dużo się nie zmieniło chociaż komercjalizacja postępuje.