Analiza krypto-analityczno-psychiczno-fizyczna tej sceny.
Po pierwsze:
Martynka stoi w punkcie X, Maciek w punkcie Y. Rower jedzie na punkt X, nie na punkt Y. Po ch*j go popchnęła, jak rower jechał na nią? Sama powinna sp***alać.
Po drugie:
Wyj***ło ją jakieś dwa metry od punktu zrzutu Maćka, jednak w kolejnej scenie Maciek jest od niej jakieś pół metra.
Po trzecie:
Jak k***a można ocenić czy ręka jest złamana czy nie, nie podwijając nawet rękawa? X-ray w oczach? Paranormal? A tak... toż to matka Maćka.
Po czwarte:
Spójrzcie na piękne emocje Martynki przed pchnięciem Maćkiem, i na emocję Maćka podczas leżenia i podnoszenia Martynki.