pie**olnąłem tak za dzieciaka tyłem głowy na lodzie się poślizgując. Cymbał napie**alał ze dwa tygodnie.W uszach piszczało jak sk***ysyn.
Na szczęście latem następnego roku,przeskakując nad łańcuchem (takim jak były rozwieszone koło ulicy),wiater zawiał ,łańcuchem bujło.A ja zaj***łem czołem w płytki chodnikowe.
Skutki?
Jestem tu,z wami na tym portalu.
Ja tak raz wyj***łem na schodach i od tamtej pory nauczyłem się do czego służy poręcz. Nic mi się nie stało, ale miałem zawroty głowy przez kilka dni. Szkoda, że nie umarłem
Zawsze jak bawiliśmy się w węża to na końcu ludzie latali na ściany. Jakoś iż kiedyś oberwałem z kamienia w głowę to przy każdym wężu miałem guza ( około 8 razy przez całą podstawówkę, bo już nie liczyłem. PS: jestem z pokolenia gdzie jeszcze było gimnazjum)