18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Kilka historyjek z mojej pracy

Fedor • 2014-01-13, 19:10
Przytoczę wam kilka historyjek które dziś usłyszałem w pracy od kolegów z ratownictwa medycznego.

Chłop miał studnie koło domu, która przestała mu działać więc wysłał syna by sprawdził co się z nią dzieje. Okazało się że wydzielał się z niej gaz siarkowodór, syn wziął głębszego wdecha i wpadł do studni. Ojciec zniecierpliwiony poszedł sprawdzić co się dzieje z synem i skończył tak samo jak potomek. Mogła być trzecia tragedia ale drugi syn nie zdążyć zemdleć i wpaść - on zgłosił sytuację. Syn i ojciec nie przeżyli. Co najśmieszniejsze koledzy z pracy zostali potem oskarżeni przez mieszkańców o nie udzielenie pomocy - nie chcieli wskoczyć do studni bez sprzętu żeby ich wyciągnąć, żeby było więcej ofiar :-x Więc jak macie sadole studnie koło domu to proszę uważajcie.

Facet miał swój zakład mechaniczny, którym zajmował się z synem. Gość lubił sobie chlapnąć jak każdy. Pił akurat z kumplem na zakładzie gdy skończyła się przepitka. Wziął sprita którego tam miał - nie wiedział że do butelki syn wlał 3 rodzaje kwasu do felg - Znajomi opowiadali że w życiu nie widzieli tak poparzonej jamy ustnej. Nie przeżył dwóch dni.

Koledzy mieli wezwanie do starszej osoby która miała duszność w klatce piersiowej - standardowe wezwanie. Zespół pojechał, wykonano normalne badania, wszystko wydawało się okej. Gdy nagle jedna ratowniczka stwierdziła że musi iść się przewietrzyć bo się źle czuje, chwile potem lekarz zrobił się zielony na twarzy. Jeden z kolegów przytomnie zapytał co kobieta robiła przed ich przyjazdem - brała kąpiel a oni właśnie w tym momencie pozatruwali się tlenkiem węgla :mrgreen: Skończyło się na 3 karetkach po każdego z zespołu - Najdziwniejsze że babcia prawie w ogóle nie była zatruta 8-)

Ta historia spodobała mi się najbardziej. Wezwanie zespołu do dwóch pijaczków zatrutych metanolem(dla niewiedzących jest to bardzo niebezpieczna trucizna) Powiedzieli że pili jakąś wódkę z ruskiej meliny i boją się że to był alkohol metylowy. Ratownicy zastali dwóch delikwentów na podłodze, totalnie nieprzytomnych.
Gdy odzyskali przytomność okazało się - Pili tą wódkę z meliny gdy jeden z nich przypomniał sobie o alkoholu metylowym i niebezpieczeństwie związanym z jego wypiciem - Goście tak się przerazili że pobiegli do sklepu po 2 połówki sklepowej wódki i wypili duszkiem(alkohol etylowy jest antidotum na metylowy) :lol: Mogłem sobie tylko wyobrazić minę personelu na SORZ'e :D

I taki mały bonusik :)

Czterech facetów piło wódkę z jakiejś nieznanej mety - troje z nich tak się nawaliło że wycięło zgona i poszli spać. Jeden z nich najwidoczniej miał mało i wyruszył do kolejnej meliny pić - okazało się że wszyscy pili alkohol metylowy - troje zmarło, czwarty jegomość miał tyle szczęścia że na drugiej melinie pił alkohol etylowy i to mu uratowało życia :mrgreen:

Mam nadzieję że chociaż trochę wam się podobało - Jak coś usłyszę lub sam osobiście zobaczę to z przyjemnością wam podeśle drodzy sadole - Pozdrawiam ;-)

GrenAcid

2014-01-14, 00:18
"Chłop miał studnie koło domu, która przestała mu działać więc wysłał syna by sprawdził co się z nią dzieje. Okazało się że wydzielał się z niej gaz siarkowodór, syn wziął głębszego wdecha i wpadł do studni. Ojciec zniecierpliwiony poszedł sprawdzić co się dzieje z synem i skończył tak samo jak potomek. Mogła być trzecia tragedia ale drugi syn nie zdążyć zemdleć i wpaść - on zgłosił sytuację. Syn i ojciec nie przeżyli. Co najśmieszniejsze koledzy z pracy zostali potem oskarżeni przez mieszkańców o nie udzielenie pomocy - nie chcieli wskoczyć do studni bez sprzętu żeby ich wyciągnąć, żeby było więcej ofiar Więc jak macie sadole studnie koło domu to proszę uważajcie."

Nie zebym byl ekspertem jak BongMan ale "H2S – nieorganiczny związek chemiczny; w warunkach normalnych jest to bezbarwny, palny gaz, którego silny, charakterystyczny zapach zgniłych jaj jest wyczuwalny w bardzo niewielkich stężeniach. Próg wyczuwalności siarkowodoru w powietrzu to od 0.0007 do 0,2 mg/m³. Powyżej 4 mg/m³ zapach jest odczuwany jako bardzo silny, jednak przy jeszcze wyższych stężeniach, przekraczających 300 mg/m³ staje się niewyczuwalny z powodu natychmiastowego porażenia nerwu węchowego. Siarkowodór jest silnie trujący. Jako stężenie niebezpieczne dla zdrowia przyjmuje się 6 mg/m³. Stężenie 100 mg/m³ powoduje uszkodzenie wzroku, natomiast przy stężeniu powyżej 1 g/m³ śmierć może nastąpić już w wyniku zaczerpnięcia jednego oddechu. "

Skoro przy 4mg zapach jest bardzo mocno odczuwalny a zeby umrzec od jednego wdechu potrzeba 1000mg czyli 250x mocnejszego zapachu to j***lo tam jak w murzynskiej chacie i nikt by k***a nie wszedl do studni zeby stracic sobie przytomnosc.
Dziekuje, pozdrawiam.

brunek38

2014-01-14, 00:22
Piwko dla kumpli za trudną i niewdzięczną robotę . Studia wcale nie należące do najłatwiejszych. Robota ciężka i bardzo słabo płatna. Do tego dobre historie. Pozdro.

odnedzydopieniedzy

2014-01-14, 00:25
Za pracę jako ratownik medyczny, zawsze piwko!

P.S. Kiedyś przyjaźniłem się z dwoma sanitariuszami. Razem z ojcem prowadziliśmy zakład pogrzebowy w Łodzi. Ale w 2002 r. te k***y z Gazety Wyborczej zaczęły węszyć i tak wywęszyły, że naszych kumpli do więzienia prokuratura powsadzała. Pozostało nam się przyczaić na kilka lat, ale planujemy teraz wrócić z ojcem do interesu. Nie chcesz trochę dorobić?

gali2401

2014-01-14, 00:31
GrenAcid napisał/a:

Powyżej 4 mg/m³ zapach jest odczuwany jako bardzo silny, jednak przy jeszcze wyższych stężeniach, przekraczających 300 mg/m³ staje się niewyczuwalny z powodu natychmiastowego porażenia nerwu węchowego.



ch*j z Ciebie jest nie ekspert... Więc najpierw się naucz czytać co kopiujesz z neta a później komentuj...
Pozdrawiam serdecznym sp***alaj... :roll:

Fedor

2014-01-14, 00:35
GrenAcid napisał/a:

"Chłop miał studnie koło domu, która przestała mu działać więc wysłał syna by sprawdził co się z nią dzieje. Okazało się że wydzielał się z niej gaz siarkowodór, syn wziął głębszego wdecha i wpadł do studni. Ojciec zniecierpliwiony poszedł sprawdzić co się dzieje z synem i skończył tak samo jak potomek. Mogła być trzecia tragedia ale drugi syn nie zdążyć zemdleć i wpaść - on zgłosił sytuację. Syn i ojciec nie przeżyli. Co najśmieszniejsze koledzy z pracy zostali potem oskarżeni przez mieszkańców o nie udzielenie pomocy - nie chcieli wskoczyć do studni bez sprzętu żeby ich wyciągnąć, żeby było więcej ofiar Więc jak macie sadole studnie koło domu to proszę uważajcie."

Nie zebym byl ekspertem jak BongMan ale "H2S – nieorganiczny związek chemiczny; w warunkach normalnych jest to bezbarwny, palny gaz, którego silny, charakterystyczny zapach zgniłych jaj jest wyczuwalny w bardzo niewielkich stężeniach. Próg wyczuwalności siarkowodoru w powietrzu to od 0.0007 do 0,2 mg/m³. Powyżej 4 mg/m³ zapach jest odczuwany jako bardzo silny, jednak przy jeszcze wyższych stężeniach, przekraczających 300 mg/m³ staje się niewyczuwalny z powodu natychmiastowego porażenia nerwu węchowego. Siarkowodór jest silnie trujący. Jako stężenie niebezpieczne dla zdrowia przyjmuje się 6 mg/m³. Stężenie 100 mg/m³ powoduje uszkodzenie wzroku, natomiast przy stężeniu powyżej 1 g/m³ śmierć może nastąpić już w wyniku zaczerpnięcia jednego oddechu. "

Skoro przy 4mg zapach jest bardzo mocno odczuwalny a zeby umrzec od jednego wdechu potrzeba 1000mg czyli 250x mocnejszego zapachu to j***lo tam jak w murzynskiej chacie i nikt by k***a nie wszedl do studni zeby stracic sobie przytomnosc.
Dziekuje, pozdrawiam.


Jak pisałem wcześniej - nie byłem przy tej sytuacji tylko moi koledzy, więc pisze to co słyszałem. Specjalistą w gazach też nie jestem - jedyne co mogę wnioskować po mojej dedukcji to niewiedza tych osób. Przecież nie wszyscy wiedzą co to jest siarkowodór szczególnie na wsi gdzie poziom edukacji kuleje. Dla tego faceta mogło to po prostu śmierdzieć - nawdychał się padł, a jego ojciec po prostu chciał go wyciągnąć i też stracił przytomność - choć podkreślam że to tylko i wyłącznie moje przypuszczenia :) pozdrawiam :)

Palozz

2014-01-14, 00:58
Ekstra temat! Dodam na marginesie, że miałem kiedyś kumpla, sanitariusza w Ochotniczej Straży Pożarnej. Tak się złożyło, że zaprosił nas na wódkę do strażnicy. Zabrakło nam przepitki ( podobnie jak w jednej z Twoich historii). Koleżka podbiegł do garażów gdzie stały wozy bojowie i karetka. Przyniósł dwie kroplówki ( glukoza 5%) rozerwał worki i rozlał do szklanek mówiąc: "Tym możemy zapijac". Z kumplami byliśmy zdziwieni ale skoro nasz ziomek bym sanitariuszem to bez problemu zaufaliśmy. Proponował nam nawet podłączenie dożylne ale na to nikt nie poszedł. Powiedział też, że zapijając glukozą nikt nie bedzie miał rano kaca. I faktycznie, jak zdzwoniliśmy się następnego dnia wszyscy wstali beż postalkoholowego bólu głowy prócz jednego. Ale tamten akurat zawsze był pipą do alkoholu, więc nawet glukoza mu nie pomogła :)

Werewolv

2014-01-14, 09:07
Czekam na zaniedbania ze strony ratowników.

uladrakula

2014-01-14, 12:07
@Fedor, te opowieści krążą już od paru lat, takie tam legendy miejskie Ci sprzedali :D

tupak

2014-01-14, 15:53
Ja od znajomego ratownika słyszałem że przywieźli babę "złączoną" z psem... i to 2x. Do tej pory jakoś nie mogę uwierzyć. Ale potwierdziła mi to jego żona - też pracuje w szpitalu. Podobno ta baba jest znana z takich upodobań.